Beneil Dariush, rywal Mateusza Gamrota na UFC 280, zdaje sobie sprawę, że w sobotę czeka go trudny test. Być może najtrudniejszy w karierze. Przed walką z Polakiem zajmujący 6. miesjce w rankingu wagi lekkiej Amerykanin w rozmowie dla TVPSPORT.PL podzielił się odczuciami dotyczącymi tego zestawienia oraz sytuacji w dywizji.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Beneil, minęło prawie półtora roku od czasu twojej ostatniej walki. Czułeś się sfrustrowany, będąc zmuszonym obserwować z boku, jak dywizja idzie do przodu?
Beneil Dariush, rywal Mateusza Gamrota na gali UFC 280: – Z jednej strony faktycznie, było to bardzo frustrujące. Z drugiej miałem okazję przemyśleć sobie pewne rzeczy i uświadomić sobie, jak wiele dobrego mnie spotkało. Przecież kilka lat temu moja kariera praktycznie zmierzała do końca. Miałem serię trzech walk bez zwycięstwa, ludzie myśleli, że jestem skończony. A teraz? Spójrz, gdzie jestem. Jasne, ostatnia przerwa była ciężka. Ale miałem zbyt wielkie szczęście w życiu, żeby się smucić.
– Wspomniałeś o tej serii porażek. Chyba mało kto – nawet ty sam – mogłeś wtedy myśleć, że będziesz blisko walki o pas.
– Pamiętam, że gdy miałem walczyć z Thiago Moisesem, byłem przerażony – mimo, że nie był jakimś bardzo znanym gościem. To była jego pierwsza walka w UFC. Byłem wtedy na krawędzi i gdybym przegrał, najprawdopodobniej zakończyłbym karierę. Spodziewałem się, że w przypadku porażki zostałbym zwolniony i to by było na tyle. To był punkt zwrotny. Gdy wygrałem, kroczek po kroczku budowałem pewność siebie i pozycję w rankingu.
– Teraz czeka się pojedynek z Mateuszem Gamrotem. Mówiłeś w poprzednich wywiadach, że jego występ z Armanem Carukjanem cię zainspirował. A kiedy Mateusz po raz pierwszy pojawił się na twoim radarze?
– Widziałem jego walki ze Scottem Holtzmanem i Diego Ferreirą, więc już wcześniej go dobrze znałem. Wiedziałem o nim od dłuższego czasu.
– Patrząc na ciebie i Gamrota, widzę dwóch gości, którzy być może nie są największymi gwiazdami dywizji, lecz stanowią zagrożenie dla każdego. Czy to był twój pierwszy wybór, jeśli chodzi o rywala na powrót?
– Wiesz co... mam menadżera, mam żonę, trenerów – mam ludzi, których się radzę, jeśli chodzi o swoją karierę. Początkowo myśleliśmy o kimś z TOP 5 rankingu wagi lekkiej. To się jednak nie udało i moi bliscy radzili mi, żebym poczekał. Lecz czekałem już wystarczająco długo. Powiedziałem, że chcę wrócić i mogę walczyć z kimś notowanym niżej. Gamrot był jedynym zawodnikiem, który przyjął propozycję. Nikt inny nie chciał ze mną walczyć.
Two of the best the LW division has to offer are set for a collision course at #UFC280 ��@BeneilDariush vs @Gamer_MMA
— UFC (@ufc) October 21, 2022
[ #UFC280 | Tomorrow | Live on ESPN+ PPV: https://t.co/nzONUJMdiS ] pic.twitter.com/T6zpAEiFHi
– Patrząc na Oliveirę i Machaczewa, widać pewną różnicę w ich podejściu. Charles mówi o potencjalnych walkach z Volkanovskim, przywołuje nawet imię Conora McGregora, licząc na gigantyczną wypłatę. Islam z Chabibem mówią o wyzwaniach stricte sportowych. Chabib stwierdził, że wygrany twojej walki będzie zasługiwał na starcie o pas. Czy nie byłoby dla ciebie i Gamrota lepiej, żeby to Rosjanin został mistrzem?
– Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby to miało znaczenie. Szefowie UFC zrobią to, co będą chcieli. I coś mi podpowiada, że niezbyt podoba im się wizja mnie jako następnego pretendenta. Ale to bez znaczenia. Wiem, że mam nieco inne priorytety, niż UFC. Organizacji zależy na kasie i tym się będą kierować. Oliveira także może szukać kasowych walk... Mi najbardziej zależy na tym, żeby wykorzystać boży dar, o którym mówiłem. Dlatego podchodzę do sytuacji bardzo spokojnie.