| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Chcemy być najlepsi w Polsce. To nie sukces, a obowiązek. Naszym celem jest znalezienie się w gronie 50 czołowych szkółek w Europie – twierdzi Marek Śledź, który od początku lipca jest szefem akademii Legii Warszawa. Jaki jest plan na szkolenie młodych graczy w stołecznym klubie?
– Słyszałem, że jestem jak buldożer i zwolnię wszystkich w Legii – mówi Marek Śledź, dyrektor akademii Legii Warszawa. W przeszłości odpowiadał za rozwój szkolenia między innymi w Lechu Poznań, Radomiaku Radom czy Rakowie Częstochowa. Nie boi się też przyznać, że dołożył cegiełkę do rozwoju dwunastu reprezentantów Polski i milionowych zarobków Kolejorza. Od Marcina Kamińskiego, Kamila Jóźwiaka i Tomasza Kędziorę, po Jakuba Modera, Jana Bednarka czy Jakuba Kamińskiego.
Latem Śledź rozpoczął pracę przy Łazienkowskiej. – Przez wiele lat otrzymałem oferty z wielu klubów, ale nigdy z Legii. Teraz się doczekałem i dostałem szansę zarządzania stołeczną akademią, choć miałem też swoje wymagania. Biorę odpowiedzialność, ale jednocześnie spełniam pewne marzenia – twierdzi szkoleniowiec, który w przeszłości współtworzył stołeczną szkółkę SEMP. – Najedzony wilk rzadko bije się o coś więcej. Głodny – bije się o znacznie więcej. I tak jest w sporcie, bo trzeba chcieć rozbijać kolejne szklane ściany – twierdzi 54-latek.
W kontekście Śledzia wiele mówiło się o jego konflikcie z Rakowa. Tajemnicą poliszynela były złe relacje dyrektora akademii z Markiem Papszunem, trenerem pierwszej drużyny. – Uznaję go za wysoko efektywnego trenera, który osiąga sukces katorżniczą pracą. Powiem jednak, że wyniki w korporacji można osiągać z ludźmi lub kosztem ludzi. I tak odbieram nasze relacje. Wspomnę tylko, że Trelowski czy Krzyżak, to wychowankowie akademii. Tak samo było z Wróblewskim czy Batorem – komentował Śledź.
Śledź rozpoczął pracę w Legii na początku lipca. Rozwój akademii i piłkarzy porównuje do wspinaczki na najwyższe szczyty. Jednocześnie deklaruje, że ważne są dla niego konkretne wartości. Wśród nich jest uczciwość, ale i lojalność. Lojalność wobec projektu. Śledź, kiedy wspomina o pracy przy Łazienkowskiej, mówi wręcz o projekcie swojego życia. Dyrektor stołecznej szkółki związał się z Legią trzyletnim kontraktem z opcją przedłużenia o kolejne trzy sezony.
Były szef szkolenia w Rakowie chce korekty organizacyjnej i szkoleniowej w najstarszych rocznikach. W kontekście młodszych drużyn wspomina o klasie sportowej. Możliwa jest też częściowa zmiana programu w LSS. W kontekście edukacji sytuację zmieni powołanie Szkoły Mistrzostwa Sportowego oraz zmiana organu prowadzącego bursę. Śledź zwraca też uwagę na kontekst społeczności. Chce docenić kluby partnerskie, a także wpływać na kwestię stażów trenerskich. – Mamy nieosiągalną wiedzę dla innych ośrodków w Polsce, ale chcemy się nią dzielić – twierdzi szkoleniowiec.
– Miałem obawę, jak długo Broź będzie wartością dodaną dla klubu. Szkoda deprecjonować takich zawodników, którzy są swego rodzaju ikonami. Grał już w trzeciej lidze i nie wiem, czy jest jeszcze nośnikiem najwyższych wartości piłkarskich. Szukamy zawodników, którzy będą tu schodzić wręcz z Ekstraklasy. Chodzi o tych, którzy będą mieli świadomość gry przez dwa-trzy lata, ale dodatkowo dostaną świadomość i perspektywę pracy w Warszawie przez kolejne lata – zaznaczył Śledź. Już teraz można przeczuwać, że zimą i latem dojdzie do zmian w kadrze rezerw. Celem Legii jest średnia wieku drużyny rezerw na poziomie 20 lat. Na to jednak potrzeba czasu. Najważniejszym założeniem dla Wojskowych jest awans na poziom centralny.
Śledź traktuje wychowanka akademii, jako bezcenną wartość na boisku. Dyrektor stołecznej szkółki chciałby 20-30 procent zawodników w pierwszej drużynie, jako adeptów drużyn młodzieżowych. Jednocześnie chce, by skład rezerw stanowiło 90 lub nawet 100 procent graczy szkolących się w warszawskim klubie. Szkoleniowiec ma jeszcze jedną ideę – pragnie co roku zarabiać przynajmniej milion euro na piłkarzach wywodzących się z akademii. W grę wchodzą też ci, którzy odchodzą z zespołów juniorskich. Tak stało się ostatnio z Jordanem Majchrzakiem wypożyczonym do AS Roma. Wojskowi już zarobili na 17-latku około 100 tysięcy euro, ale kwota wzrośnie, jeśli Włosi zdecydują się na transfer definitywny.
– Gwarantem wszystkich relacji w klubie jest dla mnie Jacek Zieliński. Ma spokój w działaniu i chce realizować wizję. Ja sam nie patrzę na akademię, jak na gotową książkę. Model gry nigdy nie będzie zamkniętym tematem, bo futbol się zmienia. To inny projekt niż ten, który był w Lechu czy Rakowie. Stawiam na periodyzację taktyczną, cenię kontrolę przestrzeni czy decyzyjność.Tak samo komunikację z zespołem czy działem skautingu – twierdzi Śledź.
Legia chce też pracować z klubami partnerskimi. Odnowiona zostanie umowa z Zagłębiem Sosnowiec. Dodatkowo będą myśli o wielu drużynach, które będą przekazywały juniorów do Legii, by ci dalej się rozwijali. Śledź wspomniał też, że być może niektóre ekipy mogłyby być dotowane przez Wojskowych. Cały budżet akademii wynosi obecnie około ośmiu milionów złotych.
Początek pracy Śledzia przy Łazienkowskiej to nowe otwarcie. Szkoleniowiec regularnie podkreślał, że nie chce burzyć dotychczasowych założeń i stawiać od nowa fundamentów. – Dobre jest wrogiem lepszego. Musimy też korzystać z naszych możliwości. Dysponujemy jednym z 20 najlepszych ośrodków w Europie – twierdzi dyrektor akademii. Nikt przy Łazienkowskiej nie spodziewa się natychmiastowych efektów, bo nie da się tego oczekiwać w szkoleniu. Pierwsze korekty już są, kolejne będą nadchodziły, a sam Śledź przyznaje, że chce realizować swój projekt. – To nie jest jednak praca. To pasja i dlatego zaczynam działania z samego rano i wracam do domu po 21:00 – kończy.