| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech nie jest od nas lepszy. Dostrzegam równowagę sił. Mamy skład, który może walczyć o mistrzostwo Polski – twierdzi w rozmowie z TVPSPORT.PL Filip Mladenović, obrońca Legii Warszawa. Stołeczny klub ma przed sobą dwa mecze z Wisłą Płock. W piątek Wojskowi zmierzą się z Nafciarzami w PKO Ekstraklasie (14.10), a w kolejnym tygodniu czeka ich konfrontacja w Pucharze Polski.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Czujesz w tym sezonie nadzwyczajną presję?
Filip Mladenović: – Tylko jaką? Czym spowodowaną?
– Presję sukcesu, osiągnięcia dobrego wyniku?
– Nie. To mój trzeci sezon w Legii. Klubie, w którym zawsze trzeba patrzeć w kierunku sukcesów. Mówiłem to w styczniu, wiedziałem jeszcze wcześniej i nic się w tym aspekcie nie zmienia. Ale to nie presja. Wiem, że wszystko może wyglądać lepiej, choć jestem zadowolony z tego, co póki co osiągnęliśmy w trwających rozgrywkach. Najważniejsze, że jesteśmy w grze o czołowe lokaty.
– Rozmawialiśmy na letnim zgrupowaniu w Austrii i pytałem cię czy czeka nas nowy Mladen, nowy trener i nowa Legia. Masz wrażenie, że to hasło się realizuje?
– Każdy trener wnosi coś nowego, to naturalne. Legia? To cały czas ta sama Legia, gdzie w każdym meczu gra się o wygraną, a od drużyny oczekuje się walki o mistrzostwo oraz występ w europejskich pucharach. Ja? Dobrze się czuję pod względem psychicznym i motorycznym. Mam wrażenie, że jestem w niezłej formie. Idzie ku dobremu i oby tak zostało.
– Co się zmieniło w twoim przypadku?
– Przede wszystkim w pełni się wyleczyłem. Poprzedni sezon nie był udany dla nikogo. Też znalazłem się pod kreską, wpisałem się w trend. Ale dziś kluczowy jest fakt, że jestem w pełni zdrowy i dobrze nastrojony, bo poza tym, nic konkretnego się nie zmieniło. Fakt jest też taki, że indywidualna postawa zawodników w dużej mierze zależy od drużyny. Samemu nie da się zrobić czegoś nadzwyczajnego. Przeciwko Miedzi strzeliłem dwa gole i miałem asystę, ale wynikało to też z tego, że miałem wsparcie kolegów.
– Wiele zmieniło się od momentu pojawienia się Kosty Runjaica?
– Każdy z piłkarzy zna podstawy. Wszyscy wiedzą, jak się broni, a jak się atakuje. Potem zostają detale taktyczne, które każdy trener inaczej definiuje. Wciąż jesteśmy na etapie rozwoju, pracy nad nowymi rzeczami i wiem, że nasza gra musi wyglądać lepiej. Zawsze patrzę i porównuję Legię do poziomu europejskiego, a nie tylko w kontekście PKO Ekstraklasy. Wymagam od nas jak najwięcej. W grze z piłką, jak i bez niej. Wciąż pozostaje wiele pola do rozwoju.
– Co się musi stać, by ten postęp się dokonywał?
– Musimy myśleć na boisku i regularnie pamiętać o założeniach. Można mówić wszystko, kreować różne pomysły, ale na końcu naszą rolą jest pokazanie tego wszystkiego na placu gry. W trakcie meczów kluczowa jest powtarzalność tego, co dzieje się na boisku. I w tym widzę duże pole manewru w kwestii progresu.
Wiele zależy też od zawodników, którzy są w klubie. Może mam zbyt wielkie oczekiwania wobec klubu i graczy, ale w moim umyśle Legia ma być najlepsza, grać ciekawą piłkę i walczyć o fazę grupową europejskich pucharów.
– Legia ma skład na mistrzostwo Polski?
– To skomplikowany temat, bo jest zależny od subiektywnego spojrzenia. Jestem pewien, że w kontekście walki o mistrzostwo Polski, dysponujemy składem, który może osiągnąć taki cel. Możemy potem myśleć o konkretnych pozycjach, o kolejnych opcjach, ale tego nie będę oceniał, bo to nie moje zadanie. Jednocześnie powtórzę się, że patrzę dalej, bo wszyscy wiedzą, że zadaniem Legii jest też walka w Europie. Uważam, że mówimy o wielkim klubie w ładnym mieście, z doskonałą infrastrukturą i świetnymi kibicami. Legia zasługuje na występy w rozgrywkach międzynarodowych. Naszym pragnieniem jest do tego doprowadzić.
Siła składu na papierze to jedno. Nikt mi nie wmówi, że Piast Gliwice miał lepszą kadrę od Legii czy Lecha w sezonie, w którym świętował mistrzostwo Polski. Nawet Lechia miała wtedy mocniejszą drużynę od ekipy ze Śląska. Ale to jest właśnie urok piłki i tej ligi. Wokół futbolu jest znacznie więcej czynników, które mogą decydować o wygranych i porażkach.
– Remis w Poznaniu z Lechem był w jakimś stopniu przełomowy? Nie wygraliście, ale trudno było nie dostrzec satysfakcji.
– Każdy mecz w Legii bywa przełomowy. To samo mówiono po wygranej z Widzewem. To czar Ekstraklasy, w której można wygrać osiem meczów z rzędu, a potem zanotuje się serię pięciu porażek. Takich przykładów znajdziemy wiele w każdym sezonie.
Punkt w Poznaniu? Uważam, że z taką grą musieliśmy być z niego zadowoleni. Z naszej strony było mnóstwo walki. Dodatkowo znacznie lepiej graliśmy w obronie niż w ofensywie. To wszystko sprawia, że musimy szanować remis, ale jeśli mam być szczery, to na więcej nie zasłużyliśmy. Wiele było pracy, a potem jeszcze wytrzymaliśmy grę w osłabieniu i zachowaliśmy czyste konto. Ale to po prostu etap rozwoju drużyny, który opiera się też o atmosferę. Mamy świadomość, że mamy dużo do poprawy, choćby w ataku.
– Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że przed wyjazdem do Poznania pojawiała się lekka obawa. Każdy pamiętał 0:3 w Krakowie i 0:4 w Częstochowie, a tu znów trzeba się było zmierzyć z mocnym rywalem, mistrzem Polski.
– Nie miałem w głowie meczów z przeszłości, ale nie możemy wykluczyć, że u kogoś takie myśli się pojawiły. Te porażki nie przyniosły nam zbyt wiele radości. Teraz też musieliśmy przetrwać trudne chwile w osłabieniu. Czasami przewijają się różne obawy. Jednocześnie przed spotkaniem w Poznaniu miałem poczucie, że Lech nie jest od nas lepszy. Dostrzegam równowagę sił.
Sam mecz… To było dramatyczne spotkanie do oglądania. Jako kibic, nie zdecydowałbym się na włączenie powtórki. Każdy przed taką rywalizacją ma duże oczekiwania, a na koniec jest walka, walka i walka. Jak to w derbach. Jednocześnie bądźmy też szczerzy, że w takiej Lidze Mistrzów też zdarzają się spotkania, na które trudno patrzeć.
Dodatkowo wiele było żółtych kartek, ale sędzia w takich spotkaniach też odgrywa wielką rolę. To arbitrzy dokładają cegiełkę do tego, czy rywalizacja wygląda dramatycznie, jest cały czas przerywana, tak jak było, czy jednak pozwoli piłkarzom na większa dawkę gry. Wielu z nas musiało w Wielkopolsce uważać na drugi kartonik przez dużą część spotkania. Nie lubię komentować pracy sędziów, ale w tak specjalnych meczach gwizdanie co chwilę nie pomaga w stworzeniu płynnej gry.
– Jak już jesteśmy przy Poznaniu, to nie mogę nie zapytać o sam klimat spotkania. Chociażby o butelki lecące na boisko.
– Nie możemy z tego zrobić domeny poznańskiej atmosfery. Pamiętam mecz z Widzewem i tam także butelki poleciały na murawę. Wódka, whisky – wszystko dało się znaleźć na murawie. Byłby skandal, gdyby ktoś dostał szkłem w głowę. Nawet taka "setka" może wyrządzić krzywdę. Jak temu przeciwdziałać? Zamykać stadiony dla kibiców? To bez sensu. Z drugiej strony potrzebna jest jakaś reakcja.
– Na styl Legii można narzekać?
– W każdych rozgrywkach są mecze, które trudno się ogląda. Mówiłem o tym, że spotkanie z Lechem wydawało się dramatyczne dla kibica. Aczkolwiek ja na całą sprawę patrzę z perspektywy piłkarza i kluczowy jest zawsze wynik. Jeśli wygrasz, to każdy szybko zapomni o tym, jak wyglądała rywalizacja.
– Masz poczucie, kiedy gra Legii może stać się przyjemna dla oka kibica?
– Nie da się tego przewidzieć. Za kadencji trenera Michniewicza, Legię przyjemnie się oglądało. Przede wszystkim myślę o czasie, gdy postawiliśmy na system z trzema stoperami. To wyglądało nieźle, sprzyjało grze ofensywnej. W tym sezonie też pokazywaliśmy, że potrafimy prezentować się z dobrej strony. Teraz musimy iść w kierunku tego, by pokazywać to przez jak najdłuższy czas.
Bardzo chcę, byśmy doszli do momentu, w którym ludzie mówiąc o Legii będą wprost twierdzili, że ta drużyna gra tak, tak i tak. Nasz styl staje się coraz bardziej widoczny. Teraz wiele będzie zależało od powtarzalności. Oddajemy mało celnych strzałów? To kwestia, którą trzeba rozwijać i nad nią pracować. Budowanie akcji też może wyglądać lepiej. Do tego dochodzi jeszcze większa determinacja w ataku i defensywie. Mamy indywidualną jakość, więc pozostaje nam trenować, rozwijać się i wierzę, że wkrótce będzie tylko lepiej. Na pewno nie powinniśmy tworzyć narracji, że jest źle. Wystarczy spojrzeć w tabelę.
– Jesteś zaskoczony dotychczasowym dorobkiem punktowym Legii? Obawiałeś się, że może być gorzej?
– Nie. Zawsze chcę grać o mistrzostwo i to niezależnie od tego, jaką mamy drużynę. Bycie w Legii wymaga myślenia o najwyższych celach i każdy zawodnik przy Łazienkowskiej powinien rozumieć, że trzeba od siebie wiele wymagać.
– To z tego powodu fundujesz niektórym kolegom motywacyjne pogawędki w trakcie treningów?
– Naprawdę wiele wymagam od siebie. I faktycznie zdarza mi się krzyczeć w kierunku kolegów, ale robię to w kierunku tych, po których widzę, że mogą być lepsi i stać ich na to. Jestem już doświadczony, widzę pewne rzeczy w funkcjonowaniu ludzi i jeśli ktoś ma jakość i może ją jeszcze rozwijać, to taka motywacja może się czasem przydawać. Indywidualny poziom, gdy jest wysoki, zawsze może być decydujący w kontekście pojedynczych meczów. Uważam, że mamy jakość, ale czemu nie wymagać, by było jej jeszcze więcej?
Jeśli jesteś napastnikiem czy skrzydłowym, to musisz mieć konkretne liczby. Ofensywnych zawodników od obrońców różni to, że powinni mieć więcej goli czy asyst. To źle wygląda gdy ja jako obrońca, mam lepsze statystyki od graczy występujących bliżej bramki rywali. Takie mam postrzeganie piłki. Nawet kiedy nie idzie, gdy jest chu…wo, trzeba walczyć. Każdy musi zawsze wiele wymagać od siebie samego. Trener ma do dyspozycji 30 zawodników i jeśli ty przestajesz rywalizować, to ktoś zajmie twoje miejsce.
– Nie byłeś zawiedziony, że nie zostałeś jednym z głównych kandydatów do kapitańskiej opaski?
– Zupełnie nie. Od początku znałem wizję trenera, zrozumiałem ją i szanuję decyzję. Nie powiem, że nie byłem brany pod uwagę, ale cała sytuacja nie budzi żadnej irytacji z mojej strony. Rola kapitana jest istotna, ale bardzo ważne jest to, by liderzy także prowadzili do zwycięstw. To duża grupa. Mogę się do niej zaliczyć, ale poza tym myślę o Jędrzejczyku, Josue, Wszołku czy Kapustce. To zawodnicy, którzy mają za sobą wiele przeżyć i muszą "trzymać" tę drużynę.
Musimy czuć tę pewność siebie i wspólnie wpływać na innych. Takie nastawienie może pozytywnie oddziaływać na szatnię. Sądzę, że pod tym względem jesteśmy w fajnym momencie. Trener wybrał kapitana, odpowiada za to i dla mnie jest to w porządku. To miłe uczucie, gdy zakłada się opaskę. Mam jednak poczucie, że i bez tego jestem doceniany.
– Zmieńmy temat z klubu na reprezentację. Szykujesz się do wylotu na mundial?
– Mam nadzieję. Zdecydowanie chciałbym zobaczyć, jak wygląda Katar w listopadzie. Mamy za sobą dobre mecze w Lidze Narodów i w naszej kadrze wszystko idzie we właściwym kierunku. Nasz selekcjoner nie prowadził wielkich rozmów indywidualnych, ale wierzę, że jeśli byłem powołany na wrześniowe spotkania, to znajdę się także w ścisłej kadrze na mistrzostwa świata. Oby forma dalej dopisywała. Został nieco ponad miesiąc do finalnego ogłoszenia kadry i będę chciał w tym czasie pokazać, że zasługuję na znalezienie się w drużynie narodowej.
– Jak wygląda twoja pozycja w kadrze? Masz mocnych konkurentów do miejsca w pierwszym składzie.
– Chętnych do gry jest wielu. Mam kilku konkurentów na lewej flance. De facto w tym gronie jest pięciu-sześciu zawodników, w tym Filip Kostić z Juventusu. Dodatkowo rozpatrywana jest opcja prawonożnych zawodników, którzy też mogą być opcją po mojej stronie. Myślę między innymi o Darko Lazoviciu z Hellasu czy Nemanji Radonjiciu z Torino. Do tego dochodzi Andrija Zivković z PAOK-u.
– Pierwszy raz od dawna na Serbię można patrzeć jako na kandydata do sprawienia niespodzianki.
– Mamy fajną drużynę. Nie lubię zbyt wiele gadać przed startem zawodów, ale poprzednie mecze Serbii pokazują, że gra wygląda bardzo dobrze. Nasz atak jest niezwykle silny. Mitrović, Vlahović, Jović są wspierani przez Kosticia czy Zivkovicia. Brzmi mocno. W drugiej linii są jeszcze Tadić czy Milinković-Savić. Potrafimy grać ofensywnie i strzelać gole. Stosujemy ustawienie z trójką stoperów, ale czasami zdarza nam się zagapić w defensywie. To jednak bardzo mocna kadra, która prezentuje interesujący futbol.
Możliwe, że to najmocniejsza drużyna Serbii od lat. Za nami czas, w którym więcej było negatywnych przeżyć. Teraz reprezentację zasiliła nowa generacja, a każdy z każdym dobrze funkcjonuje. Wyjazdy na zgrupowania są obecnie wielką przyjemnością i wszyscy chcą jak najdłużej ze sobą przebywać. To sygnał, że wytworzyła się dobra atmosfera i powstały komfortowe warunki. Jeśli nasza jakość będzie widoczna na normalnym poziomie, to stać nas na to, by osiągnąć ciekawy wynik.
– Bardzo się zmieniło twoje życie po narodzinach drugiego dziecka?
– Niespecjalnie. Dwa miesiące temu drugi raz zostałem ojcem. To świetne uczucie, a rodzina jest ze mną w Warszawie. Kiedy w domu jest spokój, to każdy piłkarz lepiej gra. Niektórzy narzekają na brak snu po narodzinach dziecka? Wszystko zależy od nastawienia, a ja jestem wprost podekscytowany.
– Nigdy nie narzekałeś na Warszawę i pobyt w Legii, ale po sezonie skończy ci się kontrakt. Coś się dzieje w temacie przedłużenia? A może się nie stanie, bo stwierdzisz, że chcesz odejść?
– Na razie nie było konkretnych rozmów. Zmiana klubu zawsze zależy też od dotychczasowej drużyny. Mogę powiedzieć, że fajnie się czuję w Warszawie. Dobrze mi w Legii. Bardzo chcę, by to był udany sezon: dla mnie i klubu. Zależy mi na walce o mistrzostwo i Puchar Polski. Zawsze też staram się rozwijać, bo wierzę, że każdy rok może przyczyniać się do progresu umiejętności.
Nie mam nic do powiedzenia o nowym kontrakcie, bo z nikim o tym nie rozmawiałem. Jednocześnie wychodzę z założenia, że jest czas na to, by klub ten temat ruszył lub nie. Nie przejmuję się tą sprawą. Zależy mi tylko na dobrych treningach i jak najlepszych meczach. Chcę skutecznie zamknąć rundę jesienną i mam nadzieję, że potem zostanie wylot na mundial.
– Masz myśl, że chciałbyś tu zostać czy jednak spróbować znaleźć klub, który zaoferuje wyjątkowe warunki finansowe? Może jakiś Bliski Wschód?
– O tym też nie myślę. Sportowiec zawsze chce się rozwijać i spoglądać w kierunku najmocniejszych lig. Można mówić o Azji, wielkich pieniądzach, ale po co? Dopóki taki temat faktycznie się nie pojawi, to jednak nie są to produktywne rozważania. Na razie wystarczy mi zdrowie i dobra gra. Będą rozmowy, propozycja z Legii, to wtedy będziemy myśleli i rozważali, co będzie najlepsze dla mnie i klubu. Przy Łazienkowskiej mam wszystko: ważny kontrakt, miejsce w pierwszym składzie i cel, który chciałbym zrealizować.
Pierwszy krok należy do klubu, bo to on decyduje czy będzie chciał przedłużyć kontrakt czy nie. I tak jest zawsze, bo nie byłoby mnie w Legii, gdyby nie zapadła decyzja, że warto związać się z Mladenoviciem. Teraz sytuacja zatacza koło. Jeśli będą chęci, to jestem otwarty na rozmowę.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.