| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Piotr Jędraszczyk jest jedną z największych nadziei w polskiej piłce ręcznej. Środkowy rozgrywający najpierw przebojem wdarł się do reprezentacji, czym zaskoczył samego siebie, później podpisał umowę z Łomżą Industrią Kielce. Tyle, że w zespole mistrza Polski za szybko nie zagra. Czeka w tej sprawie na telefon od prezesa Bertusa Servaasa.
Damian Pechman, TVP Sport: – Rok 2022 się jeszcze nie skończył, ale chyba już możesz podsumować, że był szalony.
Piotr Jędraszczyk, Piotrkowianin/reprezentacja Polski: – Bardzo dużo się wydarzyło, nie byłem na to do końca przygotowany. Wszystko nagle na mnie spadło, wybuchło. Począwszy od reprezentacji Polski i mistrzostw Europy, skończywszy na transferze do Łomży Industrii Kielce. Podchodzę do tego jednak bardzo pozytywnie. Naprawdę cieszę się z tego, co miało miejsce. Mam nadzieję, że będę się nadal rozwijał i moja kariera będzie szła w dobrym kierunku.
– To wszystko przebiło nawet twoje marzenia?
– Wcześniej miałem poważną kontuzję, powoli dochodziłem do siebie w trakcie sezonu. Gdy pojawiła się wyższa forma, to pojawiło się również powołanie do kadry. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Taki efekt "wow". Byłem bardzo zaskoczony, ale pozytywnie.
– Nagle przestałeś być anonimowym zawodnikiem. Wywiady, zdjęcia, autografy...
– Rzeczywiście, pojawiło się trochę większe zainteresowanie. To było bardzo przyjemne, ale starałem się zachować zimną głowę. Nie chciałem, żeby coś odciągało mnie od pracy, czyli treningów i meczów. To był, jest i będzie mój priorytet.
– W takim momencie niewielu jest odpornych na wodę sodową.
– Wiem, ale starałem się to kontrolować. Wiedziałem, że nie może mi odbić palma. Pomogły mi też rozmowy ze znajomymi, rodziną i trenerami.
– Czyli Bartosz Jurecki nie musiał trzymać za kostki, żebyś za bardzo nie odleciał?
– Na szczęście nie. Wielokrotnie mu dziękowałem, że na mnie postawił i dał mi szansę. Mamy za sobą dwa sezony, teraz zaczął się trzeci. Naprawdę wiele się od niego nauczyłem. Myślę, że pod jego okiem mogę się jeszcze rozwinąć, a z drużyną możemy osiągnąć w tym sezonie fajny cel.
– Na boisku widoczny jest nie tylko wzrost twoich umiejętności, ale też pewności siebie.
– To prawda. Myślę, że czuję się pewniej niż w pierwszym sezonie. Nabrałem doświadczenia i jest mi łatwiej. Nie mam już tremy. Bardzo ważne jest dla mnie jak najlepsze przygotowanie do meczu. Dużo czasu poświęcam na analizę – przede wszystkim jak się zachowują obrońcy. Chcę w tym miejscu podkreślić, że nigdy nikogo nie lekceważę i bardzo szanuję każdego przeciwnika.
– Mniej szanują cię obrońcy, bo często sprowadzają do parteru.
– Tak wygląda piłka ręczna i takie są moje zadania. Bardziej odpowiadam za atak niż obronę, dlatego to naturalne, że uwaga obrońców skupia się bardziej na mnie. Wiem, że nawet jeśli mi coś nie wyjdzie, to mogę liczyć na wsparcie kolegów. Nie mogę się załamywać po jednej nieudanej akcji, bo w całym meczu może być ich sto i lepiej skupić się na kolejnych. Wracając do kolegów, to mamy naprawdę świetny kontakt. Potrafią poklepać po ramieniu i podnieść na duchu. To ma też duże znaczenie w mojej grze.
– Skoro masz teraz więcej do powiedzenia na boisku, to jak to wygląda w szatni Piotrkowianina?
– Za wiele się nie zmieniło w tym temacie. Nadal starsi koledzy mają więcej do powiedzenia. Ale dla mnie to normalne. Trzeba mieć szacunek do starszych i bardziej doświadczonych. Jednocześnie, jeśli ktoś z drużyny ma kłopot, to może śmiało przyjść, zapytać, pogadać.
– W lutym ogłoszono twój transfer do Kielc. Zastanawiałeś się, jak będziesz wyglądał w żółtej koszulce?
– Tak, często o tym myślałem. W tym momencie najbardziej realne jest jednak moje wypożyczenie. Mam świadomość, jakim składem dysponuje Łomża Industria, jakich ma zawodników i jaką prezentują jakość. Myślę, że wypożyczenie to dla mnie najlepsza opcja. Jaki kierunek? W grę wchodzi klub zagraniczny, ale o konkretach nie będę mówił, bo ich nie znam.
– Kiedy poznasz te konkrety?
– Czekam na telefon od prezesa Bertusa Servaasa i wtedy będę wiedział więcej. Myślę, że na początku przyszłego roku się wszystko wyjaśni. Na razie nie chcę gdybać. Wiem, że zarówno dla prezesa, jak i trenera Tałanta Dujszebajewa najważniejszy jest mój rozwój – żebym nie siedział na ławce, ale jak najwięcej grał. To będzie z pożytkiem zarówno dla mnie, jak i dla klubu z Kielc.
– Początek 2023 roku może być jeszcze bardziej szalony – ogłoszenie nowego klubu i na dodatek MŚ.
– Powołanie na ten turniej byłoby dla mnie czymś "wow". Zostało jeszcze trochę czasu i muszę udowodnić trenerowi, że warto mi zaufać i warto na mnie postawić. Kandydatów do gry na mojej pozycji jest wielu i trzeba mocno walczyć o miejsce w kadrze.
– Czy to jednak nie dziwne, że głównymi kandydatami do gry na środku są zawodnicy z rocznika 2001?
– To nie do mnie pytanie, tylko do trenera Patryka Rombla. To on wybiera zawodników i ustala skład. Najlepszym rozwiązaniem jest zawsze połączenie doświadczenia z młodością. I tak to wygląda chyba wygląda w reprezentacji Polski.
– Ostatnio graliście ligowy mecz w poniedziałek i trochę narzekałeś na nadmiar wolnego czasu...
– Tego wolnego nie miałem za wiele. W weekend mieliśmy treningi, więc nie było mowy o odpoczynku czy nudzie. A w wolnych chwilach dominował u mnie sport, obejrzałem na przykład kilka meczów PGNiG Superligi.
– Należysz do tych, którzy poniedziałki lubią czy nie?
– Nie, nie lubię. Ale w Polsce nie jestem chyba wyjątkiem, nie?
17:00
Zepter KPR Legionowo