| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lechia ostatnio wygrała pierwszy mecz w PKO Ekstraklasie od 31 lipca. Drużyna z Gdańska wciąż znajduje się w strefie spadkowej i potrzebuje kolejnych punktów, by wyjść z kryzysu. – To nie jest najlepszy moment na takie deklaracje, ale wciąż możemy zakończyć rozgrywki w pierwszej szóstce ligi – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL stoper Michał Nalepa. Transmisja spotkania Lechia – Raków w sobotę w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Kryzys w Lechii to najtrudniejszy moment w twojej karierze?
Michał Nalepa: – Jakiś czas temu nad tym myślałem, ale chyba gorszy był sezon 2017/2018, mój pierwszy w klubie. Wtedy byliśmy w strefie spadkowej w końcówce sezonu i musieliśmy drżeć o pozostanie w Ekstraklasie. Teraz sytuacja jest trudna, ale do końca pozostało jeszcze wiele meczów.
– Ostatnio wreszcie udało wam się wygrać w Krakowie...
– Te punkty były nam potrzebne jak tlen. Wygraliśmy po bardzo ciężkim boju, gola strzeliliśmy w końcówce. Trzeba to docenić, bo wcześniej w takich okolicznościach wypuszczaliśmy punkty z rąk. Bardzo dużą rolę odegrał Dusan Kuciak, który nie wpuścił gola i miał kilka bardzo dobrych interwencji.
– Atmosfera się poprawiła? W ostatnich tygodniach wiele mówiło się o nie najlepszych relacjach pomiędzy Flavio Paixao i Dusanem Kuciakiem.
– Nie chcę do tego wracać, bo pewne rzeczy muszą pozostać wewnątrz drużyny. Ważne, że teraz zmierzamy w tym samym kierunku. Trener Marcin Kaczmarek fajnie to poskładał, już z Pogonią Szczecin rozegraliśmy dobre spotkanie, ale tam przegraliśmy.
– Jak wytłumaczyć waszą słabą grę?
– Trudno wskazać jedną przyczynę. Wydaje mi się, że złożyło się na to parę kwestii. To wszystko powinno wyglądać inaczej już od pierwszej kolejki. Na inaugurację, w Płocku, do przerwy powinniśmy prowadzić więcej niż jednym golem. To się nie udało, rywale z tego skorzystali i wygrali 3:0. Od tego zaczęły się problemy. Być może gdybyśmy tam zwyciężyli, wszystko potoczyłoby się inaczej. Później przyszły kolejne niepowodzenia, trudno było złapać rytm.
– Straciliście pewność siebie?
– To naturalne i można zobaczyć to nie tylko w Polsce. Widać to też w najlepszych europejskich ligach. Jeśli drużyna jest "na fali", czasami może nie zachwycać, a i tak wygrywa i decydujące bramki zdobywa w końcówkach. Gdy jesteś w kryzysie, sytuacja wygląda odwrotnie. Często przegrywasz pechowo, zdarza się, że tracisz gole w ostatnich minutach. Potrzebny był taki moment jak w Krakowie, kiedy to wszystko się skończyło.
– Ludzie od razu zaczęli łączyć waszą słabą grę z tym, że na początku sezonu graliście w europejskich pucharach. Wiadomo, że polskie kluby mają z tym problemy.
– Z faktami trudno dyskutować. Być może miało to jakiś wpływ. Zaczęliśmy grać co trzy dni, a piłkarze to lubią. Dla mnie zdecydowanie lepiej jest rozgrywać częściej mecze niż trenować. Zwłaszcza, kiedy są to spotkania o takiej otoczce, jak te w europejskich pucharach. To zawsze dodatkowo motywuje, napędza. Szkoda było rewanżowego meczu z Rapidem, w Gdańsku. Byliśmy blisko awansu, chyba każdy czuł, że rywale nie byli o wiele lepsi. O takich porażkach trzeba jednak zapominać zdecydowanie szybciej.
– Doszło też do zmiany trenera. Za Tomasza Kaczmarka pojawił się Marcin Kaczmarek. Codzienna praca mocno się zmieniła?
– Każdy szkoleniowiec chce coś zmienić, wnieść coś innego. Trener z dnia na dzień przekazuje nam coraz więcej. Na początku przekazał pewne zasady zawodnikom występującym w poszczególnych formacjach. Co tydzień coś do tego dokłada, w zależności od przeciwnika, z którym się mierzymy. Jest dużo analiz, rozmów indywidualnych. Widać, że to bardzo charakterny człowiek i trener. Chce zaszczepić to w piłkarzach. Ma też dużą wiedzę w kwestiach taktycznych.
– Miałeś jakieś czarne myśli? Zastanawiałeś się nad tym, czy Lechia faktycznie może spaść?
– Bardziej myślałem o tym, kiedy to się skończy. Byłem przekonany, że jesteśmy zbyt dobrym zespołem, by ciągle przegrywać. Gdy zerkam w tabelę, to cały czas zerkam w górną część. Wierzę, że to właśnie tam jest nasze miejsce.
– Wciąż stać was na to, by skończyć sezon w pierwszej szóstce?
– Wiem, że to nie jest najlepszy moment na takie rozmowy czy jakieś deklaracje... Moim zdaniem, nadal możemy to osiągnąć. Przykładem może być Piast Gliwice sprzed dwóch sezonów. Gliwiczanie również długo byli na ostatnim miejscu w tabeli, a końcówce liczyli się w grze o europejskie puchary.
– Co zawodziło najbardziej? Statystyki są bardzo słabe. Pod względem straconych bramek macie najsłabszą defensywę w lidze. Strzeliliście też najmniej goli...
– Dla mnie najbardziej widoczne było to, że kiedy przegrywaliśmy, już prawie nikt nie myślał o obronie. Wszyscy chcieli iść do przodu i strzelać gole. Brakowało balansu, co spowodowało, że traciliśmy kolejne gole. Z tego wzięło się kilka wysokich porażek i duża liczba bramek zdobytych przez rywali.
– Z różnych względów dochodziło do dużych rotacji w obronie. To również przeszkadzało?
– Na pewno. Joel Abu Hanna czy Henrik Castergen dość długo nie grali, dlatego to wejście nie było dla nich łatwe. Ta stabilizacja jest istotna i liczę na to, że teraz będziemy do niej dążyć. Zdecydowanie łatwiej gra się, gdy obok ciebie przez dłuższy czas występują ci sami zawodnicy.
– W sobotę czeka was bardzo trudne zadanie. Zmierzycie się z Rakowem Częstochowa...
– Wiemy, że nie jesteśmy faworytami. To może nam jednak pomóc. Na pewno korzystny wynik odniesiony w starciu z takim rywalem mocno poprawiłby nastroje. Obyśmy w sobotę cieszyli się z kibicami z korzystnego rezultatu.
– Jak wyglądają relacje z fanami? Mają pretensje o słabe wyniki?
– W przeszłości bywało różnie. Nie zawsze było miło, ale teraz zdecydowanie czujemy wsparcie. Mówię nie tylko o meczach i dopingu, ale także o sytuacjach, które spotykają mnie gdy poruszam się po mieście. Część ludzi pojawiających się na trybunach zmienia się. Jest też jednak grupa kibiców, którzy są na meczach zawsze. Oni są z nami na dobre i na złe. To widać także teraz.
– W czerwcu przedłużyłeś kontrakt z Lechią. Nowa umowa będzie obowiązywać do końca sezonu 2025/2026. Bierzesz pod uwagę zakończenie kariery w tym klubie?
– Tak jest. Teraz trwa mój szósty rok w Lechii. Pierwszy sezon nie był dla mnie łatwy. To był przejściowy czas, z którego wyciągnąłem cenną lekcję. Rozwinąłem się jako piłkarz i jako człowiek. Cieszy także to, że klub zaproponował aż tak długoterminowy kontrakt. To oznacza, że jestem tutaj doceniany.
– Co sprawiło, że aż tak związałeś się z tym miejscem?
– Zawsze chciałem grać w drużynie, która występuje na pięknym stadionie i ma świetnych kibiców. Dodatkowo, Gdańsk to po prostu bardzo ładne miasto. Chce się tutaj żyć, trenować, cały czas można się rozwijać. Wierzę w to, że przeżyję z Lechią i jej kibicami jeszcze wiele fajnych chwil.