| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Dwie minuty przestoju Widzewa Łódź wystarczyły, żeby Lech Poznań zapewnił sobie trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Do 80. minuty meczu był bezbramkowy remis, ale w parę chwil Kolejorz, za sprawą Joao Amarala i Mikaela Ishaka, dwukrotnie trafił do łódzkiej bramki. Mimo niezłej gry beniaminek PKO Ekstraklasy musi obejść się smakiem.
Lech Poznań wydaje się pomału wychodzić z kryzysu z początku sezonu. Po dwóch zwycięstwach z rzędu wydostał się ze strefy spadkowej, ale... nadal oglądał plecy beniaminka. Widzew także ma za sobą dwie wygrane z rzędu – z Wartą Poznań i Wisłą Płock. Przed spotkaniem z Kolejorzem widzewiacy byli na ósmym miejscu z 10 punktami.
Pierwszy problem Lecha przytrafił się już po pięciu minutach. Filip Marchwiński groźnie zderzył się z Markiem Hanouskiem i musiał opuścić boisko na noszach. Jak poinformowano, od razu po zderzeniu został przetransportowany do szpitala na rezonans. W jego miejsce pojawił się Joao Amaral.
Pierwsza połowa nie przyniosła trafień. Więcej ze swojej strony pokazał Lech, ale albo dobrze reagowali defensorzy Widzewa, albo gospodarze sami sobie nie pomagali pod bramką rywala.
Po przerwie, poza wydarzeniami boiskowymi, dziać zaczęło się także na trybunach. Z powodu napięć między kibicami w okolicach sektora gości, reagować musiała policja. Obyło się jednak bez konieczności przerywania gry.
Widzew starał się zagrażać bramce Filipa Bednarka, ale konkretniejszy w atakach był Lech. Bardzo bliski gola w 65. minucie był Michał Skóraś. Jego strzał zza pola karnego minimalnie minął jednak bramkę Henricha Ravasa.
Widzew odpowiadał zdecydowanie. W ciągu dwóch minut najpierw świetną sytuację miał Łukasz Zjawiński, a chwilę później bliski gola był Martin Kreuzriegler. W obu przypadkach skończyło się tylko na strachu dla gospodarzy.
Kluczowa dla losów meczu okazała się 80. minuta meczu. Joao Amaral wymienił podania z Mikaelem Ishakiem przed polem karnym i uderzył na bramkę Ravasa. Mimo że strzelając się poślizgnął, to pokonał bramkarza Widzewa.
A po sprawie było niespełna minutę później. Lech szybko odebrał piłkę po rozpoczęciu Widzewa ze środka. Na bramkę gości ruszył Tsitaishvili, prostopadle wypuścił Ishaka, a ten posłał strzał między nogami Ravasa. W niewiele ponad 60 sekund Lech zapewnił sobie dwubramkową przewagę.
I do końca meczu był już spokojny. Kolejorz dowiózł prowadzenie do końca, wygrał 2:0 i zaliczył trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Dzięki temu mistrzowie Polski awansowali na ósme miejsce w ligowej tabeli.