| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Na zachodzie Ukrainy dostęp do produktów jest w miarę normalny. Paliwo też jest. Życie się toczy. Jedyna obawa jest taka, by żadna rakieta nie nadleciała od strony Białorusi – mówi w szczerej rozmowie z TVPSPORT.PL były reprezentant Polski i kapitan Jagiellonii Białystok Taras Romanczuk.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Z obowiązków piłkarskich, do obowiązków rodzicielskich. Wróciłeś z treningu, a w tle słyszę syna Jakuba. Daje pospać ojcu?
Taras Romanczuk, kapitan Jagiellonii Białystok: – Tak. Nie możemy z żoną narzekać. Jakub, to już duży kawaler. Zaczął niedawno chodzić, więc jest wszędzie, dużo biega.
– Dużo biega, jak ojciec po boisku?
– Jeszcze nie tyle, ale musimy go pilnować.
– Będzie piłkarzem?
– Tego nie wiem. Nie będę go ukierunkowywał w tę stronę. Jeśli będzie chciał, to mu pomogę.
– Rodzina jest najważniejsza. Jak mają się twoi bliscy?
– Cała moja rodzina jest już na Ukrainie, wrócili. Gdy w lutym wybuchła wojna, to przyjechała do nas tylko szwagierka z dzieckiem, jej brat i siostra mojej żony. Mieszkaliśmy pod jednym dachem w osiem osób. Wrócili już. Głównie chodziło im o naukę dziecka. Nie wiedzieliśmy, jak sytuacja będzie miała się w tym roku szkolnym w Polsce i moi bliscy zdecydowali, że dziecko będzie uczyło się na Ukrainie.
– To zachód Ukrainy?
– Tak. Jest tam w miarę bezpiecznie. Tylko raz doszło do zdarzenia wojskowego. Cały czas mają jednak pewne obawy, że wojska wkroczą od strony białoruskiej.
– Nie zapowiada się, by wojna szybko się skończyła. Raczej idzie to w stronę eskalacji konfliktu.
– Pisałem niedawno z Dimą Chomczenowskim (były piłkarz Jagiellonii Białystok przy. red.). On jest obecnie niedaleko Krzywego Rogu w środkowej Ukrainie. Niestety tam wojska ostrzeliwują się cały czas. Kilka dni temu Rosjanie zniszczyli pociskami lotnisko. Jest ono już teraz bezużyteczne.
– Jak reagujesz na kolejne takie informacje?
– Myślę, że w naszym polskim społeczeństwie trochę przywykliśmy do kolejnych informacji z frontu. Mamy też swoje różne problemy związane poniekąd z tym, co dzieje się na Ukrainie… Ale jestem tym bardzo poruszony. Staram się pomagać, jak mogę. Ostatnio byłem bardzo przybity informacjami z Iziuma, gdzie odkryto masowe groby. Gdy zobaczyłem, ilu ludzi było tam zakopanych, to nie wiedziałem, co powiedzieć. To jakaś masakra. To coś strasznego. Przetrzymywano tych ludzi w skandalicznych warunkach, torturowano. Trudno to sobie ułożyć w głowie…
– Trudno ci o tym mówić?
– Czasami mierzymy się w Polsce z różnymi problemami codzienności. Jak się okazuje, to drobiazgi. Problemy są na Ukrainie. Tam toczy się regularna wojna. Cieszmy się z tego, co tu mamy, cieszmy się ze spokoju. Zaczyna się zima, a wschód Ukrainy nie ma prądu, nie ma ciepła, nie wiem, jak to będzie...
– Rosja przez sfałszowane referenda chce przywłaszczyć sobie kolejne terytoria Ukrainy.
– Chcą mieć pretekst do użycia broni nuklearnej. Putin groził, że jeśli po dołączeniu tych terytoriów do Rosji, wojska ukraińskie będą próbowały odbić okupowane tereny, to użyje broni atomowej. Boimy się tego. Nie wiadomo czego spodziewać się po zachowaniu Putina.
– Jak my w Polsce możemy jeszcze pomagać sąsiadom z Ukrainy?
– Myślę, że Polacy i tak już bardzo pomogli Ukraińcom. Chodzi mi o to, że wielu obywateli Ukrainy dostało dach nad głową w Polsce. Do tego zbiórki żywności, zbiórki pieniędzy. Polacy pokazali wielkie serce, za co Ukraińcy są bardzo wdzięczni. Wielu nie spodziewało się tego, że Polska aż tak zaangażuje się w pomoc. Ukraina jest wdzięczna. A jak teraz pomóc? Ostatnio z żoną zastanawialiśmy się nad tym. Może to być odzież termiczna, śpiwory, może jakieś kaloryfery. Myślę, że w ten sposób. Inna sprawa, że ceny tych rzeczy są bardzo wysokie. Nie każdego jest na to stać.
– Jak życie toczy się na zachodzie Ukrainy?
– Na zachodzie dostęp do produktów jest normalny. Paliwo też jest. Życie się toczy. Jedyna obawa jest taka, by żadna rakieta nie nadleciała od strony Białorusi.
– Trudno przejść z tak poważnego tematu, do spraw piłkarskich…
– Możemy porozmawiać o piłce.
– Jak wszedłeś w ten sezon?
– Cały ten rok jest dla mnie trudny. Zaczęło się od pierwszego meczu rundy wiosennej poprzedniego sezonu z Termaliką. Tam sprokurowałem rzut karny, a my przegraliśmy. Dwa dni później zachorowałem na COVID-19. Następnie zaczęła się wojna, organizowałem zbiórki, w klubie było kiepsko, bo groził nam spadek. Przed nowym sezonem złapałem kontuzję, miałem operację. Jeszcze takiego roku nie miałem.
– Rywalizacja teraz daje ci się we znaki?
– Jest trudniej o miejsce w pierwszym składzie, ale rywalizacji sportowej się nie boję. Żałuję tylko, że przez kontuzję z początku sezonu, nie mogę dać drużynie tyle, ile chciałbym dać.
– Nene, to rywal dla ciebie w środku pola.
– To prawda, natomiast przez ostatnie lata w pomocy pojawiło się tylu piłkarzy w tym klubie i zawsze sobie z rywalizacją radziłem. Nie boję się konkurencji.
– Po radzie nadzorczej, prezesie, dyrektorze sportowym, sztabie, w klubie jesteś ty. Jesteś głosem szatni. Czy zmiany w Jagiellonii z ostatnich lat dobrze wpływały na zespół?
– Liczne zmiany trenerów nie były dla nas korzystne. Najdobitniej pokazuje to przykład Michała Probierza, czy trenera Mamrota. Oni byli w klubie kilka sezonów i osiągali wyniki. Mam nadzieję, że trener Stolarczyk przyszedł do nas na dłużej, bo ma pomysł na naszą grę.
– Rozegrałeś w Jagiellonii ponad 280 oficjalnych meczów…
– Nazbierało się…
– Niespełniony piłkarz, bo nie spróbował jeszcze sił za granicą? Czy będzie legendą, która zakończy karierę na Podlasiu?
– Do końca sezonu mam kontrakt z opcją przedłużenia go o kolejny rok. Jeśli prezes zaproponuje mi nową umowę na kilka lat, to chętnie ją podpiszę.
– Rozmawiam z reprezentantem Polski, czy byłym reprezentantem?
– Nie łudzę się, że jeszcze kiedyś dostanę powołanie do kadry. W reprezentacji jest tylu młodych i zdolnych piłkarzy, że trudno byłoby mi zdobyć miejsce dla siebie.
– Jaki przewidujesz wynik naszej kadry na mundialu?
– Jak Żurkowski i Świderski będą grać w pierwszym składzie, to będzie dobrze.
– Koledzy?
– Karol tak, ale Szymona dobrze nie znam. Po prostu bardzo podoba mi się jego gra. Gdy biegał jeszcze po boiskach ekstraklasy, widać było po nim, że będzie dobrym piłkarzem. Uważam, że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie reprezentacji.
– Pokonamy Meksyk?
– Będzie bardzo trudno. Na mistrzostwach świata Meksyk często dobrze wypadał. Naszą reprezentację czeka niełatwe zadanie.
– A jak sezon zakończy Jagiellonia?
– Dobrze byłoby rundę jesienną zakończyć w pierwszej szóstce. Wiem, że nas na to stać.