Ponoć każdy zespół potrzebuje pewnego spotkania, po którym na dobre narodzi się drużyna z wielkiego zdarzenia. Mit meczu założycielskiego dla jednych to bujda, dla innych nieodłączna część tworzenia wielkich historii. Reprezentacja Polski siatkarzy wielką historię stworzyła m.in. dzięki niezwykłej wygranej przed czterema laty w półfinale mistrzostw świata w starciu z USA. Amerykanie pomogli Vitalowi Heynenowi stworzyć wielki zespół, teraz pomogą także Nikoli Grbiciowi?
Obecny format mistrzostw świata to spacerek przy tym, jak intensywnie grano jeszcze cztery lata temu. Droga do finału mundialu nie prowadziła jak teraz przez siedem spotkań, a przez 12. A dla Polaków wyjątkowo nie była ona usłana różami.
Nim biało-czerwoni znaleźli się w najlepszej czwórce turnieju, kilka razy musieli uciekać spod topora. Pierwsza faza grupowa to co prawda była bułka z masłem – pięć zwycięstw z kompletem punktów napawało optymizmem. Później jednak zaczęły się schody. A przecież droga do medalu była bardzo odległa.
Druga runda rozpoczęła się od niespodziewanej porażki 2:3 z Argentyną. Następni w kolejce Francuzi też byli bezlitosni. 1:3 i z Serbią trzeba było grać o wszystko. Kto myślał wtedy o półfinale, który miał być dla kadry Vitala Heynena momentem zwrotnym?
W najważniejszym starciu z Serbami Polacy zagrali koncert we wszystkich trzech setach wyraźnie odstawiając rywali. Na drodze do strefy medalowej pokonali ich jeszcze raz 3:0 i mimo porażki 2:3 z Włochami byli w najlepszej czwórce turnieju. A tam, w grze bez żadnego marginesu błędu, czekali znakomici Amerykanie.
I nie bez powodu to właśnie starcie z reprezentacją Stanów Zjednoczonych było uznawane przez wielu za mecz założycielski kadry Vitala Heynena. A zresztą nie tylko jego. Kto wie, jak potoczyłyby się losy polskiej siatkówki, gdyby nie wprowadzenie wówczas 23-letniego Aleksandra Śliwki, na które zdecydował się trener.
Szalony bój o finał zaczął się dla Polski dobrze. Pierwszy set zamknął skutecznym atakiem Michał Kubiak, który przy okazji nie szczędził uwag w stronę Amerykanów w kwestii brania challenge'u. Na udany start Polaków szybko zareagowali jednak rywale wygrywając kolejne dwie partie.
W ich trakcie pomału reagować zaczynał już Heynen. Wprowadzał Śliwkę w drugim i trzecim secie, a w czwartym wypuścił go już od pierwszej piłki zmieniając Artura Szalpuka. 23-latek miał za zadanie ustabilizować grę w przyjęciu, bo w ataku duet Kurek – Kubiak był tego dnia nie do zatrzymania.
Czwarty set padł łupem Polaków, a tie-break o finał w wykonaniu biało-czerwonych zakrawał o siatkarską perfekcję. Amerykanie nie mogli minąć polskiego muru, a w ataku byliśmy bezlitośni. Przed zmianą stron było 8:3 po bloku Śliwki, a mecz został zamknięty zwycięstwem 15:11.
Bartosz Kurek skończył spotkanie z 29 punktami, Michał Kubiak z 22, ale tytaniczną pracę wykonał wówczas także m.in. Aleksander Śliwka. Polski zespół, który w trakcie turnieju mierzył się z wieloma problemami, wszedł do wielkiego finału. A był on kolejnym pięknym rozdziałem polskiego sportu.
Od owego półfinałowego starcia z USA minęły niespełna cztery lata, ale pamiętających ten mecz jest w polskiej kadrze, podobnie jak w amerykańskiej, obecnie siedmiu zawodników – Kurek, Łomacz, Śliwka, Kochanowski, Zatorski, Kwolek i Bieniek. Pięciu z nich, jeśli nie wydarzy się w międzyczasie nic niespodziewanego, zacznie czwartkowy ćwierćfinał od pierwszej piłki.
– Mam taki sposób na brak pewności siebie, że puszczam sobie na YouTubie akcje i mecze, w których szło dobrze. Powrót do takich chwil dodaje otuchy i pokazuje, że możemy wiele zdobyć. Nie szukałbym wielkich analogii, jeśli chodzi o mecz z Amerykanami i poprzednie turnieje, bo gramy z nimi praktycznie na każdej wielkiej imprezie. Mamy nadzieję, że stworzymy kolejne dobre widowisko i że to my będziemy górą – mówił przed kamerami TVP Sport po meczu 1/8 finału Śliwka.
Stawka trzeciego już starcia polskiej kadry prowadzonej przez Nikolę Grbicia z reprezentacją Stanów Zjednoczonych być może jest większa od tej z meczu sprzed czterech lat. W końcu Polska przegrywając wówczas z USA miałaby jeszcze mecz o trzecie miejsce. W wypadku czwartkowej porażki biało-czerwonych, będzie to dla nas koniec turnieju. Wagi starcia nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Jak dotąd bilans polsko-amerykańskich starć w tym sezonie reprezentacyjnym jest na korzyść Polaków. Wygrali 3:1 w fazie grupowej tegorocznych mistrzostw świata, wcześniej w fazie zasadniczej Ligi Narodów, ale w pamięci mają także bolesną porażkę 0:3 w półfinale Ligi Narodów. Najważniejsza rywalizacja dopiero jednak nadejdzie. Mecz Polska – USA w czwartek 8 września. Transmisja w TVP1, na TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej.