Jestem gotowy na rewanż z Kasjuszem "Don Kasjo" Życińskim! Przedstawiciele PRIME MMA obiecali mi to. Dołożyłbym kopnięcia i zmieniłbym rękawice na małe z MMA, żeby było bardziej widowiskowo – przekonywał Marcin "Polish Zombie" Wrzosek w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – "Sarius" zaskoczył cię czymś podczas ostatniej walki?
Marcin Wrzosek: – Do wszystkich walk przygotowuję się jednakowo. Nawet, jeśli przeciwnik na papierze wygląda na słabszego albo mniej doświadczonego, nie lekceważe go. Jako prawdziwy "Gladiator" nie mogę sobie na to pozwolić!
– Wyszedłeś z niej bez szwanku?
– Niestety, zerwałem biceps. Czeka mnie operacja. W środę będzie po sprawie. Czeka mnie kilka tygodni przerwy.
– Nadal jest nutka satysfakcji przed starciami?
– Absolutnie! Nowe formuły walk, które na bieżąco się pojawiają, wywołują inne emocje. Momentami jest większa adrenalina i większa ekscytacja niż w czysto sportowych rywalizacjach. Docieramy do szerszej, nowej publiki. Organizacje cały czas się rozwijają. Dzięki kolejnym walkom trafiam do coraz większej liczby odbiorców. Rozpoznaje mnie dużo młodszych osób. Ekscytuje mnie sama świadomość, że moje walki ogląda tak dużo młodzieży.
– Dostałeś drugie sportowe życie?
– Można tak powiedzieć. Nie wybieram się na emeryturę. Ustawia się do mnie kolejka przeciwników.
– Coraz więcej gwiazd mediów społecznościowych chce się z tobą bić. Jak to robisz?
– Jest moda na wyzywanie Wrzoska do pojedynku. wszyscy mówią, że o tym marzą, a w głębi ducha boją się i nie chcą tego robić. W kolejce ustawiali się m.in. Piotr "Szeli" Szeliga, Gabriel "Arab" Al-Sulwi czy Arkadiusz Tańcula. Odzywa się też coraz więcej menedżerów. Ostatnio dzwonił Filip Bątkowski. W jedynym z wywiadów Mateusz Murański obiecał, że mnie "zdepcze". Chciałbym to zobaczyć na powtórkach.
MMA Polska powołało kadrę na Mistrzostwa Europy IMMAF 2022
– Świat freaków cię zaskoczył?
– Z niejednego pieca chleb jadłem. Z niejedną patologią spotykałem się w życiu. Na szczęście te gale zmierzają w coraz lepszych kierunku. Odchodzi się od bardzo złych wzorców. Poprawia się wizerunek. To cieszy. Trzymamy fason.
– Jakie zmiany rzucają się w oczy?
– Zawodnicy ewoluują sportowo. Nie wiem czy wszyscy chcieliby być zestawiani z profesjonalistami. To odbiera nutki ekscytacji. Im ktoś ze świata internetu bardziej się rozwija sportowo, tym mniej chce "dymów". Niektórzy powtarzają w kółko te same banały i nic z tego nie wynika. Często słyszy się wyrażenia: "mam szacunek do tego przeciwnika", "klatka wszystko zweryfikuje". To nudne. Szacunek powinien być, ale mocna wymiana zdań też jest momentami potrzebna.
– Zacząłeś się pojawiać na takich galach, żeby nie stracić zamiłowania do uprawiania sportu?
– To nie ja wybrałem świat freak fightów. To świat freak fightów wybrał mnie! Jeszcze podczas starć w trakcie gal KSW docinałem przeciwnikom. Próbowali tego samego, ale szybko ich kontrowałem. Dla mnie takie sytuacje to nic nowego. W nowym środowisku czuję się normalnie. Jestem showmanem. Walka i show są w mojej krwi. Nie będę tego zmieniał. Jako "Gladiator" mogę jeszcze dodać: "Chleb i igrzyska to moje życie!".
– W której formule walki czujesz się najlepiej?
– W każdej czuję się dobrze. Wiem jednak, że freaki nie będą chcieli walczyć ze mną w MMA. Boją się tego. Wiedzą, że jestem zbyt niebezpieczny i doświadczony. Większość z nich mówi, że imprezują. Spokojnie, ja też imprezuję. Jestem tylko człowiekiem. Zawsze lubiłem się dobrze bawić i pobić. Z tym wiąże się też zgarnianie dobrej wypłaty.
– Zgarniasz "łatwe pieniądze"?
– Żadna z moich walk nie była łatwa. To ciężko zarobione wypłaty. Za mną trudne walki we freakach. Dwie z doświadczonymi bokserami – na ich zasadach. Potem pojawił się dwumetrowy Piotr Kałuski, który ważył 150 kilogramów. Na końcu był "Sarius". Czekam na kolejne wyzwania.
– Porażka z Kasjuszem "Don Kasjo" Życińskim nadal doskwiera?
– Pojedynek przeanalizowałem. Według mnie wygrałem albo przynajmniej byłem bardzo bliski tego. Punktacja była żenująca. Sędziowie się nie popisali. Liczba trafionych czystych ciosów była równa. Nie wiedziałam, że pojedynek będzie punktowany na zasadach boksu amatorskiego. Przygotowywałem się do profesjonalnych reguł. Gdybym wiedział, przyjąłbym inną taktykę. Jestem gotowy na rewanż. Przedstawiciele PRIME MMA obiecali mi to. Dołożyłbym kopnięcia i zmienił rękawice na małe z MMA, żeby było bardziej widowiskowo.
– Przyzwyczaiłeś się już do tak licznego grona kibiców na trybunach?
– To coś znakomitego. Czuję się, jakbym wychodził do Koloseum. Chcę, żeby to trwało jak najdłużej. Niektórzy krzyczą, żebym zabił przeciwnika. Zasady na to nie pozwalają.
– Jakie masz sportowe marzenia?
– Marzy mi się walka na superbrutalnych zasadach. Niedawno miałem pojedynek na WOTORE 5 z Vaso "Psycho" Bakoceviviem. Były tam kopnięcia, uderzenia na głowę, kopnięcia. W tym czuję się dobrze. Nie boję się niczego. Być może dobrym pomysłem byłaby walka na zasadach boksu birmańskiego. Nie boję się własnej krwi. Inni miękną, gdy widzą, że coś im się dzieje. W tym mam nad nimi przewagę. Chcę to wykorzystywać.