W kontekście piłkarskim, gdy myślisz Bielsko-Biała, mówisz od razu Podbeskidzie. Tymczasem jedynym przedstawicielem tego miasta w 1/16 Pucharu Polski jest lokalny rywal Górali – Rekord, który w najbliższej przyszłości chciałby awansować na szczebel centralny. Przed trzecioligowcem szansa na wyjście z cienia nie tylko bardziej popularnego reprezentanta miasta, ale i swojej utytułowanej sekcji futsalowej. – Mecz z Pogonią Szczecin jest dla nas okazją pokazania się na arenie ogólnopolskiej – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL piłkarz Rekordu i trzykrotny reprezentant Polski, Tomasz Nowak.
Historia Rekordu Bielsko-Biała zaczyna się w 1994 roku. Wtedy to zostaje założony klub przez pasjonatów, animatorów życia sportowego z Lipnika, dzielnicy Bielska-Białej. Stąd także pierwsza nazwa – BTS Lipnik, do której rychło dołączona została marka Rekord, od prowadzonej i założonej przez Janusza Szymurę firmy Rekord Systemy Informatyczne.
W roku powstania, Rekord znalazł się w gronie ojców-założycieli ogólnopolskiej ligi halowej piłki nożnej pięcioosobowej, znanej dziś jako Statscore Futsal Ekstraklasa. W jej szeregach, z krótkimi przerwami na występy w I lidze, Rekord funkcjonuje już 25 sezonów. W tym czasie bielszczanie aż sześciokrotnie zdobywali tytuł mistrza Polski, czterokrotnie sięgnęli po krajowe puchary, a pięciokrotnie po Superpuchar. Przez pięć lat Rekordziści nie mieli sobie równych w tabeli, aż do poprzedniego sezonu, kiedy to na mistrzowskim tronie zdetronizował ich Piast Gliwice. Mimo wszystko, zespół z Bielska-Białej śmiało można uznać za hegemona futsalu w Polsce.
Najpierw była piłka na hali, dopiero później przyszedł czas na futbol. W sezonie 1999/2000, klub został zgłoszony do piłkarskiej C-klasy. W sezonie 2004/2005 awansował do klasy okręgowej, trzy lata później uzyskał promocję do IV ligi, a w rozgrywkach 2012/2013 wywalczył awans do III ligi, gdzie występuje po dziś dzień.
Po jedenastu kolejkach rozgrywek III ligi, Rekordziści zajmują 2. miejsce w tabeli, z dorobkiem 26 punktów. Do liderującego, Rakowa II Częstochowa tracą tylko cztery "oczka". Jednym z liderów zespołu jest 36-letni Tomasz Nowak, który ma na swoim koncie 169 występów w Ekstraklasie (Korona Kielce, Polonia Bytom, ŁKS Łódź, Górnik Łęczna, Zagłębie Sosnowiec, Podbeskidzie Bielsko-Biała). Trzykrotny reprezentant Polski opowiada o tym jak wylądował w III lidze, ocenia szanse w nadchodzącym meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Pogonią Szczecin, a także wspomina mecze w kadrze u boku... Roberta Lewandowskiego.
Bartosz Wieczorek, TVPSPORT.PL: – Mecz Rekordu z Pogonią będzie dla pana zatoczeniem koła. To właśnie z Portowcami zadebiutował pan w Ekstraklasie w 2007 roku.
Tomasz Nowak, Rekord Bielsko-Biała: – Do pełnego zamknięcia koła nie dojdzie, bo nie chcę kończyć kariery po tym meczu (śmiech). Natomiast faktycznie, debiutowałem piętnaście lat temu z wówczas brazylijską Pogonią.
– Jak wspomina pan po latach ten debiut?
– Fajnie, że wtedy udało się zadebiutować. Zagrałem czternaście minut. Nie był to wielki mecz w wykonaniu, tylko strat i błędów oraz wielkiego stresu. Natomiast rozpoczął on coś, co trwa do dziś i stanowi fajną przygodę w moim życiu.
– Jest pan dobrym amuletem swoich drużyn w meczach z Pogonią. Gdy grał pan przeciwko Portowcom, pańskie drużyny mają bilans: 4 zwycięstwa, 3 remisy i jedna porażka. W tym jednym przegranym spotkaniu, w barwach Górnika Łęczna zaliczył pan asystę.
– Pogoń z roku na rok się rozwija, coraz bardziej i prężniej. W ciągu kilku lat, z średniej drużyny stała się zespołem, który należy do czołówki Ekstraklasy. Statystyki statystykami, a boisko boiskiem, ale cieszę się, że na papierzy tak te liczby wyglądają.
– Jesteście skazywani na porażkę, ale czy nie jesteście zmotywowani wynikami waszego rywala z III ligi – Lechii Zielona Góra? Udało im się dwukrotnie sprawić niespodziankę, eliminując najpierw Podbeskidzie, a później Jagiellonię Białystok.
– Puchar rządzi się swoimi prawami. Kiedy grałem w barwach drużyn Ekstraklasowych lub pierwszoligowych, często w Pucharze mierzyłem się z zespołami z niższego szczebla i były to trudne starcia. Wiadomo, że drużyna z niższej ligi nie musi się dodatkowo motywować przed takim spotkaniem, bo to jest dla nich wyjątkowa okazja. Czujemy, że jest to dla nas szansa pokazania się na arenie ogólnopolskiej. Dla niektórych jest to jedyna okazja na sprawdzenie się z bardzo dobrym przeciwnikiem. Nie mamy nic do stracenia i zrobimy wszystko, żeby dobrze zagrać. A jak będzie z wynikiem? To już czas pokaże.
– Dla was to spotkanie będzie takim wyjściem z cienia. Głośniej w kontekście Rekordu mówi się o utytułowanych futsalistach, a nie o piłkarzach.
– Futsal to oczko w głowie tego klubu. To był zawsze priorytet, podobnie jak szkolenie i promocja młodzieży. Dla nas to jest moment pokazania się całej Polsce i przypomnienia, że piłka jedenastoosobowa, trawiasta nie jest taka słaba.
– Często śledzicie na żywo poczynania swoich kolegów z sekcji futsalowej?
– W klubie wszyscy jesteśmy jedną rodziną. W hali dopingujemy futsalistów i trzymamy za nich kciuki, oni też przychodzą na nasze mecze. Widujemy się często, bo treningi odbywają się w podobnych godzinach. To nie są dwie sekcje, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Młodzież, która jest w szkole, akademii odbywa treningi w sekcji futsalu i piłkarskiej. Tak wszystko jest spięte, że nie ma podziałów, a jest wspólna więź.
– Po latach gry w Ekstraklasie, I lidze, rok temu przeniósł się pan z Podbeskidzia do Rekordu. Jak doszło do tego transferu?
– Całkowicie z przypadku. Zostałem przesunięty do rezerw Podbeskidzia i zawsze po naszych treningach w piątki trenował Rekord Bielsko-Biała. Z trenerem Mrózkiem znaliśmy się z czasów Górnika Łęczna. W formie żartu padły słowa, czy nie szuka nowego środkowego pomocnika. Nagle okazało się, że trener bardzo mocno poruszył mój temat w klubie. Najpierw zostałem wypożyczony na pół roku, a później związałem się z klubem dwuletnim kontraktem i zacząłem współpracować z Rekordem nie tylko jako zawodnik, ale też jako trener, bo pomagam też przy akademii, patrząc z perspektywą w przyszłość. Doszło do tego transferu z przypadku, ale bardzo dobrze, że on nastąpił.
– Nie było próby szukania klubu grającego na szczeblu centralnym?
– Na początku chęci były. Ciężko jest tak od razu powiedzieć, że koniec, ale aspekt rodzinny był najważniejszy. Nie chciałem wyjeżdżać sam. Miałem już dość częstych podróży i ciągłych przeprowadzek. Postanowiłem, że zostanę na miejscu, że będę przy rodzinie. Moje dzieci są w takim wieku, że potrzebują ojca i to był główny aspekt, przez który chciałem zostać.
– Czy w trzeciej lidze gra się trudniej niż w 1. lub 2. lidze? To chyba jedne z najbardziej kompetetywnych rozgrywek w Polsce, gdzie tylko jedna drużyna awansuje szczebel wyżej.
– Każda liga jest trudna, żeby awansować. W pierwszej lidze drużyna, która przez większość sezonu na 12. miejscu, może bić się do ostatniej kolejki o awans. W poprzednich rozgrywkach blisko był Chrobry Głogów. Jasne, że w 3. lidze jest problemem, że awansuje tylko jeden zespół. Te ligi są wyrównane, a zespoły z 2. lub 3. miejsca nie byłyby wcale słabsze od tych obecnych w 2. lidze. Natomiast ja sam nie zdawałem sobie sprawy jak fajna jest 3. liga. Szczególnie tu na Śląsku wielu piłkarzy gra w 3. lidze, gdzie te kluby są w miarę na ten poziom poukładane i pracują w nich fajni ludzie. To nie jest tak, że ta liga jest amatorska i człowiek się w niej kopie i męczy. Nic z tych rzeczy – z pracy w Rekordzie mam ogromną przyjemność.
– Co najbardziej sprawia frajdę w 3. lidze?
– Tak szczerze, to ja kocham grać w piłkę nożną. Powtarzam we wszystkich wywiadach, które udzielałem, że jest to moja ogromna pasja życiowa i wielka miłość. Nawet jak trafiłem do Rekordu, usłyszałem od kilku osób w drużynie, że mimo swojego wieku i doświadczenia, gram w 3. lidze, a mam ciągle uśmiech na twarzy i sprawia mi to przeogromną przyjemność. Dla mnie nie ma to znaczenia czy wyjdę na orlik pograć z kolegami, czy dziećmi, czy jestem na treningu z dzieciakami z akademii, czy gram w Ekstraklasie – wszędzie szukam czegoś, co sprawiałoby mi frajdę. Piłka nożna musi sprawiać przyjemność, a jeśli komuś nie sprawia, to nie powinien być w tym sporcie.
Genialny ten gol Tomasza Nowaka (dawniej Łęczna, Zagłębie, Podbeskidzie) w meczu Kluczbork - Rekord BB.
— Maciej Grygierczyk (@magrygier) May 18, 2021
(Wideo oczywiście od Śląskie TV) pic.twitter.com/NLmSU1P37S
– Sądząc po liczbach jakie osiąga pan w wieku 36 lat (5 goli i 2 asysty według Transfermarkt), nie prędko zawiesi pan buty na kołek.
– Nie zamierzam kończyć kariery. Dobrze czuję się fizycznie, zdrowie mam. Na boisku wygląda to przyzwoicie, więc póki będę zdrowy i że daję jakość drużynie, będę chciał kontynuować karierę. Gdy przyjdzie moment, gdzie będę czuł, że jestem słabszy i odstaję, to nie będę odcinał kuponów. Wychodząc na boisko, robię wszystko na sto procent.
– Grał pan w obu klubach z Bielska-Białej, jak mógłby pan porównać oba kluby pod względem realiów, warunków infrastrukturalnych, szkolenia?
– Przede wszystkim nie da się tego porównać. Rekord to klub prywatny, a Podbeskidzie jest miejskie, więc tu już jest ogromna różnica zarządzaniem klubem i dysponowaniem środkami, jeśli chodzi o finanse. Jeśli chodzi o szkolenie młodzieży, to wielki plus trzeba postawić przy Rekordzie. Zawodnicy z akademii grają w seniorskiej drużynie, odchodzą z tego klubu do wyższych ligi, jak Alan Czerwiński, czy niedawno Jan Ciućka, który trafił do Górnika Zabrze. Niedługo mury Rekordu opuści Szczepan Mucha (przyp. red. reprezentant Polski do lat 19). Myślę, że większą uwagę przykłada się do tego, żeby dbać, promować i dawać szansę młodzieży. W Podbeskidziu szkolenie jest, bo być musi, ale nie ma większych perspektyw, jeśli chodzi o pierwszą drużynę. Trzeba jednak zaznaczyć, że Podbeskidzie od lat balansuje na krawędzi 1. ligi i Ekstraklasy, gdzie aspiracje są bardzo duże. Rekord jest zaś zarządzany przez osobę prywatną, która wykłada swoje pieniądze, robi to bardzo mądrze i cierpliwie, a sam klub to nie jedynie zespół piłkarski grający na trawie, ale i sekcja kobieca, a także futsalowa.
– Celujecie po cichu w awans do II ligi? Po 12 meczach macie zaledwie cztery punkty straty do liderujących rezerw Rakowa.
– Chcielibyśmy powalczyć o awans do wyższej ligi. W klubie powiedziano, że jeśli będą ku temu okazje, to czemu nie. Natomiast nic na siłę i nic kosztem tego, żeby w klubie miało wszystko się zaburzyć. Wszystko jest robione z głową i spokojem, z tygodnia na tydzień.
– Razem z Danielem Ferugą jesteście najbardziej doświadczonymi zawodnikami w drużynie. Waszą rolą jest nie tylko bycie liderami na boisku, ale też funkcja mentorów, którzy mają rozwinąć te młode talenty?
– Na pewno tak. Jak przychodziłem do klubu, tego ode mnie oczekiwano, żeby pomóc tym zawodnikom przejść płynnie z piłki zabawowej do tej poważnej, zawodowej. Często powtarzam młodym piłkarzom, że poziom profesjonalny na szczeblu centralnym, to nie tylko też pasja, ale i zawód. Kolega z drużyny jest kolegą, ale też rywalem na pozycji. Muszą być przygotowani, że idąc do Ekstraklasy, będą musieli też walczyć o swoje.
– Jest pan zadowolony z całej kariery? Takim najmilszym epizodem z pewnością muszą być trzy występy w reprezentacji Polski podczas Pucharu Króla Tajlandii.
– To taka wisienka na torcie (śmiech). Zdaję sobie sprawę z okoliczności, jakie były w tamtym momencie, natomiast jestem dumny, że byłem na zgrupowaniu reprezentacji, że grałem z orłem na piersi. Moja kariera jeszcze trwa, więc na podsumowania przyjdzie czas, kiedy wygodnie usiądę w fotelu i powiem, że to już koniec.
– Z pewnością bycie na liście strzelców z Robertem Lewandowskim podczas meczu reprezentacji, to ciekawy wpis do CV.
– Przyjemność grania z nim w jednej drużynie i oglądania go już wtedy, zobaczenia całej otoczki reprezentacji, było czymś niesamowitym. Doświadczenie i przygoda, której nikt mi nie zabierza.
– Wówczas Lewandowski był jeszcze piłkarzem Lecha Poznań. Jaki był wówczas wtedy? Czy już wtedy zdradzał przesłanki, że może być gwiazdą światowej piłki?
– W Ekstaklasie pokazywał już, że ma to "coś", że potrafi grać świetnie piłkę, że doskonale rozumie grę na boisku. Wyjazd do Dortmundu i praca z Jurgenem Kloppem rozwinęła go jeszcze bardziej. Szczególnie, że grał na zmienonej pozycji – "dziesiątce", gdzie to rozumienie gry i rozumienie aspektów piłkarskich rozwinęło go jeszcze bardziej.
Robert chodził własnymi ścieżkami, ja swoimi. Zdawałem sobie sprawę z mojej pozycji w reprezentacji. Byłem raczej zawodnikiem trzymającym się z boku i przyglądającym się temu wszystkiemu, co jest dookoła. A nawet jeśli cokolwiek by było, to co było w Tajlandii, zostaje w Tajlandii (śmiech).
14:00
Ruch Chorzow/Legia Warszawa
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.