Już w środę kolejne starcie pomiędzy Realem Madryt i Barceloną. Rywalizacja między tymi klubami nie ogranicza się tylko do boiska. Przy okazji kolejnego El Clasico przypominamy piłkarzy, którzy porzucili jedną drużynę dla drugiej.
Luis Enrique
Hiszpański pomocnik w sezonie 1994/1995 brał udział w upokorzeniu Barcelony na Santiago Bernabeu. Jeszcze jako piłkarz Realu Luis Enrique strzelił jedną z pięciu bramek i przyczynił się do klęski Barcy. Choć był on ważnym ogniwem Królewskich popadł w konflikt z działaczami i kibicami. W związku z tym w 1996 roku wychowanek Sportingu Gijon nie przedłużył kontraktu z Los Blancos i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się na Camp Nou.
Początkowo kibice Barcy byli bardzo sceptycznie nastawieni wobec nowego zawodnika. Było to zrozumiałe – kojarzyli go z wielką klęską w Madrycie. Luis Enrique błyskawicznie zaskarbił sobie jednak sympatię fanów, a z czasem wręcz uwielbienie. Hiszpan został jednym z największych „antimadritistów” w Barcelonie, co demonstrował po każdym golu strzelonym byłej drużynie. Podczas ośmiu lat spędzonych w Katalonii Luis Enrique rozegrał 207 spotkań, w których zdobył 73 bramki. Z Barceloną sięgnął po wiele tytułów i został jedną z legend klubu. 0d 2002 roku, obecny szkoleniowiec AS Roma, nosił opaskę kapitańską, którą oddał – wraz z zakończeniem kariery w 2004 roku – w ręce Carlesa Puyola.
Luis Figo
Jeden z najlepszych piłkarzy w historii portugalskiej piłki nożnej jest też bohaterem najgłośniejszego transferu między klubami z Katalonii i Kastylii. Już samo przyjście Figo do Barcelony odbyło się w kontrowersyjnej atmosferze. W 1995 roku, jeszcze jako gracz Sportingu Lizbona, zwrócił na siebie uwagę Juventusu Turyn i Parmy. Po podpisaniu kontraktów z tymi klubami Figo otrzymał dwuletni zakaz transferowy we Włoszech.
W takich okolicznościach po Portugalczyka sięgnął szkoleniowiec Blaugrany – Johan Cruyff. Figo trafił na Camp Nou za 2,5 miliona euro. W ciągu pięciu lat spędzonych w Barcelonie pomocnik reprezentacji Portugalii stał się jednym z idoli kibiców i zdobył z klubem 7 trofeów. Dwukrotnie wygrał Primera Division oraz Puchar Hiszpanii, po razie triumfował w Superpucharze Hiszpanii, Pucharze Zdobywców Pucharów oraz Superpucharze Europy. W uznaniu zasług Luis Figo został nawet kapitanem Barcelony.
Nic więc dziwnego, że gdy w roku 2000 Portugalczyk zdecydował się przejść do Realu Madryt kibice go znienawidzili. Ich nastrojów nie ostudziła nawet astronomiczna kwota, jaką klub otrzymał za transfer. 60 milionów euro pozwoliło ściągnąć na Camp Nou między innymi Marca Overmarsa i Emmanuela Petita, jednak nie zmieniło to nastawiania fanów.
Powrót Figo na Camp Nou nastąpił w październiku 2000 roku, przy okazji Gran Derbi.
Sto tysięcy kibiców Barcy zgotowało byłemu idolowi piekielne powitanie. Uczucia fanów najlepiej oddają transparenty wywieszone podczas tego spotkania: „Nienawidzimy Cię, bo tak bardzo Cię kochaliśmy”, „Byłeś królem, jesteś niewolnikiem”. Kolejne lata nie przyniosły zmiany nastrojów.
Mecz Realu z Barcelona rozegrany na Camp Nou 24 listopada 2002 roku w całej krasie ukazał nienawiść kibiców Barcy. Podczas prezentacji drużyn Luis Figo zatykał uszy, aby nie słyszeć oszałamiających gwizdów. Jednak każdy kontakt Portugalczyka z piłką powodował wybuch na trybunach. Podczas wykonywania rzutów rożnych na byłego kapitana Blaugrany leciały tony papierów i butelek. Jednak największy szok wzbudziła pamiętna świńska głowa rzucona Figo pod nogi. Nigdy żaden zawodnik nie był tak źle przyjęty na żadnym stadionie świata.
Choć od czasu „zdrady” Figo minęło już wiele lat, kibice Barcelony nadal nie potrafią mu wybaczyć. Gdy w 2010 roku, już po zakończeniu kariery, Portugalczyk pojawił się na Camp Nou jako pracownik Interu Mediolan po raz kolejny przywitały go gwizdy.
Michael Laudrup
Jedyny zawodnik, który wygrał ligę hiszpańską pięć razy z rzędu w dwóch różnych klubach. Duńczyk w 1989 roku dołączył do trenowanej przez Johana Cruyffa Barcelony. Z klubem ze stolicy Katalonii czterokrotnie wygrywał ligę. Dwa razy został uznany najlepszym piłkarzem La Liga.
Wówczas drużyny miały prawo wystawienia jedynie trzech obcokrajowców w meczu. W Barcie trio to tworzyli Laudrup, Hristo Stoiczkow i Ronald Koeman. Gdy w 1993 roku do drużyny dołączył Brazylijczyk Romario stało się jasne, że potrzebna będzie rotacja. Laudrup nie chciał pogodzić się z taką sytuację, a czara goryczy przepełniła się, gdy dla Duńczyka zabrakło miejsca w składzie na finał Pucharu Europy przeciwko Milanowi.
W 1994 roku Michael Laudrup zamienił więc stolicę Katalonii na stolicę Hiszpanii. Poprowadził Real do tytułu, przerywając wspaniałą passę Barcy. Choć w barwach Królewskich grał jedynie przez dwa sezony, w 2002 roku został uznany dwunastym najlepszym graczem w historii klubu.
Jeszcze jako idol Blaugrany, Laudrup uczestniczył we wspaniałym zwycięstwie nad odwiecznymi rywalem, gdy Barca pokonała Real 5:0. Już jednak w następnym sezonie Duńczyk był jednym z najlepszych zawodników Los Blancos w pięciobramkowej zemście na Santiago Bernabeu.
– Gdy Michael gra na 100 proc. swoich możliwości, to nie ma osoby, która mogłaby go zatrzymać. To genialny piłkarz. Przez 4 lata wiódł nas do zwycięstw, dziś doprowadził do naszej klęski – mówił po tym meczu Johan Cruyff.
Choć początkowo kibice Barcy nie mogli wybaczyć Duńczykowi „zdrady” ciepłe słowa w jakich zawsze wypowiadał się o byłym klubie, zmieniły ich nastawienie. Żalu do Laudrupa nie mieli także koledzy. – To najlepszy piłkarz świata, nie mogę uwierzyć, że nigdy nie zdobył tej nagrody – powiedział obecny trener mistrzów Hiszpanii Pep Guardiola. – Najlepszy piłkarz z jakim grałem i jeden z pięciu najlepszych w historii – dodał Romario.
Wielcy piłkarze, mniejsze emocje
Trzej wymienieni zawodnicy nie są jedynymi, którzy grali w barwach obu klubów. Jednym z nich był także Bernd Schuster. Jeden z najlepszych piłkarzy świata przez osiem sezonów grał w Katalonii, po czym przeszedł do Realu.
Ciekawym przykładem jest Ronaldo. Legendarny brazylijski napastnik grał w Barcelonie jedynie przez sezon, strzelając w lidze aż 34 gole. Następnie przez 5 lat reprezentował Inter Mediolan, z którego przeniósł się do Realu. W barwach Królewskich występował od 2002 do 2007, by zamienić klub na AC Milan. Grał zatem w dwóch parach nienawidzących się klubów, w każdym z nich jest jednak bardzo dobrze przyjmowany przez kibiców.
Barwy obu zespołów reprezentowali także Robert Prosinecki, Javier Saviola czy też Samuel Eto’o. O ile dwaj pierwsi nie budzili specjalnych kontrowersji, o tyle Kameruńczyk ściągnął na siebie niechęć kibiców Królewskich. Po zdobyciu tytułu przez Barcę w 2006 roku, napastnik skandował nieprzychylne hasła wobec madryckiego klubu.
Zobacz także: Real osłabiony przed El Clasico
17:00
Rayo Vallecano
19:30
Real Oviedo
15:00
Getafe CF
17:30
Sevilla FC
19:30
Atletico Madryt
19:00
Real Betis
19:00
Osasuna