| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Radomiak bardzo dobrze rozpoczął drugi sezon po awansie do PKO Ekstraklasy. Drużyna z Radomia zajmuje piąte miejsce w tabeli i chce poprawić wynik z poprzednich rozgrywek. – Teraz da się wyczuć, że rywale mają do nas duży respekt – wyznał kapitan zespołu Leandro w rozmowie z TVPSPORT.PL. Transmisja spotkania Raków – Radomiak w sobotę w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Czternaście punktów po dotychczasowych meczach to wynik, który cię satysfakcjonuje?
Leandro: – Uważam nawet, że szkoda straty niektórych punktów. Mam na myśli chociażby spotkanie w Warszawie. Z Legią powinniśmy przynajmniej zremisować. Podobnie było na początku, w meczu z Miedzią Legnica. Trzeba jednak wyciągać pozytywy, a tych jest dużo. Jest dobrze, bo naprawdę ciężko pracujemy.
– Rywale podchodzą do was inaczej, niż w tamtym sezonie?
– Zdecydowanie. Już znają nasz potencjał, wiedzą, jakie mamy możliwości. Nie ma już lekceważenia. Ten respekt czuć na boisku.
– Jak zmieniła się wasza praca od kiedy trenerem został Mariusz Lewandowski?
– O współpracy z trenerem mogę mówić tylko pozytywnie. Tak naprawdę, nie było jakiejś olbrzymiej zmiany w porównaniu do pracy z Dariuszem Banasikiem. Cieszy mnie to, że trener Lewandowski też wymaga od nas odważnej, ofensywnej gry. Chce, byśmy jak najdłużej utrzymywali się przy piłce. Widać, że ceni zawodników o wysokich umiejętnościach technicznych. Przekazuje nam, że nie możemy się bać i musimy prezentować atrakcyjny futbol.
– Jesteś zadowolony ze swojej postawy w tym sezonie. Na razie masz na koncie tylko jedną asystę.
– Te słabe liczby trochę zaczynają mi dokuczać. Czasami jednak tak jest. Są sytuacje, w których brakuje szczęścia. Jestem zły, bo wymagam od siebie więcej. To siedzi w głowie, ale z drugiej strony, taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Ciężko pracuję i to wreszcie popłaci. Cieszę się z tego, że mimo braku moich goli, Radomiak wygrywa.
– W drużynie od awansu pojawiło się sporo Portugalczyków i Brazylijczyków. To nie wpłynęło na problemy z komunikacją w szatni?
– Atmosfera jest naprawdę dobra, ci ludzie po prostu mają odpowiednie charaktery. Mamy jeden cel, dzięki czemu wszyscy się dogadujemy. Polacy zaczynają rozumieć i używać portugalskich zwrotów. Po meczu spora grupa zawodników wychodzi na wspólną kolację. Fajnie, bo w piłce chodzi też o to, by razem spędzać czas.
– Co zapamiętałeś z pierwszego sezonu w Ekstraklasie? Czego cię on nauczył?
– Wszystko było inne, niż na niższych poziomach rozgrywkowych. Otoczka medialna, stadiony i atmosfera na nich. Zawodnicy też są lepsi, nie wybaczają ci popełnianych błędów. Na pewno przez tamten sezon nauczyłem się siły psychicznej i odporności.
– W trakcie poprzedniego sezonu zwolniony został Dariusz Banasik, z którym wywalczyliście dwa awanse.
– Zapamiętam go jako świetnego faceta. Przed pierwszym sezonem w Ekstraklasie myślałem, że będziemy walczyć o utrzymanie. W dużej mierze to dzięki trenerowi Banasikowi uwierzyliśmy w swoje możliwości i prezentowaliśmy się tak dobrze. Jego miejsce jest w Ekstraklasie i mam nadzieję, że niedługo obejmie jakiś zespół.
– Latem straciliście najlepszego strzelca – Karola Angielskiego. Chyba udało się jednak poradzić z jego brakiem.
– Karol w tamtym sezonie był naszym najlepszym zawodnikiem. Dobrze wyglądają jednak inni. Dwa gole strzelili Filipe Nascimento, Roberto Alves czy Dawid Abramowicz, odblokował się także Maurides. Jest sporo ofensywnych zawodników, którzy mogą zdobywać bramki. Myślę, że teraz odpowiedzialność za gole rozłoży się na większą liczbę graczy.
– Niedawno minęło dziesięć lat, od kiedy grasz w Radomiaku. Spodziewałeś się, że spędzisz w Radomiu tyle lat?
– Nigdy nie myślałem, że rozegram w Radomiaku tyle meczów. W dodatku udało się awansować do Ekstraklasy. Klub cały czas się rozwija, a ja przez ten czas też stawałem się coraz lepszym zawodnikiem. Mam nadzieję, że dalej nie będziemy się zatrzymywać i będziemy ciągle szli do przodu.
– Przedłużyłeś kontrakt, który obowiązuje do końca grudnia 2024 roku. Chcesz skończyć karierę po wygaśnięciu umowy?
– Zobaczymy, co się wydarzy. Jeśli zdrowie pozwoli, to chciałbym grać w piłkę do 37. czy 38. roku życia. Jestem Brazylijczykiem, a my kochamy grać w piłkę. Futbol daje mi mnóstwo radości. Chciałbym skończyć karierę w Radomiaku, ale nie na wszystko mam wpływ. Jeśli będzie inaczej, będzie mi bardzo przykro. Wiem jednak, jak wygląda świat piłki, więc trudno już teraz przewidzieć, co będzie za dwa i pół roku. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wypełnię kontrakt w całości. Chciałbym, by tak się stało. W Radomiu mam córkę i życiową partnerkę. Jestem bardzo związany z tym miejscem.
– Czujesz się ikoną klubu?
– Biorę przykład z pana Zdzisława Radulskiego, który pracuje w Radomiaku już ponad 60 lat. Jeśli kibice uważają mnie za ikonę czy legendę, to jest mi niezwykle miło. Nie myślę jednak o takich rzeczach. Sam skupiam się na tym, by dalej się rozwijać. Mam 33 lata, ale wierzę, że wciąż mogę dać zespołowi wiele dobrego.
– Wróćmy do trwającego sezonu. W sobotę zmierzycie się z Rakowem Częstochowa, jednym z faworytów do wygrania rozgrywek.
– Marek Papszun wykonał znakomitą pracę. Myślę, że dla wielu polskich trenerów stał się wzorem. To obecnie jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, zespół w Ekstraklasie. Wiemy już jednak jak smakują zwycięstwa z teoretycznie mocniejszymi od nas rywalami. Po to ciężko pracujemy, by czerpać radość z takich meczów. Każde spotkanie to nagroda za tydzień pracy na treningach.
– Które miejsce chciałbyś w tym sezonie zająć z Radomiakiem?
– Liczę na to, że uda się zrobić więcej, niż w poprzednich rozgrywkach. Tamten sezon mocno wpłynął na naszą pewność siebie. Każdy zobaczył, że możemy rywalizować z najlepszymi w lidze, uwierzyliśmy w siebie. Teraz znów radzimy sobie z mocnymi rywalami. Moim zdaniem stać nas na to, by powalczyć o miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach.