Wielkimi krokami zbliża się trzeci pojedynek Saula Alvareza (57-2-2, 39 KO) z Giennadijem Gołowkinem (42-1-1, 37 KO). Przed nadchodzącym pojedynkiem pięściarze nie szczędzą sobie uprzejmości – Kazach po raz kolejny przypomniał wpadkę dopingową "Canelo", z kolei pewny siebie Meksykanin zapowiedział wygraną przed czasem. Pojedynek o pasy IBF, WBA, WBO, WBC wagi superśredniej należące do Alvareza, w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu w Las Vegas.
Ich pierwszy pojedynek z września 2017 roku trzymał w napięciu do ostatniego gongu i zakończył się remisem. Wynik był szeroko komentowany głównie ze względu na kontrowersyjną punktację sędziny Adalaidy Byrd, która widziała zwycięstwo "Canelo" 118-110 (pozostali sędziowie punktowali 115:113 dla Gołowkina oraz 114:114). Kazach nie mógł pogodzić się z werdyktem, bo był przekonany, że powinien wygrać i stało się jasne, że rewanż jest kwestią czasu.
Doszło do niego już we wrześniu 2018 roku i po raz kolejny walka była kapitalną reklamą boksu. Tym razem, sędziowie przyznali zwycięstwo Alvarezowi stosunkiem głosów dwa do remisu (115:113, 115:113, 114:114). O dopełnieniu trylogii mówiło się już od dawna, a ta stała się możliwa po majowej porażce "Canelo" z Dimitrijem Biwołem w wadze półciężkiej. Meksykanin przegrał jednogłośną decyzją sędziów (115:113, 115:113, 115:113), choć nie zgadzał się z takim werdyktem.
– Nie jestem sędzią, a ludzie pewnie i tak będą kwestionować moją opinię na temat tej walki. Ale Biwoł wyglądał lepiej, a jego zwycięstwo było bardziej przekonujące, niż to, co wskazywały karty punktowe. Zachowanie "Canelo" po walce, który podnosił ręce w geście zwycięstwa i mówił, że oddał rywalowi tylko kilka rund, świadczy o jego utracie kontaktu z rzeczywistością. Ta walka pokazała też, że nokaut nie jest konieczny, by z nim wygrać. To zachęcające, że sędziowie już nie są lojalni wobec "Canelo" i nie czują ciężaru jego wizerunku – powiedział GGG w rozmowie z BoxingScene.com.
Od początku promocji trzeciego pojedynku Gołowkin nieustannie przypomina wpadkę dopingową "Canelo". Chodzi o wydarzenia z maja 2018 roku, kiedy to pięściarze mieli stoczyć rewanż, ale ten został przesunięty po tym, jak w ciele "Canelo" wykryto zabronioną substancję Clenbuterol.
– Niektórzy ludzie pogodzili się z tą sytuacją i nie chcą o tym myśleć. Nie można o tym zapominać – zaznaczył Gołowkin.
Alvarez przekonuje, że trenuje w pocie czoła i chce raz na zawsze zakończyć rozdział pt.: "Gołowkin" w swojej karierze. Zapytany o to, jakie są szanse na zwycięstwo przez nokaut po ciosie na wątrobie, który jest jego znakiem firmowym, odpowiedział:
– Duże. To jeden z moich najlepszych ciosów, prawda? – zapytał dziennikarza FightHype.com i dodał: – Nasze style walki idealnie do siebie pasują, dlatego będzie trylogia. Za nami dwa wspaniałe pojedynki i myślę, że trzeci też będzie dobry. Sądzę jednak, że jestem bardziej dojrzały, czuję się pewnie i myślę, że będzie widać tę różnicę w ringu. Uwielbiam wyzwania, dlatego zdecydowałem się na walkę z Biwołem. Mimo porażki, utrzymuję koncentrację i idę do przodu. Wymieńcie zawodnika, który podejmuje takie ryzyko, mając taką pozycję, jak ja. Żaden tak nie robi. Dlatego czuję, że jestem najlepszy – podsumował.