Wicemistrz Polski długo i powoli się rozkręcał. Momentami gra Legii wyglądała bardzo dobrze. Ostatecznie zespołowi trenera Wojciecha Kamińskiego nie udało się obronić 12-punktowej przewagi. – W czwartej kwarcie było dobrze, ale musimy pamiętać, że graliśmy z klasową drużyną. Wiedzieliśmy, że oni nie spuszczą głowy i powalczą jeszcze mocniej. Nie udało się nam odeprzeć ich ataków – przyznał Grzegorz Kulka.
Mistrz Izraela świetnie rozpoczął spotkanie. Trafiał za trzy z niemalże każdej pozycji. W pierwszej kwarcie prowadził już 25:11. Legia stopniowo niwelowała straty. Nadspodziewanie szybko wyszła na prowadzenie. Po celnym rzucie Grzegorza Kamińskiego wygrywała 65:53. Do końca meczu pozostało niespełna dziewięć minut. Od tej pory stołeczni przez... kolejnych siedem nie zdobyli choćby punkty. W końcówce rywal miał akcje na zwycięstwo. Piłka nie wpadła do kosza. Jednak w dogrywce czwarty zespół poprzedniej edycji Ligi Mistrzów wyglądał lepiej i sięgnął po premierowe zwycięstwo. Losy spotkania ważyły się do ostatnich sekund. "Światło" na Torwarze zgasił Joe Ragland. Szalona "trójka" Amerykanina nie pozwoliła gospodarzom kolejny raz wrócić do meczu.
😲 Definition of a "no-no-no-YES!" basketball play, brought to by @Bonis_JB.#BasketballCL | @LegiaKosz pic.twitter.com/wM7yfHcK1g
— Basketball Champions League (@BasketballCL) October 3, 2022
Ragland zdobył dziesięć punktów i rozdał aż 13 asyst. Zespół z Izraela wyraźnie zdominował strefę podkoszową. Uzbierał 49 zbiórek przy 37 Legii. To przełożyło się też na liczbę ponowień oraz rzutów wolnych. Goście mieli 23 próby, gospodarze raptem pięć. Świetne liczby zanotowali Chris Johnson (18 punktów, 10 zbiórek) oraz Marvin Jones (11 pkt, 9 zbiórek). Wysocy rywala mieli ułatwione zadanie. Wciąż daleki od optymalnej formy jest Geoffrey Groselle. Amerykanin przebywał na parkiecie blisko 30 minut. Sześć "oczek", tyle samo zebranych piłek i 3/7 z gry – tak prezentuje się jego dorobek. Center posiadający od niedawna polski paszport ma na razie spore problemy, a jego dyspozycja mocno odbija się na grze zespołu.
– W czwartej kwarcie było dobrze, ale musimy pamiętać, że graliśmy z klasową drużyną. Wiedzieliśmy, że oni nie spuszczą głowy i powalczą jeszcze mocniej. Nie udało się nam odeprzeć ich ataków. Mamy dopiero początek sezonu. Cały czas indywidualnie poznajemy się oraz docieramy się z taktyką. Potrzebujemy czasu, żeby złapać flow i kreować sobie więcej otwartych pozycji. Myślę, że można wyciągnąć pozytywy z tego spotkania. W tym meczu widać było więcej energii z naszej strony – przyznał Grzegorz Kulka.
Nawet 12-punktowa przewaga w czwartej kwarcie nie pozwoliła Legii cieszyć się z pierwszego triumfu w Lidze Mistrzów. W najważniejszych momentach spotkania Izraelczycy wzmocnili defensywę, nie pozwalali na rzuty z otwartej pozycji, a sami ponownie zaczęli regularnie punktować. – Teraz koszykówka jest grą runów. Przestoje będą się pojawiać. Chodzi o to, aby na koniec wyjść z meczu zwycięsko. Mieliśmy swoje założenia defensywne. Po pierwszej kwarcie musieliśmy dokonać kilku zmian, które potem przyniosły efekty. Jest w nas niedosyt i sportowa złość. W piątek gramy kolejny ligowy mecz. O tym musimy już zapomnieć i skupić się na następnych wyzwaniach – dodał Kulka.
W drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Legia zagra na wyjeździe z Galatasaray Nef Stambuł, jednym z kandydatów do końcowego triumfu, brązowym medalistą ligi tureckiej z poprzedniego sezonu. Transmisje z meczów Basketball Champions League w TVP Sport, tvpsport.pl, aplikacji mobilnej i SMART TV.
TRWA 39 - 26
Phoenix Suns
103 - 108
Orlando Magic
125 - 130
P. 76ers
123 - 126
Washington Wizards
97 - 94
New York Knicks
119 - 115
New Orleans Pelicans
126 - 119
Indiana Pacers
85 - 83
WKS Śląsk Wrocław
22:00
Atlanta Hawks
22:00
Toronto Raptors
23:00
Charlotte Hornets
23:00
Utah Jazz
1:00
Oklahoma City Thunder
23:30
Miami Heat
0:00
Detroit Pistons
0:00
Indiana Pacers