Klątwa Pucharu Polski wciąż wisi nad Lechem Poznań. Mistrzowie Polski przegrali w meczu 1/16 finału ze Śląskiem Wrocław 1:3 (1:1) i odpadli z dalszych rozgrywek. Wydatny wkład w ten wynik miał bramkarz Kolejorza, Artur Rudko.
Śląsk chciał zmazać plamę po dwóch straconych golach i trzech czerwonych kartkach w ostatnim meczu ligowym z Radomiakiem. Trener Ivan Djurdjević desygnował do boju niemal najsilniejszy skład. Jego odpowiednik na ławce Lecha, John van den Brom, zastosował natomiast rotację. Na boisku zobaczyliśmy chociażby Artura Rudkę.
Ukraiński bramkarz bardzo zawiódł na początku sezonu, a w 6. minucie zaliczył kolejny błąd. Wprawdzie Erik Exposito oddał dobry strzał z rzutu wolnego, ale interwencja Rudki była spóźniona. Śląsk szybko objął prowadzenie, ale równie szybko stracił inicjatywę. Lech szybko chciał wyrównać i miał ku temu kilka sytuacji. Skuteczności zabrakło zarówno Arturowi Sobiechowi, jak i Kristofferowi Velde.
Lepiej w ofensywie spisał się natomiast Afonso Sousa. Portugalczyk w 25. minucie wykorzystał wrzutkę Joela Pereiry z prawej strony boiska i pokonał Rafała Leszczyńskiego uderzeniem z woleja w stylu kung-fu. Tuż po przerwie górą był natomiast Leszczyński. Bramkarz Śląska w znakomity sposób odbił piłkę po strzale Giorgiego Citaiszwiliego.
Po przerwie przewaga Lecha nie ulegała wątpliwości. Najbliżej szczęścia w 73. minucie był Velde, ale trafił w słupek. Goście też mieli swoje momenty. Na drugiego gola polował Exposito, natomiast więcej szczęścia miał John Yeboah. Pięć minut po próbie Velde strzał z dystansu oddał Nahuel Leiva. Rudko interweniował, lecz na tyle nieporadnie, że wypluł piłkę niemal pod nogi gracza Śląska.
Chwilę później Yeboah ustalił wynik na 3:1. Podwyższenie rezultatu to efekt sprawnej kontry Niemca i asystującego mu Victora Garcii. Strzał Yeboaha był silny i tym razem trudno mieć pretensje do bramkarza Lecha. Śląsk "podtrzymał" tradycję czerwonych kartek – w końcówce boisko musiał opuścić Łukasz Bejger. To jednak nie wpłynęło na ostateczny rezultat.