W piątek pierwsze spotkania półfinałowe PGE Ekstraligi. – Nie wiadomo, co się zdarzy. To dwa, można powiedzieć, szybkie mecze – mówi Dominik Kubera, którego Motor Lublin, uważany za faworyta do złota, pojedzie z Apatorem Toruń. W drugiej parze Włókniarz Częstochowa rywalizuje ze Stalą Gorzów.
Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Byliście zdecydowanym faworytem ćwierćfinałów, a wynik raczej tego dowiódł. Wygraliście przekonująco.
Dominik Kubera: – Myślę, że wynik trochę nie oddaje tego, jak było ciężko. To ćwierćfinały i każdy walczył o wszystko. Musieliśmy się bardzo skupić, żeby pojechać tak, jak sobie tego życzyliśmy.
– Jak oceniasz swoją postawę?
– Myślę, że dobra i dobrze wyglądało to pod względem punktów. Szkoda trochę "jedynek", które uleciały, ale taki jest sport. Będę teraz robił wszystko, żeby było jeszcze lepiej.
– Przed wami nieco szalony weekend. Oba mecze półfinałowe w ciągu trzech dni. Czego spodziewacie się po rywalizacji z Apatorem Toruń?
– Tak naprawdę to nie spodziewamy się niczego. Nie wiadomo, co się zdarzy. To dwa, można powiedzieć, szybkie mecze. Musimy się maksymalnie skupić i w obu spotkaniach utrzymać koncentrację. Każda drużyna walczy w tym roku o spełnienie marzeń, czyli złoto. I my też o tym marzymy. Wiemy jednak, że to już nie przelewki, nie ma miękkiej gry. Musimy dać z siebie wszystko, chcąc osiągnąć ten upragniony finał.
– Rok temu z Motorem wywalczyliście srebro po zaciętym finale z Betard Spartą Wrocław, a w tym sezonie od początku jesteście postrzegani jako murowani faworyci. Parę razy zdobywałeś już złoto z Unią Leszno, ale czujesz teraz presję?
– Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie. Może w kwestii podejścia. Wiem, jakie to uczucie jeździć w finałach. I wiem, że to bardzo stresujące. Zaliczyłem już sześć lub siedem finałów, więc będę miał pojęcie, jak się przygotować. Wiadomo, każdy dzień jest inny, będą inne tory niż zwykle. Zobaczymy. Postaram się z drużyną pojechać o złoto. Oczywiście, jeśli wystąpimy w finale, bo najpierw trzeba przejść półfinał. To w tej chwili najważniejsze.
– Cieszysz się na rywalizację z Toruniem w półfinale? To szansa na spotkanie z kilkoma zawodnikami z Grand Prix, a ty w tym sezonie nie miałeś okazji pojechać ani razu w tym cyklu.
– Dokładnie tak. Każda możliwość jazdy z takimi zawodnikami bardzo cieszy i w jeszcze większym stopniu wzmaga chęć wygrywania.
– Żałujesz, że nie było okazji, żeby znów spróbować sił w Grand Prix? W zeszłym sezonie w debiutanckim weekendzie dwa razy stałeś na podium w Lublinie, a w tym nawet nie dostałeś dzikiej karty do żadnej z rund.
– Nie, nie podchodzę do tego w ten sposób. To, co było rok temu, było rok temu. Teraz mamy nowe rozdanie. Tyle. Nie ma o czym rozmawiać. Chcę iść coraz wyżej, rozwijać się sportowo i do tego cały czas dążę.
– Skoro mówimy o tym, co tu i teraz, to w indywidualnych mistrzostwach Polski walczysz z prawdopodobnie przyszłym mistrzem świata. Pewnie fajnie byłoby pokonać Bartosza Zmarzlika.
– Sama jazda w mistrzostwach Polski jest bardzo fajna. A rywalizacja z kim, jak z kim, ale z samym Bartkiem, to ogromne wyzwanie! To mnie jednak bardzo cieszy. Żeby być najlepszym, trzeba gonić najlepszych i staram się to robić.
– Zachowujesz szanse na podwójną koronę. Możesz zostać mistrzem Polski indywidualnie i drużynowo.
– Na razie nie ma co gdybać. Trzeba walczyć o jak najlepszy wynik, żebyśmy nie mieli sobie nic do zarzucenia po sezonie.