Gala w Johannesburgu. Kevin Lerena pokonał Mariusza Wacha
Mariusz Wach przegrał z Kevinem Lereną jednogłośnie na punkty (fot. TVP Sport HD)
Mateusz Fudala
Mariusz Wach (36-9, 19 KO) nie będzie mile wspominał swojego wyjazdu do Republiki Południowej Afryki. "Wiking" przegrał w Johannesburgu jednogłośnie na punkty z lokalnym bohaterem Kevinem Lereną (28-1, 14 KO), który tym samym wywalczył Interkontynentalny pas IBO wagi ciężkiej. Dla Polaka to trzecia porażka w karierze z rzędu.
"Po strzale Pistoriusa nastała kompletna cisza". Oto rywal Mariusza Wacha
1. runda:
Mariusz rozpoczął aktywnie lewym prostym, do którego starał się dokładać prawy. Lerena boksował spokojnie, z dystansu, ale co jakiś czas podchodził blisko i agresywnie rzucał krótkimi ciosami. Widać było, że szczególnie niebezpieczny był jego lewy sierp.
2. runda:
Lerena trafił kilka razy mocno lewym sierpowym. To był mocny sygnał ostrzegwawczy ze strony gospodarza. Reprezentant RPA był wyraźnie szybszy. Wach niepotrzebnie schodził do półdystansu, gdzie nadziewał się na mocne ciosy Lereny.
3. runda:
Wach znów podchodził bardzo blisko, a Lerena co chwilę wyprowadzał mocne lewe sierpowe. Wach sprawiał wrażenie, jakby przeżywał kryzys.
4. runda:
Polak po raz kolejny wręcz zapraszał do ataku Lereny, który co chwilę bombardował go lewym sierpem. Prawie każdy lewy Lereny dochodził do celu. Po dwóch minutach rundy Wach znalazł się w poważnych opałach, ale przetrwał nawałnicę ciosów.
5. runda:
Piotr Wilczewski krzyczał w narożniku, by Wach boksował z dystansu i rzeczywiście "Wiking" utrzymywał odpowiednią odległość od rywala. Przy okazji kilka razy trafił prawą ręką na korpus Lereny. To była prawdopodobnie najlepsza runda Polaka.
6. runda:
Wach starał się robić to samo, co w poprzednim starciu, tyle że Lerena częściej schodził do półdystansu i atakował mocnymi ciosami na korpus. W końcówce rundy reprezentant RPA trafił potężnym lewym prostym.
7. runda:
Lerena coraz odważniej bił kombinacjami. Wach uparcie dążył do półdystansu, co gospodarz skrzętnie wykorzystywał. W końcówce rundy Polak starał się "złapać" rywala przy linach, ale Lerena sprytnie zszedł z linii ciosu.
8. runda:
Dobry cios z prawej ręki w wykonaniu Wacha, ale Lerena odpowiedział kolejną kombinacją. Sędzia coraz częściej zwracał mu uwagę, by nie bił Mariusza w plecy. Po chwili Lerena popisał się potrójnym lewym prostym, po którym Wach stanął jak wryty. Pod koniec rundy kolejne ciosy spadły na głowę Polaka.
9. runda:
Lerena z każda minutą czuje się coraz pewniej w ringu i prawie nie widać było po nim oznak zmęczenia. Znów atakował Wacha mocno lewą ręką i to w różnych płaszczyznach. Kolejna runda dla Lereny.
10. runda:
Wach oddychał z coraz większym trudem, a na jego głowę spadało coraz więcej ciosów Lereny. Po kilku mocnych sierpach głowa Wacha aż odskakiwała. Lerena wyraźnie przyspieszył, jakby zaczął dążyć do skończenia walki przed czasem.
11. runda:
Ciosy Lereny momentami wchodziły jak w masło. Praktycznie każdy lewy i prawy prosty dochodzą do celu.
12. runda:
Wach ruszył do ataku i to samo zrobił Lerena! Ciosy Polaka nie były jednak dynamiczne i nie mogły zrobić wrażenia na rywalu. W przeciwieństwie do Lereny, który wyprowadził trzy mocne bomby i mocno wstrząsnął "Wikingiem". W końcówce obaj zwolnili i zwycięzcę musieli wskazać sędziowie, którzy rzecz jasna, opowiedzili się jednogłośnie za Lereną (118-110, 120-108, 120-108).