Unika mięsa, odstawiła cukier, ale wciąż nie pogardzi chipsami o smaku zielonej cebulki. Bywała buntowniczką, chociaż w liceum przecież każdy musi się wyszaleć. Teraz Natalia Kaczmarek, już dorosła i świadoma, w centrum Warszawy ma mural ze swoją podobizną. A w czwartek pobiegnie w finale Diamentowej Ligi i ostatni raz przed wakacjami chce zmusić organizm do pracy. – Jesteśmy tylko ludźmi. Sportowcy, jak wszyscy, miewają trudniejsze dni albo te, w których chcieliby wrzucić na luz – mówi TVPSPORT.PL.
Tekst powstał przy współpracy z New Balance
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL: – Nie jesteś jeszcze zmęczona?
NATALIA KACZMAREK, MISTRZYNI OLIMPIJSKA I WICEMISTRZYNI EUROPY W BIEGU NA 400 METRÓW: – Jestem. Nawet bardzo.
– A jednak niedawno w Olsztynie, po czterech miesiącach startów, dwóch imprezach mistrzowskich i setkach treningów, nadal byłaś w stanie poprawić rekord życiowy na 200 metrów.
– I to było miłe zaskoczenie, prawda? Dla mnie samej także. Tego lata naprawdę miałam co robić, a nie zawsze – tak jak w Eugene – było kolorowo. Z Monachium wróciłam wypompowana fizycznie i emocjonalnie, a zaraz później znowu biegałam, tym razem w Lozannie. I tam zamiast 49 sekund "z przodu" było już ponad 51 s. Teraz wiem, że to było za szybko, z drugiej strony Diamentowa Liga miała taki termin i koniec, trzeba się było dostosować. Od tamtej pory trochę wrzuciłam na luz. Może dzięki temu Olsztyn wyszedł jeszcze w porządku, może z tego samego powodu nabiegam coś rozsądnego w finale cyklu. Chciałabym być w TOP3 na mecie. W Zurychu dają niezłe premie, warto mieć jakieś kieszonkowe na wakacje. Jedyne, co mnie przeraża przed tym startem, to że jeszcze raz będę się musiała potężnie zmęczyć.
– Umówmy się: starty o tej porze leci się już wyłącznie na robocie, którą wykonasz pod imprezę docelową. Chyba że się mylę i nadal zasuwałaś?
– Wiesz, to nigdy nie jest tak, że jak chcesz startować, to możesz pojechać na mityng prosto z kanapy. Nie wiem jak w skokach czy rzutach, ale bieganie po takim odpoczynku nie przejdzie. Ale OK, chociaż robiłam jeszcze jakieś treningi tempowe, to żaden z nich nie wyszedł na takim poziomie jak przed MŚ albo ME. W zasadzie, chyba nawet ani razu się jakoś poważnie nie zmęczyłam.
– Ile razy wymiotowałaś w tym sezonie na treningach?
– Ani razu.
– A po zawodach?
– Raz, po mikście w USA. Ale jeśli chodzi o długie dochodzenie do siebie po startach, to mam to regularnie. Wtedy umieram. To jest trudne do opisania dla ludzi, którzy nie mieli nigdy podobnego wysiłku. 400 metrów uchodzi za ekstremalnie ciężki dystans. Za metą czujesz, jak z minuty na minutę zaczyna cię zalewać kwas, jak coraz trudniej ci się ruszać. Do dzisiaj nie rozumiem, jak to jest możliwe, że Justyna i Gośka (Święty-Ersetic i Hołub-Kowalik – przyp. red.) kompletnie tego nie okazują. Tych to nic nie rusza. Ja leżę, zwijam się z bólu, a te stoją i gadają. I to mimo że w treningach biegają mocniej ode mnie.
– Brzmi to zabawnie w zestawieniu – na przykład – z Karolem Zalewskim. Z nim się przez kwadrans po biegu nie da słowa zamienić.
– Nie z nim jednym. Ja też mało kiedy pamiętam cokolwiek na przykład z rozmów na gorąco dla telewizji.
– Ja was chyba nigdy nie zrozumiem.
– Dlaczego?
– Jak można kochać taką katorgę? Jak się do tego zmuszać?
– Sama czasami się nad tym zastanawiam. I nie zawsze to kocham, zwłaszcza kiedy się zajadę, a nie widzę efektu. Nie zawsze mam siłę, czasem walczę ze sobą, żeby w trudniejszych momentach treningów nie odpuszczać. Ale to jest kwestia motywacji. Dołki psychiczne są chwilowe. To trzeba brać na logikę – że przecież opłaca się być dobrym, opłaca się postarać. No i druga kwestia – po treningu, który się porządnie przeora, mam gigantyczną satysfakcję. I znów: trzeba tego doświadczyć, żeby zrozumieć.
– "Opłaca", chyba rzeczywiście, jeżeli właśnie stoimy pod ogromnym muralem na ścianie bloku. A na nim twoja podobizna. W Monachium New Balance, czyli twój sponsor, tobą i Femke Bol okleił skrzyżowania, reklamując mistrzostwa i swoje produkty. Takie "opłaca" masz na myśli?
– Też, ale nie do końca. Mi po prostu chodzi o wyniki i medale, które nagle stały się możliwe do zdobywania. Nie ma innego motoru napędowego, nawet jeżeli zaproszenia do udziału w takich akcjach są bardzo miłe. Zresztą, jeszcze niedawno nie powiedziałabym, że jestem do tego zdolna, bo raczej nie szukałam tego typu rozgłosu. Do tego byłyśmy wszystkie w jednych barwach, na podobnym poziomie, a ja najmłodsza. Rozgłosu nadal nie szukam. To przecież nie ja pytałam firmę, czy namalują mnie w centrum Warszawy, tylko oni, w dodatku z europejskiej centrali. Ale żeby spytali, musiałam jakoś zasłużyć. Wynikami. Od tego się wszystko zaczyna.
– Trochę podpytałem po ludziach. Podobno nie zawsze byłaś tak zaprogramowana.
– W zasadzie na sto procent zaczęłam, dopiero kiedy pojechałam na studia do Wrocławia. I odkąd wygrałam młodzieżowe ME w Gavle. To był chyba pierwszy moment, w którym uznałam, że może faktycznie z tej bieżni coś będzie. Wcześniej niby miałam świadomość, że warto chodzić do fizjoterapeutów albo się wysypiać, ale z realizacją bywało różnie. Dzisiaj sypiam po 10 godzin na dobę! W końcu zaczęłam interesować się, dlaczego działają lub nie jakieś procesy, przy okazji poznałam ludzi totalnie zajaranych tą tematyką. I sama zaczęłam się pomału wdrażać. Chyba tym skuteczniej, im stawałam się szybsza. Zaczynałam w końcu rozumieć, że z samego talentu można biegać jako junior. Potem wychodzi jednak, kto i ile pracował.
– Ale nadal kochasz słodycze?
– A wiesz, że już nie? Kompletnie mi się odmieniło, prawie zupełnie odstawiłam cukier.
– Muszę zaktualizować bank informacji, bo słyszałem tylko o rezygnacji z mięsa.
– Tutaj różnie. Jeżdżąc na obozy albo zamawiając diety pudełkowe, wybieram opcję wege. Lepiej się po niej czuję, lepiej pracuje mój żołądek, wydaję się sobie lżejsza, sprawniejsza itd. Nie mam problemu z zamówieniem burgera albo tatara w restauracji, chociaż staram się to robić rzadziej. Drugim powodem jest środowisko. To okropne, jakiej dzisiaj jakości mięso się sprzedaje, a przede wszystkim jak traktuje się zwierzęta, które mają trafiać później na stoły.
– Zadziwiające, że mówi to dziewczyna wychowana właściwie na dziczyźnie prosto z lasu.
– Ale też na warzywach z ogródka! Ale okej, racja, było tego sporo. Tylko że to przynajmniej było wiadomego pochodzenia. Bez wszystkiego, co dodaje się do niego w fabrykach dla poprawienia smaku i trwałości.
– Polowałaś kiedyś z ojcem?
– Nie, nigdy. Ale nie robiłam mu też moralizatorskich wykładów pro-eko. Bo wiem, że jako człowiek lasu robił wiele dla tych zwierząt. To generalnie trudny temat, strasznie niejednoznaczny. Mi też trudno zająć jednoznaczne stanowisko.
– Wróćmy do słabości.
– Dzisiaj z żywieniowych zostały przede wszystkim chipsy o smaku zielonej cebulki. I piwo, którego smak lubię. Nie ruszam niczego mocniejszego, bo nie znoszę, ale piwo bywa kuszące. A którego, ze zrozumiałych względów, raczej lubić zanadto nie powinnam.
– Jesteście tylko ludźmi.
– Każdy musi czasami odreagować i wrzucić na luz.
– Tylko że w społeczeństwie nadal ma się świetnie mit, że sportowiec tylko się poci i regeneruje.
– To kwestia proporcji, umiaru i momentu, w którym wiesz, że możesz sobie na coś pozwolić, a kiedy byłoby to głupotą. Na bankiecie po Diamentowej Lidze w Chorzowie, gdzie pierwszy raz złamałam 50 sekund, nie było szaleństw, bo po przegranym Eugene wiedziałam, że na to lato zostaje mi tylko Monachium, żeby udowodnić formę. Ale jeśli za chwilę pojadę na wakacje, będąc już po sezonie, nie muszę być dla siebie aż tak surowa.
– Bliscy ci ludzie wspominają: "Natalia w Gorzowie? Piekielnie zdolna, diament. Ale buntowniczka".
– Trochę prawda.
– Trafiłaś do bursy w mieście jako 15-latka. Podatny grunt.
– Pewnie tak, ale nie byłam też jakimś wybitnym łobuzem. Niczego poważnego nie odwaliłam. Po prostu, jak każdy w wieku dojrzewania miałam humorki i chciałam się wyszumieć. Moja szkoła nie była sportowa, ludzie spędzali popołudnia i weekendy na rozrywkach, na imprezach, a nie stadionach i zawodach. Czasami się z nimi szło, bo czemu i nie? Kłopotem były tylko powroty do bursy, czepiali się o każde spóźnienie po 21.00. Raz mi się zdarzyło, ale wiem, że łatwo dawało się to obejść. W tym wieku generalnie, gdy ci czegoś zakazują, tylko się nakręcasz na przekór i robisz po swojemu. Tylko że lekkoatletyka wtedy nie była jeszcze sposobem na życie, a zwykłą zabawą, w której "zobaczymy co się wydarzy". A to akurat fajne, bo nie chciałabym od razu urodzić się spokojna i dorosła. Z jakiegoś powodu wielu nastolatków ma wtedy taki okres, który dorośli wokół wspominają w taki sposób. Ale nie namawiaj mnie na wspominki. Mnóstwo różnych, wszystkie nienadające się do publikacji.
– Ale żeby od razu kopać w płotki, żeby przez nie nie biegać?
– O, to już wiem, z kim rozmawiałeś!
– Pozdrawiamy trenera Tomasza Saskę. Jeśli już zgadłaś, to dodam, że bardzo chwalił też twoje próby skakania wzwyż.
– Z pewnością, zwłaszcza kiedy biegałam po rozbiegu i bałam się w ogóle odbić do poprzeczki. Przerażało mnie to, chyba było dla mnie za późno na taką naukę. Ale co do płotków, one mi nie szły, bo nie miałam wtedy jeszcze wystarczającej szybkości, żeby przebiec cały dystans. Często się wywracałam. Co śmieszne, ja faktycznie byłam przymierzana początkowo do 400 m ppł, zresztą na krótszym płotkarskim dystansie był czas, że biegałam tuż za Klaudią Siciarz – późniejszą rekordzistką świata juniorek w hali. Mam w tej konkurencji medal mistrzostw Polski. Z Markiem Rożejem zupełnie niedawno nadal śmialiśmy się, że jak nie przyspieszę, to mi porozstawia płotki i zmieniam specjalizację. Tylko że ja od początku miałam w sobie jakieś poczucie, że to płaskie 400 metrów jest jakieś bardziej... nie wiem, prestiżowe? I w porządku, dzisiaj jak robot biega Sydney McLaughlin. Jest niezwykła, wzbudza zachwyt. Ale nawet ona sugeruje podobno, że rozważa przejście na płaski dystans. Będziemy przy niej wtedy wyglądać jak przedszkolaki.
– Płotkarze za to ujmują tym, jak fantastycznie biegają technicznie. Biodro wysoko, utrzymywany rytm, kolano do przodu...
– Ej, ale ja też już się poprawiłam!
– To była jakaś pięta achillesowa?
– Była, była. I to długo.
– A teraz?
– Chyba nadal technika. Biegam już ładniej niż kiedyś, chociaż praca rąk nadal trochę leży i warto by się nad tym zastanowić. Siłowni też nie robię jakiejś wielkiej. W przysiadzie, takim tylko do kąta prostego w kolanach, zakładałam do tej pory maksymalnie sto kilogramów i robiłam dwa powtórzenia. To jednak dotąd celowo było stopowane, żeby coś móc zostawić sobie na kolejne lata. Tak, żeby było jeszcze gdzie się poprawiać. U nas mniejsze znaczenie ma też wyjście z bloków, a ja na razie mam kiepskie. To nie jest jakaś wielka strata, chociaż – wiadomo – zawsze warto mieć jeden atut więcej niż słabsze punkty. Na 400 metrów najlepiej nie mieć żadnych. Ten dystans wszystko weryfikuje. I może za to go tak lubię?
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.