W piątek reprezentacja Polski siatkarzy rozpocznie mistrzostwa świata 2022. W TVPSPORT.PL Stephane Antiga, który doprowadził biało-czerwonych do złotego medalu osiem lat temu, zdradza kulisy tego sukcesu.
Sara Kalia, TVPSPORT.PL: – Jaki jest pana sposób na zdobycie mistrzostwa świata?
Stephane Antiga: – Nie ma gotowej recepty. Jest kilka kluczy do sukcesu, ale dróg do jego osiągnięcia jest wiele. Każdy trener, który doprowadził zespół do medalu, jest inny. Co do mnie, to przede wszystkim słuchałem mojego instynktu w kompilacji z analizą i obserwacjami. Najprościej byłoby powiedzieć, że nasza grupa stworzyła zespół. To brzmi jak oczywistość, ale nie jest tak proste w wykonaniu.
Nie odnosiłem sukcesów co roku zarówno jako zawodnik, jak i jako trener, ale wiem, że najsilniejsi byliśmy wtedy, kiedy naprawdę byliśmy razem. Patrzę teraz na Francuzów, których znam równie dobrze, co Polaków, i wiem, że jest to drużyna przez duże "D". To samo udało nam się osiągnąć kiedy przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata 2014. Pracowaliśmy bardzo ciężko, dzień po dniu trenowaliśmy, rozmawialiśmy i uczyliśmy się sobie ufać. Mógłbym o tym rozmawiać godzinami.
– Czy podczas imprezy rangi mistrzostw świata powinno się korzystać z możliwości, które daje harmonogram turnieju i kalkulować tak, by uzyskać korzystniejsze rozstawienie?
– Nie lubię tego, ale niekiedy trener musi skorzystać z tej opcji. Kiedy zna się system, można grać w ramach zasad. Nigdy nie ma się gwarancji wygranej lub przegranej, ale umiejętnie można zwiększać ich prawdopodobieństwo. Nie przepadam za kalkulacjami i wyobrażam sobie, że bardzo trudno jest powiedzieć zespołowi, że celowo ma coś przegrać. To nienaturalne, żaden trener tego nie lubi. Z drugiej strony, zabieg ten może być użyty, kiedy znacząco zwiększy szanse zespołu na awans.
– Co robił pan w 2014 roku, by ściągnąć z drużyny presję i trochę ją zrelaksować w czasie mistrzostw świata?
– Obejrzeliśmy występ kabaretu. Poza tym podczas zawodów organizowaliśmy małe gierki, nawet w dni meczowe, które miały na celu rozluźnić zespół. Mieliśmy też nasze piosenki, które składały się na muzyczny rytuał.
– Na przykład?
– Nancy Sinatra "Bang bang”. Poza tym wiedzieliśmy, że jeśli zespół będzie sobie ufał, znacznie łatwiej będzie mu walczyć z presją. Przykład? Moment wejścia na boisko Stadionu Narodowego podczas pierwszego meczu mistrzostw świata. Wchodziliśmy samotnie na parkiet. To było niesamowite uczucie, ale z drugiej strony paraliżujące. Trzeba było stanąć przed sześćdziesięcioma tysiącami ludzi. Kiedy jednak było się już z kolegami na boisku, było inaczej. Co ciekawe, rozmawialiśmy o tym z zespołem i każdy miał podobne przemyślenia. Wystarczyła obecność drugiego człowieka, któremu się ufa, by stres odszedł. To było niesamowite. Ludzie robią różnicę.
Ważny był też miks charakterów i wieku graczy. Byli młodzi jak Karol Kłos, Mateusz Mika, Fabian Drzyzga czy Dawid Konarski, ale po drugiej stronie stali też ci, którzy mistrzowskie emocje znali, jak Paweł Zagumny, Michał Winiarski czy Mariusz Wlazły. To również był sposób na to, by rozładować presję. Młodsi wiedzieli, że mają możliwość oparcia się na bardziej doświadczonych kolegach. W naszej drużynie nie było bariery między młodszymi i starszymi zawodnikami.
Dodatkowo, wszystko bardzo dobrze zagrało w sztabie szkoleniowym. Wiem, że siatkarze dostrzegają takie rzeczy. Czuli, że wiemy, co robimy. Wszyscy grali do jednej bramki, doskonale się dogadywaliśmy z drużyną. Tworzyliśmy same miłe wspomnienia mimo tego, że czasami pojawiały się problemy w postaci kwestii logistycznych, urazów czy przegranych meczów. Nasza wspólna droga była jednak piękna.
– Pamięta pan moment zwrotny, gdy nagle wszystko kliknęło?
– Z perspektywy mojej i sztabu oraz kilku członków zespołu, miał on miejsce jeszcze przed mistrzostwami świata. Był to mecz z Rosją podczas poprzedzającego imprezę Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Na tydzień przed mistrzostwami świata pokonaliśmy mistrza olimpijskiego, wielkiego faworyta siatkarskiego mundialu. Nie graliśmy z Mariuszem Wlazłym, który podkręcił kostkę. Dawid Konarski zagrał wtedy świetnie. To, że młodszy z atakujący zaprezentował się tak dobrze, wiele dla mnie znaczyło.
Był to też szczególny moment, bo kadra była w procesie uczenia się trochę bardziej technicznej gry. Po drugiej stronie siatki był natomiast oponent, który prezentował siatkówkę znacznie bardziej agresywną, mocną. Udało nam się wygrać z Rosją mimo naszych problemów.
Wiem też, że dla reszty bardzo ważnym meczem było starcie z Serbią na otwarcie mistrzostw świata na Stadionie Narodowym. Zależało mi na tym, by zagrać go z tym rywalem właśnie tam, ponieważ wiedziałem, że tak wielki polski tłum pomoże naszemu zespołowi w starciu z trudnym przeciwnikiem. Jednocześnie wszyscy oczekiwali od nas zwycięstwa z jednym z faworytów zawodów. Pokonaliśmy Serbów, co było niezwykle istotnym startem dla naszego zespołu.
Co jeszcze odegrało ważną rolę? To, że na zgrupowanie można było zaprosić swoje rodziny. To wytworzyło inną chemię między teamem. Inaczej jest, gdy siedzi się zamkniętym w pokoju po treningu, a inaczej, kiedy spędza się ten czas z żoną czy dzieckiem.
– Pamięta pan jedną szczególną mowę, którą skierował pan do zespołu w czasie mistrzostw świata?
– Moje mowy zawsze dotyczyły konkretnego kontekstu rywala, czy sytuacji w zespole. Dużo było też taktyki, a także kwestii związanych ze zdrowiem poszczególnych graczy. Czasami odnosiłem się do tego, co działo się wewnętrznie – zbytniego luzu, stresu czy presji. Przede wszystkim chciałem pomóc zespołowi i odpowiedzieć na jego konkrente potrzeby w danej chwili.
– Kto był liderem pana zespołu?
– Bardziej doświadczeni gracze byli liderami. Każdy z nich miał inny charakter, styl komunikacji z zespołem. Nie byli to jednak liderzy mówiący wiele, wygłaszający przemowy. De facto każda sekcja na boisku miała swoich liderów. Choć Krzysztof Ignaczak nie grał wiele, to bardzo dbał o atmosferę, sporo żartował i oczywiście niezwykle ciężko pracował. Pojawił się też Michał Kubiak, który potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za grę, gdy zdrowotnie wyłączeni byli Michał Winiarski czy Mateusz Mika. To był niezwykły fighter. Prawdopodobnie był najbardziej agresywnym sportowo zawodnikiem na boisku. To bardzo dużo dawało drużynie. Dlatego właśnie w kolejnym sezonie chciałem, by był naszym kapitanem.
Liderem nie był jeden zawodnik. Wypracowaliśmy w tych kwestiach balans. Mądrzy siatkarze prowadzili tę drużynę.
– Czy pamięta pan moment w finale, kiedy pomyślał pan, że wygracie?
– Jako zawodnik i jako trener zawsze uważałem, że możemy wygrać każdy mecz. Tę mentalność starałem się przenieść na zespół. Zawsze mówiłem o tym, co należy zrobić, by wygrać. Przestawiałem mocne i słabe strony oponentów. Co mecz powtarzałem – starcie z Serbią to nasze spotkanie numer jeden. Przed finałem powiedziałem, że to spotkanie to nasz mecz numer trzynaście. Nie wspominałem, że to walka o medal. Patrzyliśmy tylko do przodu.
– Jak świętowaliście z powodu zdobycia złota?
– Razem w hotelu. Było bardzo późno, ludzi dookoła było mnóstwo. Spędziliśmy wspaniały czas z fanami, a następnie wróciliśmy do hotelowej restauracji wykończeni i szczęśliwi.
– Zostaliście tam do rana?
– Z tego, co pamietam, to tak. Nie pamiętam jednak, bym ruszał się za bardzo z fotela. Cały czas rozmawialiśmy, zamawialiśmy ulubione rzeczy do jedzenia i picia. Chcieliśmy spędzić ten czas razem – nie tylko z zespołem, ale i rodzinami, osobami, które nam pomagały i federacją. Było mnóstwo śmiechu. Nawet gdybym miał wybór, nie chciałbym iść do klubu i bawić się przy barze. Wolałbym zostać z drużyną w tym towarzystwie i być z moimi ludźmi. Bawiliśmy się tak dobrze, że nie chcieliśmy, by ta noc się kończyła.
– Jak ocenia pan polskie szanse na obronę tytułu w tym roku?
– Zespół ma trudnych rywali, a Francja jest największym z nich. W mojej ocenie przed turniejem Polacy mają większe szanse niż w 2014 czy 2018 roku. Zespół ma bardzo dużą głębię, bardzo silnych zawodników, a trener Nikola Grbić jest niesamowitym szkoleniowcem. Drużyna scala wiele czynników sukcesu niezależnie od tego, czy jest w niej Wilfredo Leon czy nie. Z przyjmującym miałaby po prostu jeszcze więcej opcji.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.