Gdyby nie przyjęła nas Estonia na swój koszt, gdybyśmy nie trafili później do Polski i na Łotwę za nie wiem czyje pieniądze, nic by się nie udało. Grając, dziękujemy dobrym ludziom – mówi trener ukraińskich siatkarzy Ugis Krastins. – Żeby choć na minutę ucieszyć swój kraj – dopowiada kapitan Oleg Płotnicki. W mistrzostwach świata trwa żółto-niebieski sen. Dopiero gdy włączają telefony, do głów wraca koszmar.
Gdy w lutym na Ukrainę zaczęły spadać pierwsze bomby, jeszcze nic nie było jasne. Część graczy odłożyła sportowe buty do szaf i rozważała, czy ustawiać się w kolejkach po broń. Licząc, że te szafy nie rozlecą się na kawałki, tak jak były asystent trenera ich siatkarskiej kadry. Inni byli na kontraktach zagranicą i całymi dniami scrollowali wiadomości z Internetu. Jeszcze kolejni w kilka godzin domknęli swoje życia w ojczyźnie i uciekali, chcąc po prostu ratować rodziny.
A potem ukraińska drużyna narodowa rozpoczęła tułaczkę. Tabor zranionych właśnie wjechał do ćwierćfinału mistrzostw świata.
TRWA 0 - 1
Słowenia
1 - 3
Iran
3 - 2
Japonia
0 - 3
USA
3 - 0
Chiny
1 - 3
Kuba
0 - 3
Ukraina
1 - 3
Niemcy
2 - 3
Japonia
2 - 3
USA
18:00
Kuba
21:00
Włochy
0:30
Polska
12:30
Francja
14:30
Iran
16:00
Turcja
18:00
Argentyna
21:00
Włochy
0:30
Polska
9:00
Japonia