05 paź 2022 | Siatkówka / Reprezentacja

MŚ siatkarek. Polska w końcówkach starała się zagrozić Serbii. Monika Gałkowska: czegoś zazwyczaj brakuje

Siatkarki reprezentacji Polski przegrały swój trzeci mecz na mistrzostwach świata (fot. FIVB)

Jan Pęczak

Reprezentantki Polski przegrały z Serbkami w trzech setach, ale w dwóch z nich były w stanie nawiązać w końcówce walkę z rywalkami. Choć różnica klas koniec końców była wyraźna, to pewne pozytywy z pierwszego starcia drugiej fazy grupowej Stefano Lavarini może wyciągnąć. – Myślę, że ta droga, którą idziemy, jest słuszna – mówiła po meczu atakująca reprezentacji Polski – Monika Gałkowska.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Dominacja mistrzyń świata. Biało-czerwone tylko tłem

MŚ: niedosyt mimo awansu. Sprawdź końcową tabelę grupy Polek

Czytaj też

MŚ siatkarek: tabela Polski i miejsce reprezentacji w grupie F mistrzostw świata

MŚ: niedosyt mimo awansu. Sprawdź końcową tabelę grupy Polek

Pierwszy mecz Polek w łódzkiej Atlas Arenie podczas mistrzostw świata wielkich wspomnień nie pozostawi. Niespodzianki sprawić się nie udało i choć w pierwszych dwóch setach polskie siatkarki starały się trzymać tempo rywalek, to przegrały 0:3. Naturalnie zmartwień parę się pojawiło.

Od pierwszych piłek nie funkcjonowało przyjęcie. Joanna Wołosz większość piłek musiała dogrywać sposobem dolnym, co rzecz jasna ułatwiało sprawę Serbkom. Te z czasem się rozpędzały aż wyszły na pięciopunktowe prowadzenie. Od stanu 16:21 Polki były w stanie jednak wrócić do seta i przegrać dopiero po grze na przewagi.

– Super, że cały czas nawiązujemy walkę i jesteśmy w stanie nadgonić rywalki, jak w pierwszym czy drugim secie. Jednak czegoś zazwyczaj brakuje. Może trochę szczęścia lub konsekwencji, aby po wyrównaniu w secie wyjść później na prowadzenie. Nad takimi rzeczami powinniśmy popracować. Natomiast myślę, że w tym przypadku problem bardziej leży w głowie, niż w aspekcie fizycznym – mówiła nam na gorąco po meczu atakująca Monika Gałkowska.

Drugi set też nadzieje dawał do końca, ale skończyło się porażką do 22. Ostatnia partia pokazała jednak wyraźną różnicę. Wynik co prawda nie straszy, ale punktów zaczepienia właściwie nie było. Zresztą trudno o nie, gdy po drugiej stronie gra jedna z najwybitniejszych siatkarek na świecie – Tijana Bosković. Coś można poradzić na jej regularne punktowanie?

– Trzeba się z tym pogodzić – odpowiada Gałkowska. – Głównie atakuje z wysokich piłek, w zasadzie z każdej pozycji. Przygotowywałyśmy się na to, że to ona będzie zdobywać większość punktów dla Serbii, ale niestety nie udało się jej przeciwstawić. To jednak zawodniczka, która zawsze trzyma pewien poziom – dodaje.

Dwa spotkania z rywalkami ze ścisłego światowego topu zwycięstwa nie przyniosły. Ze starć z Serbią i Turcją można wyciągnąć sporo dobrego, ale same pozytywy na nic koniec końców w mundialu się zdadzą. Aby poprawić swoje położenie w walce o najlepszą "ósemkę", Polki muszą zagrozić Amerykanom. To kolejny etap budowy zespołu Stefano Lavariniego.

– Od początku pracy z trenerem Lavarini ta kadra zrobiła krok naprzód, zarówno mentalny, jak i jakościowy od strony siatkarskiej. Myślę, że ta droga, którą idziemy, jest słuszna. Okaże się natomiast, czy przyniesie efekt już w tym sezonie reprezentacyjnym – ocenia Gałkowska.

Poza rywalizacją na boisku, konieczna będzie także walka z samym sobą i przeciwnościami losu. Plany reprezentantkom Polski krzyżuje nieco gorszy stan zdrowia. Po meczu z Serbią kapitan zespołu – Joanna Wołosz – od razu udała się do szatni narzekając na złe samopoczucie. – Niestety, mamy pewne, mniejsze i większe problemy zdrowotne. Nie chcę się jednak tym tłumaczyć. Natomiast jest to trochę denerwujące, że cały czas coś mamy pod nogami – opowiadała przed kamerami TVP Sport Maria Stenzel. Oby z czasem szczęście także zaczęło sprzyjać polskim siatkarkom.

Mecz Polska – USA w środę 5 października od godz. 20:30. Transmisja na antenach Telewizji Polskiej.

MŚ: niedosyt mimo awansu. Sprawdź końcową tabelę grupy Polek