Koszykarska reprezentacja Polski awansowała do ćwierćfinału EuroBasketu. Kolejnym rywalem naszej kadry będzie Słowenia z niesamowitym Luką Donciciem. – My spróbujemy coś zrobić. Wierzę, że zadziałają nasze pułapki i sposób obrony, który przygotujemy na Słowenię. Liczę, że wyrzucimy ich ze strefy komfortu. Im dłużej mecz będzie na styku, to nasze szanse wzrosną – powiedział Igor Milicić, trener biało–czerwonych.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Reprezentacja Polski jest w najlepszej "ósemce" Europy. Dotarło to już do pana, czy potrzebował trener nieco więcej czasu?
Igor Milicić, trener reprezentacji Polski w koszykówce: – Zdawaliśmy sobie sprawę i wiedzieliśmy, jaka jest waga tego meczu. Pierwszy krok zrobiliśmy w Pradze, gdzie zapewniliśmy sobie awans. To już było wielkie osiągnięcie. Natomiast wygrana z Ukrainą zapisze się na kartach historii. Jeszcze sporo przed nami. Od razu czuliśmy, że zrobiliśmy coś wielkiego. Zawodnicy wykonali kawał dobrej roboty. To im należy się szacunek.
– Do czego można porównać radość, którą widzieliśmy u pana po zakończeniu spotkania z Ukrainą?
– Emocje są niesamowite i nie można tego porównywać. Wolałbym być w sytuacji, że wygrywamy medale z orzełkiem na piersi. Wtedy mógłbym to porównać. Na razie czuję ogromną dumę, bo wiem, że w każdym polskim domu, gdzie ogląda się koszykówkę, ta wygrana coś znaczy, poprawia humor. To niesamowite uczucie. To ogromna duma, że możemy uszczęśliwić nasz naród.
– Wszyscy mogą być z was dumni nie tylko po niedzielnym meczu, lecz od początku tego turnieju.
– Cały czas tak jest, że chcemy osiągnąć jeszcze więcej. Bardzo się cieszę, że słowa, które wypowiedzieliśmy przed turniejem, nie zostały rzucone na wiatr. Wierzyliśmy w pracę, którą wykonujemy. Widzieliśmy determinację zawodników oraz ich umiejętności. Wszystko powoli się układało. Wierzyliśmy, że możemy osiągnąć coś wielkiego. Wciąż wierzymy.
Emocje dopiero teraz opadają…
— Igor (@mili44igor) September 11, 2022
Ale dzień! Dumna Polska! Brawo Panowie, to Wasz sukces 🔥👌🏻#KoszKadra BRAWO 🙌🏻 pic.twitter.com/l8Zz53nbTz
– Też wielką przyjemnością jest przygotowywanie zespołu na mecze z tak wielkimi gwiazdami. Mieliście naprzeciw Jokicia, Markkanena, Satoransky’ego, Avdiję, Lena. Moglibyśmy długo "rzucać" nazwiskami.
– To najbardziej obfity w gwiazdy koszykarski turniej w Europie. Nigdy nie było tylu zawodników z NBA, MVP Euroligi, najlepszych graczy NBA. Tym bardziej się cieszymy, że jesteśmy w tej "ósemce", a wiele takich postaci jest już w domu.
– Między innymi Serbia, Chorwacja, Litwa, Turcja. Wy się cieszyliście, a w tym czasie Nikola Jokić pakował się do domu. Co pan sobie wtedy pomyślał?
– Akurat nie oglądałem tego meczu. Już wtedy przerzuciłem się na Słowenię, ale… duma rozpiera. Jak widzisz, że MVP NBA i trenerzy największego kalibru siedzą smutni i pakują się, a my wciąż tu jesteśmy… Mamy nadzieję, że możemy zrobić jeszcze coś fajnego. To mega przyjemne uczucie. Dlatego ta praca ma sens i pcha nas dalej.
– Przed turniejem dużo mówiło się, że Polska jako jeden z nielicznych krajów nie ma zawodnika z NBA, a nawet Euroligi. Okazało się, że te wielkie gwiazdy nie robiły na was tak dużego wrażenia i staraliście się znaleźć ich słabsze strony.
– I tak i nie (śmiech). Jesteśmy, gdzie jesteśmy, ale na Jokicia nie znaleźliśmy rozwiązania. Na Markkanena też nie. Natomiast to nas nie spowalnia, żeby próbować. Robimy wszystko, co możemy. Mocno zatrzymaliśmy Satoransky’ego, zatrzymaliśmy Avdiję, teraz Mychajluka. Pewne rzeczy się udały, z czego bardzo się cieszymy. Fajnie byłoby mieć szansę jeszcze raz zmierzyć się z drużynami, które nas ograły. Moglibyśmy spróbować innych rozwiązań, żeby zatrzymać ich grę oraz największe gwiazdy.
Polska 🇵🇱 jedyny zespół w 1/4 finału #Eurobasket2022, który awansował:
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 13, 2022
• nie mając w składzie gracza z @NBA
• nie mając gracza w elitarnej Eurolidze
Brawo @KoszKadra! 👏🇵🇱https://t.co/cDoi0FlRa9
– Przed turniejem dużo mówił pan o wpływie zawodników rezerwowych. W każdym meczu mieliśmy nowego bohatera. To cieszy szczególnie?
– Dlatego to jest nasza siła. Wychodzimy z założenia, że oprócz zdobywania punktów są też inne małe rzeczy, które prowadzą nas do sukcesu. Są wykonywane przez 12 zawodników. Nawet ten, który nie wchodzi na parkiet, czasami coś podpowie i daje pozytywną energię kolegom. To nasza największa siła. Każdy rozwinął się na tym turnieju.
– Dokładnie 1 października minie rok na stanowisku trenera reprezentacji Polski. Gdyby wtedy ktoś panu powiedział, że będziemy w najlepszej "ósemce" EuroBasketu, to wziąłby pan ten wynik w ciemno?
– Na pewno wziąłbym, natomiast moim marzeniem jest to, aby Polska grała o medale, żebyśmy rozwinęli szkolenie młodzieży i każdy klub stawiał na rozwój polskich koszykarzy w wieku od 12 do 18 lat. Chciałbym, aby później ci zawodnicy mogli przychodzić do ekstraklasy i dostawać regularne minuty. Potem moglibyśmy wybierać między graczami na danej pozycji i mieć jakościowych koszykarzy. To moje marzenie. Wierzę, że jest to możliwe do zrobienia. Zdaję sobie sprawę, że kadra musi zrobić pierwszy krok, aby napędzić całe koszykarskie koło. Cały czas twierdzę, że z 38 milionów ludzi mamy więcej talentu niż Litwa. Natomiast musimy zacząć pracować i odpowiednio szkolić młodzież.
– Często jednak wszystko zaczyna się od sukcesów reprezentacji. Tak było kilka lat temu w przypadku piłki ręcznej i siatkówki. To one napędzały zainteresowanie dyscypliną. Ten EuroBasket może być motorem napędowym dla polskiego basketu?
– W ogóle nie patrzę na to w tych kategoriach. Nie konkurujemy z piłką ręczną czy siatkówką. Trenerzy muszą jeździć po wioskach i szukać tak zwanych "drągali". Potem trzeba ich szkolić i dawać szansę w młodym wieku. To trzeba zmienić, a nie myśleć o innych dyscyplinach. One mają swoją drogę, my musimy mieć swoją. Jesteśmy na tyle dużym państwem, że dla każdego znajdzie się miejsce.
⚪️🔴 Już w środę... 😉#KoszKadra@EnergaSA
— KoszKadra (@KoszKadra) September 12, 2022
fot. WojciechFigurski/400mm.pl pic.twitter.com/4xr8lQyX7p