08 paź 2022 | Siatkówka / Reprezentacja

MŚ siatkarek. Polska o krok od ćwierćfinału. Monika Fedusio: ten mecz był dla nas "must have"

Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Getty)

Siatkarki reprezentacji Polski w niezwykłych okolicznościach zbliżyły się do ćwierćfinału. To one przed ostatnim meczem z Niemcami są paniami swojego losu. – Ten mecz to jednak niezależnie od wszystkiego był dla nas "must have". Musiałyśmy wygrać, nieważne jak – powiedziała po spotkaniu dla TVPSPORT.PL Monika Fedusio.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Polska blisko ćwierćfinału. Awans może dać nawet... porażka

Lavarini szczery do bólu po horrorze Polek: wystarczająco się ob****iśmy

Czytaj też

Stefano Lavarini i Magdalena Stysiak (fot. FIVB)

Lavarini szczery do bólu po horrorze Polek: wystarczająco się ob****iśmy

Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: – Kolejny spokojny dzień w biurze?

Monika Fedusio (przyjmująca reprezentacji Polski): – No taki spokojny to może nie do końca (śmiech). Po pierwszym secie myślałam, że trochę gładziej pójdzie. Później rywalki się jednak rozkręciły. Cieszę się, że wytrzymałyśmy przede wszystkim psychicznie tego piątego seta. Zagrałyśmy na 64 procentach w ataku i miałyśmy aż sześć punktowych bloków.

– Poza tym co o tym meczu mówią liczby?

– Pograłyśmy bardzo dobrze blokiem. W tym elemencie trochę przycisnęłyśmy Kanadyjki. Z drugiej strony, 23, 33 i 31 procent w ataku kolejno w drugim, trzecim i czwartym secie, to nie jest nasza gra. Chociaż w meczu dobrze było widać, jak rywalki potrafiły bronić. Podczas dłuższych akcji frustracja się pojawiała.

– 20 bloków to świetny wynik, ale patrząc na statystyki, to wiele innych pozytywów by nie było.

– W przyjęciu miałyśmy podobne statystyki do Kanady, w ataku także. Problemem była liczba błędów. Bardzo dużo ich popełniłyśmy. Nad tym zdecydowanie trzeba popracować.

– W czwartym secie trzeba było trochę szczęścia, bo błędami pomogły Kanadyjki oraz sędzia przy stanie 23:23. Najważniejsze chyba jednak, że wy sobie pomogłyście podnosząc się po dwóch słabych partiach.

– To prawda. Nie wiem jak do końca wyglądała ta sytuacja z sędzią, ale skoro był gwizdek za wcześnie, to rywal nie mógł wziąć challenge'u. Muszę zapytać dziewczyn czy piłka wpadła wtedy w boisko, bo szczerze mówiąc nie widziałam tego do końca. W końcu to jednak my mamy szczęście. Patrząc na dotychczasowe wideoweryfikacje, to niekiedy przegrywałyśmy dosłownie o włos.

– Przed meczem liczyłaś trochę, ile potrzeba, żeby awansować do ćwierćfinału czy naprawdę jesteście się w stanie od wszystkiego odciąć?

– Nie, nawet trener przed analizą wideo nam o tym częściowo wspomniał. Ten mecz to jednak niezależnie od wszystkiego był dla nas "must have". Musiałyśmy wygrać, nieważne jak. Liczą się zwycięstwa. Mam nadzieję, że w meczu z Niemcami postawimy ostatni krok i awansujemy do dalszej części turnieju.

– Takie mecze czasem trzeba po prostu przepchnąć?

– Myślę, że tak. Dziś było chyba nawet trudniej grać, niż ze Stanami Zjednoczonymi. Dużo emocji nas to kosztowało. Miałyśmy wzloty i upadki, więc cieszę się, że z tego wyszłyśmy.

– Ta drużyna czyni też progres w grze w końcówkach. W meczu z Turcją jeszcze nie udało się wygrać w ostatnich piłkach, ale już z USA i Kanadą te najważniejsze piłki padły waszym łupem.

– Zbieramy z meczu na mecz doświadczenie. Nie dajemy zabrać sobie z garści tego, co wywalczyłyśmy na przestrzeni całego meczu. Gdybyśmy przegrały mecz z Kanadą, to byłby wielki żal i niedosyt. Był to kawał dobrego meczu i najważniejsze, że zakończył się naszym zwycięstwem.

Lavarini szczery do bólu po horrorze Polek: wystarczająco się ob****iśmy