| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wynik hitu 9. kolejki PKO Ekstraklasy mógł zrobić wrażenie. Raków Częstochowa ograł 4:0 Legię Warszawa i zasugerował, kto obecnie powinien być uznawany za największego faworyta do wygranej w rozgrywkach ligowych. Nie zostały też wątpliwości, że Wojskowi wciąż mają zespół w budowie.
Przed meczem w Częstochowie padło wiele słów. Marek Papszun, trener Rakowa, przekonywał, że największym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski są piłkarze Legii Warszawa. Pomijano przy tym fakt, że Wojskowi są po najgorszym sezonie od lat. Pomijano też twierdzenie Kosty Runjaica sprzed sezonu, który przyznawał, że na odbudowę po tak złym roku potrzeba czasem trzech następnych cykli rozgrywkowych.
Pytaliśmy trenera Legii przed meczem, czy nie ma poczucia, że Wojskowych w Częstochowie czeka weryfikacja. Runjaic nie mówił wprost, choć przyznawał, że dojdzie do spotkania dwóch drużyn celujących wysoko. Niektórzy dziwili się też, że Papszun już przed meczem typował, że Raków może ograć warszawian 2:0. – Przecież w poprzednim sezonie pokonywaliśmy Legię. Czemu miałem nie wierzyć w swój zespół także teraz – twierdził trener częstochowian. I miał rację. Mowa była o drużynie, która rozwija się od kilku lat. W jej składzie pojawiają się roszady kadrowe, ale nie rewolucje, a to coś, co stołecznej ekipie zdarza się co rok.
Kibice Legii mają prawo czuć irytację po poprzednim sezonie. Głód dobrych wyników jest wielki, co pokazuje też fakt, że kiedy warszawianie zaczęli wygrywać, to w połączeniu z akcjami marketingowymi klubu i kibiców, trybuny znów zaczęły się wypełniać. Jednocześnie sprowadziło to olbrzymią presję, bo nikt nie chce wyobrażać sobie Legii walczącej jedynie o pobyt w czołówce. Dla fanów w Warszawie to Legia jest czołówką. Większość osób oczekuje walki o mistrzostwo kraju.
Jednocześnie trudno oprzeć się pewnym paradoksom, które da się dostrzec w opinii publicznej. Legia przegrała w lidze dwa mecze, ale już teraz pojawiają się pretensje wobec trenera. Jednostki nawołują nawet do żegnania z trenerem czy dyrektorem sportowym. W przeszłości trudno było chwalić władze klubu za szybkie zwalnianie szkoleniowców. W tej chwili legioniści plasują się na trzeciej lokacie w tabeli, mają tyle samo punktów co lider, a i tak niezadowolenie wylewa się szeroko na stołeczne podwórko. W tej chwili w mediach społecznościowych trwa mała konfrontacja pomiędzy emocjami a racjonalizmem. Jednocześnie w kontekście Legii można pomyśleć o tym, co daje stabilność. Jej dobrą reklamą jest praca Papszuna, który prowadzi Raków od sześciu lat i pięciu miesięcy. Stopniowy rozwój wprowadził częstochowską drużynę na pozycję głównego faworyta wyścigu o tytuł.
Cały czas trwa także zgrywanie formacji defensywnej, która wypracowuje odpowiednie zachowania. W przekroju całego sezonu, obrona Legii nie gra źle. Z drugiej strony mowa o jedenastu straconych golach w lidze, co jest piątym najsłabszym wynikiem. W dużej mierze składają się na to bramki z meczów z Cracovią (0:3) i Rakowem (0:4), ale trudno stwierdzić, że wszystko funkcjonuje idealnie. Nie zmienia tego także dobra statystyka Kacpra Tobiasza, który ma już cztery czyste konta i prowadzi w tej klasyfikacji wraz z Karolem Niemczyckim i Henrichem Ravasem.