| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Pierwsza połowa była daleka od przyzwoitej, ale w drugiej polscy piłkarze ręczni stanęli na wysokości zadania i pewnie pokonali w Spodku Włochów 30:23 (10:9) w pierwszym meczu eliminacji ME 2024. Kolejne spotkanie już w niedzielę – tym razem na wyjeździe z Łotwą.
"Panowie, w ataku odpie*****my lipę" – rzucił na czasie tuż przed przerwą Przemysław Krajewski. Było to tak dosadne, jak i trafne podsumowanie ofensywnych poczynań biało-czerwonych w pierwszej połowie. Rozgrywający rzucili raptem jednego gola na dziewięć prób, z lewego skrzydła nie oddaliśmy choćby jednego rzutu, nie funkcjonowała kontra czy atak w drugie tempo, a do tego wszystko toczyło się w ślamazarnym tempie. Wyglądało to i oglądało się to po prostu źle. Efekt był taki, że będący na peryferiach poważnej piłki ręcznej Włosi grali z nami jak równy z równym.
To, jak Polacy męczyli się przed przerwą w ofensywie oddaje przebieg spotkania. Było 0:1, 2:1, 2:3, 5:3, 5:5, 7:5 i 7:7. Przez całą pierwszą połowę biało-czerwoni nie odskoczyli rywalom na dystans większy niż dwa gole choćby raz. To, że po 30 minutach wygrywali 10:9, to tylko i wyłącznie zasługa szaleńczej akcji Arkadiusza Moryty w ostatnich sekundach. Jego rzut i cudownej urody gol z ok. 16 metrów był najlepszym, co biało-czerwoni zaprezentowali przed przerwą.
Druga połowa była na szczęście zupełnie inna. Niewygodna obrona rywali (5:1 z wysoko wysuniętym zawodnikiem) nie sprawiała nam po zmianie stron już żadnych trudności. Pojawiły się kontry i ataki w drugie tempo, a nade wszystko pojawiła się skuteczność. Przebudził się choćby Szymon Sićko, którego trafień bardzo brakowało nam przed przerwą. Od stanu 11:11 Polacy odskoczyli w 37. minucie na 14:11, a kilka chwil później wygrywali już 20:13.
Resztę meczu mieli pod pełną kontrolą. Sporo profitów czerpali z naprawdę solidnej gry w defensywie. Swoje trzy grosze dorzucił też między słupkami Adam Morawski. Liderem zespołu był jednak Moryto, który z dziewięcioma bramkami został też najlepszym strzelcem spotkania.
Eliminacje ME 2024, 1. kolejka:
Polska – Włochy 30:23 (10:9)
Polska: Morawski (9/28 – 32,1 proc.), Skrzyniarz (2/6 – 33,3 proc.) – Daszek 1, Olejniczak 1, Komarzewski, Walczak 1, Sićko 5, Pietrasik 3, Ossowski, Czuwara 1, Syprzak 4 (3/3), Moryto 9 (1/2), Krajewski 1, Gębala 3, Działakiewicz 1 i Chrapkowski
Karne: 4/5
Kary: 2 minuty (Gębala)
Włochy: Ebner (7/32 – 21,9 proc.), Colleluori (1/3 – 33,3 proc.) – Prantner 1, De Angelis, Bulzamini, Angiolini, Savini, M. Megnon 3, D'Antino 2, Bronzo 1 (1/1), Arcieri, S. Megnon 4, Iballi, Oppedisano 1, Marrochi 3 (1/1) i Parisini 8
Karne: 2/2
Kary: 6 minut (Bulzamini, Savini i Parisini – po 2 minuty)
Sędziowali: Aleksandar Jović i Nedim Arnautović (Bośnia i Hercegowina)
W niedzielę biało-czerwoni zagrają na wyjeździe z Łotwą. Tam na podobną dyspozycję jak w pierwszej połowie czwartkowego meczu nie będą mogli sobie już pozwolić, bo w innym wypadku o wygraną może być trudno. Spotkanie już o godz. 14:10.
Będzie to drugi mecz Polaków w eliminacjach ME 2024 i zarazem jeden z ostatnich w tym roku sprawdzianów przed styczniowymi mistrzostwami świata w Polsce i w Szwecji. Do imprezy już mniej niż 100 dni. Kadra wciąż ma nad czym pracować.
Następne