W sobotę 8 października mieli wyjść do ringu Conor Benn (21-0, 14 KO) i Chris Eubank junior (32-2, 23 KO). Chcieli napisać kolejny rozdział fascynującej historii, którą zapoczątkowały legendarne pojedynki ojców w latach dziewięćdziesiątych. Jeden z seniorów głośno protestował przeciwko tej walce w drugim pokoleniu, bo obawiał się tragedii. Do niczego jednak nie doszło. Na ostatniej prostej na dopingu wpadł Benn, a zamiast batalii ringowej teraz rozegrają się sądowe.
– Ten pojedynek sprawi, że Anglia na moment się zatrzyma – przekonywał z błyskiem w oku Eddie Hearn. Z zapowiedziami promotorów bywa różnie, ale tym razem wydarzenie rzeczywiście miało być niecodzienne, choć teraz można na to spojrzeć w inny sposób. Cały kraj zamarł po raz pierwszy już w środę. W "Daily Mail” opisano, że Benn został przyłapany na używaniu zakazanego klomifenu. Substancja ta najczęściej pomaga kobietom zmagającym się z niepłodnością, a u mężczyzn zwiększa produkcję testosteronu. Jest uznawana za twardy doping.
Okazało się, że "podejrzany analitycznie” wynik badania to pochodna testów VADA (Dobrowolne Stowarzyszenie Antydopingowe). Sprawa nie była jednoznaczna ze względów proceduralnych. Sankcjonująca pojedynek Brytyjska Federacja Boksu (BBBoC) nie uznaje badań VADA – opiera się na tych, które regularnie przeprowadza w kraju Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD). A akurat te badania – które również miały miejsce przy okazji tej walki – nie wykazały u Benna nic podejrzanego.
Testy nadzorowane przez VADA to dodatkowe zabezpieczenie, na które często nalegają sami pięściarze. Ta komórka nie ma możliwości wywierania nacisku. Nie może nakładać też kar – po prostu przeprowadza badania i raportuje ich wyniki tym, którzy je opłacili oraz podmiotom nadzorującym dane dyscypliny. W większości przypadków od promotorów, organizatorów i krajowych federacji zależą konsekwencje, ale w tym przypadku dość nieoczekiwanie okazało się, że nikt specjalnie nie chce karać niepokonanego pięściarza.
"Jeśli mamy traktować boks jako wiarygodny sport, to ta walka nie może dojść do skutku" – grzmiał "Daily Mail". Promotorzy jednak ewidentnie nie podzielali tego poglądu. Eddie Hearn przekonywał, że w organizmie Benna wykryto "śladowe ilości” zakazanej substancji (choć przewagę daje sama jej obecność), a kolejne testy niczego podejrzanego już nie wykazały. Mało tego – o bulwersującej sytuacji miał zostać nawet poinformowany Chris Eubank junior, który według słów promotora zaakceptował tłumaczenie rywala i wciąż chciał się bić.
Próbka próbce nierówna
Na tę medialną zawieruchę jako pierwsza zareagowała Brytyjska Federacja Boksu (BBBoC). Choć teoretycznie nie mogła działać w oparciu o wyniki badań VADA, to mimo to już w środę zdecydowano o cofnięciu zgody na walkę. Jako uzasadnienie podano "szkody wizerunkowe dla boksu". Organizatorzy próbowali negocjować z pomocą prawników i przez moment wydawało się, że sprawa może znaleźć finał w sądzie. Hearn między słowami dał nawet do zrozumienia, że w przypadku braku zgody walkę może nadzorować ktoś inny.
Takie sytuacje zdarzają się ekstremalnie rzadko. W ostatnich latach był na Wyspach tylko jeden głośny wyjątek, ale tło sytuacji było inne. W lipcu 2012 roku walka Davida Haye'a (25-2) z Dereckiem Chisorą (15-3) była nadzorowana przez federację z Luksemburga. Promotor Frank Warren wykorzystał tę sztuczkę po tym, jak Brytyjska Federacja Boksu (BBBoC) zawiesiła pięściarzy za naganne zachowanie poza ringiem i nie dała się przekonać do zmiany stanowiska.
W przypadku Benna sprawę mogłoby wyjaśnić od razu zbadanie próbki B, jednak Eddie Hearn w dość niejasny sposób tłumaczył, że to wszystko wymaga czasu. Trudno przejść nad tymi słowami do porządku dziennego, bo zaangażowanym w organizację walki powinno zależeć na tym, by definitywnie wyjaśnić wszystko tu i teraz. Tym bardziej, że według dobrze poinformowanego Dana Rafaela wszystkie strony wiedziały o dopingu Benna już 21 września. Weryfikacja próbki B to jednak w Anglii również dość kontrowersyjny temat.
W lipcu 2019 roku doszło do głośnej walki Dilliana Whyte'a (27-1) z Oscarem Rivasem (26-0). Wydarzenie doszło do skutku choć na 3 dni przed walką ten pierwszy był podejrzewany o doping. Badanie wykazało śladową zawartość sterydów anabolicznych, ale po dodatkowym przesłuchaniu nadzorowanym przez UKAD sprawie ukręcono łeb. Wszystko wyszło na jaw... dopiero po walce, którą Whyte minimalnie wygrał na punkty. Największe kontrowersje wzbudził fakt całkowitego zatajenia informacji o dopingu przed obozem Rivasa.
Do szumnie zapowiadanego wówczas zbadania próbki B prawdopodobnie nigdy nie doszło – a jeśli doszło to jego wynik nie został ujawniony w mediach. Zapewne dlatego, że był identyczny jak przy próbce A – tak dzieje się w zdecydowanej większości spornych przypadków. Wyjątkowo rzadko zdarzają się sytuacje, by jedna z dwóch próbek została zanieczyszczona w warunkach laboratoryjnych lub podczas transportu, ale wówczas w grę wchodzą innego rodzaju substancje.
– Przychodzi kontrola i musisz oddać mocz. Część idzie do próbki A, reszta to próbka B, która najczęściej trafia do zamrażarki, ale to ten sam mocz pobrany w jednym konkretnym momencie – tłumaczył obrazowo Sunny Edwards (18-0, 4 KO). Mistrz świata federacji IBF w kategorii muszej to jeden z największych orędowników walki z dopingiem, który potrafi się mocno wypowiedzieć nawet przeciwko rodakom.
Doktor Zło?
Edwards jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na kolejny osobliwy fakt, który wyszedł na jaw tuż po ogłoszeniu informacji o dopingu Benna. Jeszcze w środę rano współpracą z pięściarzem chwalił się Usman Sajjad – brytyjski lekarz specjalizujący się w regulowaniu testosteronu. Warto wspomnieć, że w gronie innych pięściarzy współpracujących z medykiem znaleźli się między innymi Tyson Fury (32-0-1, 23 KO) i Joseph Parker (30-3, 21 KO) – czołowi zawodnicy wagi ciężkiej. Był tam także Paddy Pimblett (19-3) – zawodnik walczący dla organizacji UFC.
Gdy wybuchł skandal z Bennem, strona lekarza została momentalnie wyłączona. Wcześniej można było znaleźć tam także osobliwy manifest, który po kolejnych wydarzeniach zyskał niepokojący wydźwięk. "Zazwyczaj terapia testosteronem i zawodowy sport nie idą w parze, ale w MMA i boksie nie ma głównego podmiotu zarządzającego. "Strażnik" zatem nie istnieje. Takim sportowcom terapia hormonami może przynieść same zyski – mogą chronić zdrowie i jednocześnie liczyć na poprawę rezultatów" – przekonywał otwartym tekstem "specjalista".
Internauci dokopali się także do wspólnych zdjęć lekarza z Bennem opublikowanych w mediach społecznościowych. Stąd wiadomo, że pięściarz na pewno odwiedził go na początku sierpnia – gdy rozpoczynał obóz przygotowawczy. – Nie mam nic wspólnego z dopingiem. Mój zespół aktywnie zajmuje się wyjaśnieniem tej sprawy – tłumaczył Benn. Informacja o odwołaniu walki pojawiła się ponad 24 godziny po publikacji "Daily Mail”.
Zamieszanie jest wyjątkowo nie na rękę wszystkim, ale Eddie Hearn wyszedł na nim chyba najgorzej. Wszystko przez słowa promotora, który kilkanaście dni wcześniej bronił wycofania się z walki, w której prowadzony przez niego Joshua Buatsi (16-0, 13 KO) miał rywalizować z Jeanem Pascalem (36-6-1, 20 KO). Jako powód Hearn wskazywał... testy VADA, których obóz rywala nie chciał wpisać do kontraktu.
Równi i równiejsi
W przypadku Benna testy zostały wprawdzie przewidziane, ale ich wyniki planowano zignorować, bo pozwalała na to trudna do zrozumienia luka w przepisach. Boks ma ogromny problem z wyciąganiem konsekwencji wobec dopingowiczów. Faktycznie nie ma "strażnika", a organizacje różnie podchodzą do tematu. Zdarzają się dwuletnie zawieszenia za stosowanie kokainy, a innym razem twardy doping jest karany zaledwie półrocznym zakazem startów.
Równość wobec prawa w boksie to wielki mit. Dopingowe wpadki nie położyły się cieniem na karierach Saula "Canelo" Alvareza (58-2-2, 39 KO) i Tysona Fury'ego (32-0-1, 23 KO). Jarrell Miller (25-0-1, 21 KO) po dopingowym hattricku przed walką mistrzowską musiał mieć jeszcze kolejną wpadkę, by stać się na bokserskich salonach "persona non grata". Przynajmniej na jakiś czas…
Gdy w grę wchodzi etyka najwięksi promotorzy nie mają problemów ze szpagatami. Hearn potrafił powiedzieć, że Canelo "nigdy nie uwolni się od łatki oszusta", by kilka miesięcy później nawiązać z Meksykaninem długofalową współpracę. We wrześniu 2021 roku na ringu wystąpił już zawodnik po pozytywnym teście – Oscar Valdez (30-1, 23 KO) nie stracił jednak mistrzowskiego tytułu, a pozwolenie na walkę wydała popierająca jego linię obrony federacja WBC.
Przypadek Benna może być jednak czymś więcej. "Wyobraźcie sobie doktora, który specjalizuje się w kuracjach testosteronem, który publicznie chwali się współpracą z tobą, a potem usuwa wszelkie ślady wskazujące na waszą znajomość w dniu twojej dopingowej wpadki związanej z czymś, co wpływa na podwyższenie poziomu testosteronu" – szydził Sunny Edwards.
Głosy oburzenia pojawiły się z każdej strony, ale decyzja i tak nie przyszła od razu. Zdecydowały względy biznesowe – platforma streamingowa DAZN planowała pokazać walkę w systemie Pay-Per-View. Transmisja miała wydatnie poprawić rynkową pozycję nowego gracza na brytyjskim rynku. Bilety wyprzedały się z miejsca, a promotorzy przewidywali, że dostęp do wydarzenia wykupi ponad 600 tysięcy odbiorców.
Przez ostatnie lata pomysł walki Conora Benna z Chrisem Eubankiem wydawał się jak z filmu science-fiction. Dzieliły ich dwie kategorie wagowe. Byli też w różnych miejscach – Benn powoli wychodził z cienia ojca i w ostatnich latach stał się jedną z nadziei brytyjskiego boksu. A 33-letni Eubank już jest starszy niż jego ojciec, gdy kończył karierę. Junior nie został mistrzem świata. Stoczył kilka głośnych walk, ale nie wykorzystał w pełni możliwości.
Prawo ojca?
Pojedynek ustalono w umownym limicie. 157 funtów (71,7 kg) to waga idealnie pomiędzy kategorią junior średnią (154 funty – 69,6 kg) a średnią (160 funtów – 72,6 kg). Eubank deklarował, że przygotuje się tylko na 60 procent – większe zaangażowanie miała mu uniemożliwić zbyt niska waga. Przed zrzucaniem dodatkowych kilogramów na takim etapie kariery przestrzegał go od początku ojciec, który nie chciał reklamować epokowego wydarzenia.
Chris zapewniał natomiast, że w dniu walki to senior stanie w jego narożniku. Aby to umożliwić zawiesił nawet współpracę z Royem Jonesem – dotychczasowym szkoleniowcem. Dwa dni przed wybuchem dopingowego skandalu gruchnęła plotka, że Eubank senior zgłosił się do zakładu psychiatrycznego, by skorzystać tam z doraźnej pomocy. Tego samego dnia opuścił placówkę, ale deklarował chęć powrotu tam po walce.
– Jednego syna już straciłem. Zrobię wszystko, by ratować drugiego – komentował wcześniej senior w brytyjskich mediach. 9 lipca 2021 roku zmarł nagle Sebastian Eubank (2-0). Młodszy brat Chrisa również marzył o karierze w boksie, ale nie rokował tak dobrze jak brat. Prowadził spokojne życie w Dubaju, gdzie wychowywał kilkunastomiesięczne dziecko i realizował się jako trener personalny.
Sebastian zasłabł nagle na plaży, gdzie oglądał zachód słońca. Nie udało się go uratować. Po wszystkim okazało się, że syn Eubanka doznał rozległego zawału, za który miała odpowiadać niezdiagnozowana wada serca. Rodzinna tragedia mocno odbiła się na zdrowiu seniora. Brylujący w mediach showman momentalnie usunął się w cień. W świadomości widzów na nowo zaistniał dopiero rok później – po ogłoszeniu hitowej walki syna.
Rangę pojedynków toczonych przez ojców trudno do czegoś porównać. W 1990 roku spotkali się po raz pierwszy – Nigel Benn (27-1, 25 KO) był wówczas świeżym mistrzem świata federacji WBO. Tytuł zdobył w Stanach Zjednoczonych w wielkim stylu, a w ojczyźnie stał się znany jako "Mroczny Niszczyciel”. Aura wokół tamtego Benna przypominała to, co działo się wokół Mike'a Tysona. Brytyjczyk średnio lubił boks, ale kochał się bić.
Chris Eubank (24-0, 14 KO) pod wieloma względami był jego przeciwieństwem. Jego droga również była nieoczywista i też miała amerykański wątek – to właśnie tam stawiał pierwsze kroki. Do kraju wrócił jako ekscentryk o wystudiowanym akcencie i osobliwych pomysłach modowych. Benn zarzucał mu sztuczność. Otwarcie mówił o tym, że nienawidzi rywala, a walka jest sprawą osobistą. – Zachowajmy procedurę parlamentarną – odpowiedział wówczas Eubank wzbudzając powszechną wesołość.
Jak oszukać Dona Kinga…
Pierwsza walka miała dramatyczny przebieg. Benn nacierał w początkowych minutach, ale z czasem okazało się, że jego przeciwnik jest lepszym bokserem, a do tego nie ustępuje mu w realiach ulicznej bijatyki. Eubank wygrał przed czasem, ale rewanż wydawał się być kwestią czasu. Doszło do niego jednak dopiero ponad 3 lata od pierwszego spotkania.
9 października 1993 roku ranga wydarzenia była jeszcze większa. Spotkali się w wyższej wadze, gdzie obaj byli mistrzami. Eubank wniósł do ringu pas organizacji WBO, a Benn trofeum federacji WBC. Z pierwszego rzędu wszystko śledził Don King i zacierał ręce. Kontrakt gwarantował mu prawo organizowania kolejnych walk zarówno wygranemu jak i przegranemu. Taki scenariusz sprawiał teoretycznie, że promotor mógł po prostu cieszyć się widowiskiem.
"Ego wylądowało" – tak komentator Reg Gutteridge podsumował wyjście do ringu Eubanka. Tym razem nie było definitywnego rozstrzygnięcia. Po dwunastu rundach większości obserwatorów wydawało się, że Benn zrobił wystarczająco dużo, by wygrać na kartach punktowych. Sędziowie ogłosili jednak... remis. Takiego werdyktu kontrakt Kinga nie przewidywał – pięściarze mogli więc pójść własnymi drogami. Drugą walkę w brytyjskiej telewizji obejrzało ponad 16 milionów widzów. To rekord tamtego okresu. Potem już żadna walka nie wzbudziła na Wyspach większego zainteresowania widowni.
Seniorzy zeszli ze sceny w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Są żywymi legendami brytyjskiego boksu. Sytuacja z synami jest kuriozalna, gdyż obie rodziny zostały ciężko doświadczone ringowymi tragediami. Eubank senior ciężko ranił Michaela Watsona – nokautujący cios sprawił, że rywal nie odzyskał pełnej sprawności. Podobny finał miała dramatyczna walka Benna z Geraldem McClellanem (31-3, 27 KO).
Mając to wszystko na uwadze tym trudniej uwierzyć, że przez ponad 24 godziny po ujawnieniu dopingowej wpadki robiono wszystko, by synowie legend jednak wyszli do ringu. Zasadne wydaje się założenie, że gdyby nie zdetonowana w ostatniej chwili medialna bomba to walka doszłaby do skutku – jak choćby starcie Whyte'a z Rivasem. Niesmak po tym zamieszaniu będzie nam jeszcze długo towarzyszyć. Hitowa do niedawna walka może się nigdy nie zmaterializować, ale to chyba w tym momencie najmniejszy problem brytyjskiego boksu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.