Przejdź do pełnej wersji artykułu

Premier League: Maciek Kaminski bliski zakupu Evertonu

/ Maciek Kaminski bliski zakupu Evertonu, Frank Lampard i Jordan Pickford Frank Lampard, Jordan Pickford i spółka mogą mieć niedługo za szefa biznesmena polskiego pochodzenia (Fot. Getty)

Maciek Kaminski, amerykański biznesmen polskiego pochodzenia, jest bliski kupienia Evertonu – informuje "Financial Times". Przejęcie utytułowanego klubu ma kosztować go około 400 mln funtów.

Piłkarz-mem. Dlaczego stał się pośmiewiskiem dla kibiców?

Czytaj też:

Dolores Aveiro i Cristiano Ronaldo (fot. Getty Images)

Mama Cristiano Ronaldo wybrała dla niego klub. "Gdyby to zależało tylko ode mnie, to już by tutaj był"

Właściciel Evertonu Fargad Moshiri od dłuższego czasu próbuje sprzedać klub. Choć ten należy do niego od niemal siedmiu lat i przez ten czas brytyjsko-irański biznesmen nie doczekał się żadnego sukcesu.

A tych Everton ma w swojej historii mnóstwo, z dziewięcioma mistrzostwami Anglii i Pucharem Zdobywców Pucharów na czele. Tyle że czasy triumfów już jednak dawno za nim – europejskie trofeum zdobył w 1985 roku, a po raz ostatni ligę wygrał dwa lata później. Od tego momentu ani razu nie załapał się nawet na podium.

Tego typu kluby – z bogatym dorobkiem i wciąż wielką liczbą kibiców – na Wyspach nazywane są "śpiącymi gigantami". Dość powiedzieć, że Chelsea przed przejęciem jej przez Romana Abramowicza miała w dorobku tylko jedno mistrzostwo Anglii, a Manchester City przed erą szejków dwa. Pieniądze miliarderów "obudziły" jednak ich potencjał.

Kim jest Maciek Kaminski?


Czy podobnie może wyglądać to w przypadku Kaminskiego i Evertonu? Trudno ocenić, ponieważ o biznesmenie... niewiele wiadomo. Wiemy, że na stałe mieszka w Minnesocie, a majątek zbudował nabywając nieruchomości biurowe w największym mieście tego stanu – Minneapolis.

Skupuje je należąca do niego firma Talon Real Estate – to też pewne. A jaki ma majątek? W części mediów znaleźć można informacje, że to miliarder, ale nie są to źródła choćby porównywalnie wiarygodne do "Financial Timesa". Kaminski zdecydowanie nie jest człowiekiem szukającym błysku fleszy.

Lokalne media twierdzą, że wyemigrował z Polski do Stanów Zjednoczonych pod koniec lat 60. Możemy się domyślać, że nazywał się wtedy Maciej Kamiński i z czasem zdrobnił imię oraz usunął znak diakretyczny z nazwiska. Zanim postawił na biznes związany z nieruchomościami, pracował jako doradca inwestycyjny w domach Maklerskich Paine Weber i Piper Jaffray.

Do niego i jego rodziny należy m.in. spółka KAM Sports LLC, na której stronie można przeczytać, że "została założona w celu posiadania i zarządzania największymi międzynarodowymi aktywami sportowymi". Oprócz tego, oraz informacji, że prowadzi rozmowy z właścicielem Evertonu, ale "nie będzie obecnie niczego publicznie komentować", przeczytać się na niej właściwie nic więcej już nie da.

Wiadomo jednak, że Kaminski już na początku roku negocjował z Moshirim. Wtedy jeszcze chciał kupić Everton do spółki z byłym szefem Chelsea i Manchesteru United Peterem Kenyonem, bankierem inwestycyjnym Michaelem Kleinem i Johnem Thorntonem, prezesem amerykańskiej firmy wydobywczej Barrick Gold.

Temat upadł, ale latem Kaminski wrócił do niego, tyle że już sam. Zdaniem informatora "Financial Times" w ostatnich dniach w rozmowach nastąpił postęp i są już na finalnym etapie. Ustalono nawet cenę – ok. 400 mln funtów. Zastrzega on jednak, że stuprocentowej pewności co do zawarcia umowy mieć nie można. Wszystko z powodu ostatniego braku stabilności rynku finansowego w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak doszłoby do transakcji, oznaczałoby to, że równo połowa z dwudziestu klubów Premier League ma amerykańskich udziałowców.

Kibice w niebieskiej części Merseyside na pewno liczą, że Kaminski odmieni los klubu. Brak sukcesów w ostatnich niemal trzydziestu latach (ostatnie trofea Evertonu to Puchar Anglii i Tarcza Wspólnoty z 1995 roku) to póki co najmniejszy sportowy problem. The Toffees w zeszłym sezonie do samego końca walczyli o utrzymanie, ostatecznie zajmując szesnaste miejsce, najniższe od 2001 roku.

W sezonie 2020-21 klub odnotował stratę netto w wysokości 120,9 mln funtów, w poprzednich dwóch odpowiednio 140 i 111 mln. Problemy finansowe przekładają się na skład, w którym próżno szukać gwiazd światowego czy choćby europejskiego formatu. Oczywiście, Jordan Pickford, James Tarkowski czy Alex Iwobi to uznane na Wyspach nazwiska, a coraz bardziej rozwijają się talenty Anthony'ego Gordona i Nathana Pattersona. Na ten moment środek tabeli to jednak maksimum, na które stać zespół prowadzony przez Franka Lamparda.

Celem jest przede wszystkim utrzymanie, bo spadek byłby prawdziwą katastrofą. Everton, obok Arsenalu, Chelsea, Liverpoolu, Manchesteru United i Tottenhamu, należy do elitarnego grona sześciu klubów, które grają w Premier League nieprzerwanie od jej powstania.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także