Przejdź do pełnej wersji artykułu

MŚ siatkarek. Polki zmotywowane przed drugą fazą. Weronika Szlagowska: możemy coś ugrać na tych mistrzostwach świata

/ Druga z prawej Weronika Szlagowska (fot. PAP) Druga z prawej Weronika Szlagowska (fot. PAP)

Po porażce 2:3 z Turcją reprezentacja Polski siatkarek zakończyła zmagania w pierwszej fazie grupowej na czwartym miejscu. Sprawa gry w ćwierćfinale turnieju dalej jest jednak otwarta. – Przed tym turniejem wiele osób spisywało nas na straty. My udowodniłyśmy jednak, że możemy równać się na przykład z taką drużyną, jak Turcja – mówiła w rozmowie dla TVPSPORT.PL Weronika Szlagowska.

MŚ: pięciosetowy thriller! Polki były bliskie sprawienia niespodzianki

Czytaj też:

Joanna Wołosz i Magdalena Stysiak (fot. FIVB)

Ireneusz Kłos, były selekcjoner reprezentacji: czekam na zwycięstwa nad kadrami Brazylii i USA

Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: – Turcja to dla nas przeklęty rywal?
Weronika Szlagowska (przyjmująca reprezentacji Polski)
:– Będąc w "kwadracie" zastanawiałyśmy się właśnie z dziewczynami, kiedy ostatni raz pokonaliśmy Turcję. Możliwe, że to przeklęty rywal, ale na pewno ten mecz był do wygrania. Według mnie w ostatnich paru latach nie byliśmy tak blisko pokonania Turczynek.

Fakt, że różnica była tak niewielka, chyba dużo mówi o progresie, jaki poczyniłyście.
– Dobrze zagrywałyśmy, a rywalki w tym elemencie oddawały nam dużo punktów. Miałyśmy kilka ważnych bloków, bardzo dobre kontrataki, ale trochę zabrakło ich w piątym secie. Broniłyśmy też nieźle, w paru przypadkach coś nie wyszło, ale raczej wszystko grało, jak powinno.

Wydaje się, że było w tym meczu kilka punktów zaczepienia, np. końcówka drugiego seta, w którym, mimo że prowadziłyście 22:21, to jednak Turczynki wygrały. W takich momentach decyduje dyspozycja chwili?
– W tamtym momencie była podwójna zmiana. Przez czyjeś niedopatrzenia ja zmieniłam się z Zuzą Górecką, przez co nie mogliśmy przeprowadzić już powrotnej zmiany rozgrywającej i atakującej. Trochę się wtedy rozkojarzyłyśmy. Większość z nas wiedziała o co chodzi, ale pewnie ludzie, którzy nie orientują się w zmianach w siatkówce, mogli nie domyśleć się czemu tak się stało. To mogło nas trochę wybić z rytmu.

Jak duży ciężar gatunkowy dla takiej zawodniczki jak ty, która musi pojawić się często w końcówce, ma mecz z tak mocnym rywalem?
– Do tej pory, wchodząc na boisko, czułam, że ranga i często wynik są trochę inne. Teraz był to mecz z topową drużyną z zawodniczkami, które oglądałam jak dotąd najczęściej w telewizji. Trochę więcej stresu się pojawiło, ale jak już wejdzie się na boisko, to wszystko mija. Skupiam się na tym, co mam robić. W tym meczu za zadanie miałam blokować. To się udało w pewnym momencie, więc byłam z tego bardzo zadowolona.

To był dla ciebie najlepszy jak dotąd mecz do grania w reprezentacji? Jeszcze z taką publicznością nie miałaś do czynienia.
– To był mój pierwszy taki mecz, w którym były pełne trybuny. Codziennie zaskakiwało mnie co innego, bo za każdym razem było więcej ludzi, jak przychodziły zwycięstwa. To było coś niesamowitego móc przeżyć takie emocje w takim meczu w pełnej hali. Kibice nam po nim gratulowali mówiąc, że był bardzo dobry.

Lepsza atmosfera u was jest w "kwadracie" czy na boisku?
– Taka sama i tu, i tu. Widać, że jest dobry "vibe" między "kwadratem", a pierwszym zespołem. Wspieramy się i za sobą stoimy.

Jakie wspomnienia wywozisz z Gdańska?
– Bardzo pozytywne. Żyję tym turniejem. Cieszę się, że mogłam grać tak blisko swojego domu. Przed tym turniejem wiele osób spisywało nas na straty. My udowodniłyśmy jednak, że możemy równać się na przykład z taką drużyną, jak Turcja. Jedziemy do Łodzi z bardzo dobrym nastawieniem i świadomością, że możemy coś ugrać na tych mistrzostwach świata.

MŚ siatkarek. Magdalena Stysiak: dlaczego nie miałybyśmy urwać punktów USA? Jesteśmy nakręcone jak nigdy, będziemy walczyć
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także