{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pozycja kobiet w świecie sportu. "Niektóre kontrakty zakazywały ciąży"
Mateusz Miga /
Te tematy jeszcze długo będą wywoływały kontrowersje. Co z sportsmenkami, które zaszły w ciążę? Czy kobiety powinny zarabiać tyle samo co mężczyźni? A czy komentatorzy powinni zdrabniać ich imiona i mówić o ładnych oczach? Do dyskusji na ten temat doszło w Zakopanem przy okazji Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki.
KOBIECE KONTRAKTY. JAK KLUBY PODCHODZĄ DO TEMATU CIĄŻY?
Katarzyna Skorupa zaliczyła w karierze 14 klubów. Zaczęła w Polsce, ale potem występowała także w siatkarskich zespołach w Azerbejdżanie, we Włoszech i w Turcji. W reprezentacji Polski rozegrała 150 spotkań, aż w końcu w kwietniu tego roku ogłosiła zakończenie kariery. Doświadczenie ma ogromne i wie wszystko o tym, jakie postawy można zaobserwować w świecie żeńskiej siatkówki. Co dzieje się w klubie, gdy zawodniczka zajdzie w ciąże i musi przerwać grę?
– W przeszłości zdarzało się, że w kontraktach zawarta była kara za zajście w ciążę. Rzadko, ale jednak zdarzały mi się takie zapisy w umowach. Wydaje mi się, że dziś taki zapis z marszu byłby nielegalny, ale w przeszłości temat takich zapisów się przewijał, także w Polsce – mówi.
Ukrywanie ciąży
W jaki sposób dziś rozwiązują te kwestie polskie kluby siatkarskie? Nie ma odgórnych regulacji, decyzja należy do klubu. Wiele zespołów buduje kadry na jeden sezon, zawodniczki podpisują roczne kontrakty, więc kwestia ciąży nie musi tu być aż tak paląca. Zazwyczaj zawodniczki są w takiej sytuacji wysyłane na "chorobowe".
– W naszym klubie te sprawy są regulowane zapisami w kontraktach – mówi wiceprezes KS DevelopRes Rzeszów Marek Pieniążek. – Dopóki lekarz pozwala, zawodniczka może realizować kontrakt i grać. Gdy lekarz uzna, że dalsza gra jest niemożliwa, klub przez kolejne dwa miesiące wypłaca odszkodowanie, a potem reguluje je ubezpieczyciel. Dodatkowo w naszych kontraktach jest zapis, że zawodniczka po urlopie macierzyńskim ma prawo wrócić do klubu na takich samych warunkach jak przed ciążą – dodaje.
Mimo wszystko, w klubach wciąż zdarzają się przypadki ukrywania ciąży. W jednym z klubów zawodniczka stwierdziła, że dopiero w czwartym miesiącu zorientowała się, że jest w ciąży. Do tego czasu regularnie rzucała się na parkiet.
Ale jak się okazuje, to żaden ewenement. Iwona Niedźwiedź to do niedawna ekspert TVP Sport, a w przeszłości piłkarka ręczna. – W Skandynawii, mimo że piłka ręczna jest znacznie bardziej komfortową dyscypliną sportu, zdarza się, że lekarze pozwalają grać i do trzeciego czy czwartego miesiąca ciąży – zdradza.
A Katarzyna Skorupa, wraz z siostrą bliźniaczką Małgorzatą, pierwsze wizyty na parkiecie też zaliczyła w brzuchu mamy. – Mama grała do czwartego miesiąca ciąży, ale to też były inne czasy… Potem miałam w drużynie koleżankę, która długo nie chciała przyznać się, że jest w ciąży, choć było to już bardzo widać. Koniecznie chciała wytrwać do końca finałów. Udało się, a dziecko urodziło się zdrowe – wspomina.
Skorupa zwraca uwagę, że we Włoszech kwestie wynagrodzenia siatkarek podczas ciąży są regulowane odgórnie. – Jeśli zawodniczka zajdzie w ciążę, departament sportu wypłaca jej przez ten okres 1000 euro miesięcznie. Kolejne 500 otrzymuje od władz federacji – mówi. Pieniążek dodaje: – W polskiej siatkówce przepisy są zgodne z prawem, nic więcej. W Polsce przepisy najmocniej chroniące zawodniczki istnieją w piłce nożnej kobiet.
Ciąża to nie koniec
Czy i w Polsce, we wszystkich dyscyplinach, kwestia wynagrodzenia podczas ciąży powinna być regulowana odgórnie?
– Pamiętajmy, że w polskim sporcie umowa o pracę raczej nie obowiązuje. To są zazwyczaj kontrakty noszące znamiona umowy u dzieło czy umowy – zlecenie – zwraca uwagę Niedźwiedź. – Gdybyśmy kazali nagle podpisywać klubom umowy o pracę, większość z nich nie miałaby racji bytu. Musimy szyć jak nam materiału staje i stworzyć model, który będzie nas chronił – dodaje.
W kwestii ciąży w sporcie dużo zrobiła Alysson Felix. Słynna biegaczka głośno mówiła o swoich problemach, a z powodu ciąży straciła kontrakt z Nike. Jej sprawa odmieniła sytuację w lekkoatletyce.
– Dzięki niej kontrakt z międzynarodowymi markami zostały zmienione. Pojawiły się zapiski umożliwiające nam zaplanowanie ciąży w trakcie kariery – mówi polska biegaczka, Sofia Ennaoui. – Wcześniej w lekkiej atletyce ciąża była tematem tabu. Lekkoatletki były maszynami do zarabiania pieniędzy i zdobywania medali. Nie było trendu umożliwiającego inne podejście do rodziny. Większość planowała, że zajdzie w ciążę dopiero po zakończeniu kariery – dodaje.
Ale przerwa w karierze na ciąże nie musi oznaczać końca dobrych wyników. Irena Szewińska dwa medale olimpijskie zdobyła już po urodzeniu dziecka.
Wiele zależy od trenera i sztabu. – Nasz trener Olek Matusiński nawet zachęca nas do zajścia w ciążę – śmieje się Iga Baumgart-Witan. – Mówi: "Iga, śmiało, planuj ciążę, wrócisz na mistrzostwa i damy radę". I właśnie o takie podejście do tej sprawy chodzi. Ważne, byśmy wokół siebie miały trenerów i sponsorów, którzy sprawią, że będziemy czuć się bezpieczne. Żeby ciąża nie wiązała się z problemami – dodaje. Zaznacza jednak, że jest przeciwna odgórnym przepisom, by w takiej sytuacji kontraktu automatycznie się przedłużały, bo może to być wykorzystywane przez nieuczciwe zawodniczki do sztucznego przedłużania kariery.
– Zawodniczki do dziś ukrywają ciążę, więc nadal jest sporo do zrobienia. Ja nie mam złych doświadczeń, bo nasi trenerzy pozwalają przyjeżdżać na zgrupowanie z dzieckiem. Kamila Lićwinko korzystała z tej możliwości, a z tego co wiem związek pomaga w tych kwestiach. Jest też możliwość, by na zgrupowaniu pojawiła się opiekunka lub mama zawodniczki, w ramach dodatkowej pomocy – podkreśla Ennaoui. A jednak ukrywanie ciąży wciąż się zdarza…
W lekkoatletyce kobiety górą
Ale też rośnie świadomość zawodniczek. – Coraz częściej zdarza nam się, że podczas negocjacji zawodniczka proponuje krótszy kontrakt. Mówi np., że za dwa lata chce zajść w ciążę. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej i jest to pozytywne – zaznacza Pieniążek z rzeszowskiego klubu.
Ciążą to wyjątkowy temat, bo tak rozdała karty natura, ale w świecie damskiego sportu są inne trudne tematy. Jak bumerang wraca kwestia różnic w zarobkach w sporcie męskim i żeńskim.
Wyjątkiem jest lekkoatletyka. – Nagrody za medale są równe dla każdego zawodnika, bez względu na płeć. A mam nawet wrażenie, że u nas czasem to mężczyźni są niejako dyskryminowani. Nie jestem pewna, ale domyślam się, że nasze kontrakty są wyższe niż u chłopaków – mówi Baumgart-Witan. – U nas to kobiety zgarniają największe kontrakty reklamowe, bo regularnie pokazujemy nasz "power". Medale i idąca za nimi popularność sprawiają, że możemy naprawdę dobrze zarabiać – potwierdza Ennaoui.
W sportach zespołowych dysproporcje są już jednak na porządku dziennym. Czołowe siatkarki w Polsce zarabiają około 100 tysięcy złotych miesięcznie i to są już bardzo dobre kontrakty, ale wciąż niższe od męskich. Jeszcze większe dysproporcje są w piłce ręcznej.
– Oceniam, że przeciętna piłkarka ręczna zarabia dwa, trzy razy mniej od przeciętnego piłkarza ręcznego – mówi Niedźwiedź. – Głównym argumentem zwolenników tej dysproporcji jest taki, że sport kobiecy nie generuje takiego ekwiwalentu reklamowego i zainteresowania wśród kibiców. A ja wiem jednak, że słupki oglądalności są do siebie bardzo podobne – przekonuje.
Bartuś czy Bartłomiej?
Katarzyna Skorupa jest przekonana, że chodzi tu także o rolę mediów, które często umniejszają kobietom sportowcom. Chodzi m.in. o komentarz w trakcie tego typu wydarzeń.
– Zdarza mi się usłyszeć zwrot, który wyprowadza mnie z równowagi. Komentator mówi czasem, że zobaczyliśmy "kawał męskiej siatkówki". Jakby tylko to co męskie było dobre. Proszę mi wierzyć, że nie chodzi o siłę, a o umiejętności. To była dobra siatkówka, po prostu. Podobnie jest z Igą Świątek, bo często słyszmy, że gra "męski tenis" – podkreśla.
– Komentatorzy często mówią, że zagrywa Kasia, odbiera Ola, a serwuje Moniczka. Bardzo mnie to denerwuje. Jakoś w męskiej siatkówce nie słyszałam, by grali Bartuś, Franio i Tomeczek. Spróbujmy to wyrównać – wytyka Skorupa. Ona również jest zdania, że to postawa mediów wpływa na obniżenie statusu kobiecego sportu.
– Jesteśmy traktowane po macoszemu. Jakby tylko faceci grali na poważnie, a my dla zabawy. Te zdrobnienia to jedna sprawa, ale zdarzyło mi się też usłyszeć, że jakaś zawodniczka ma ładne oczy. Czy ktoś kiedyś powiedział, że "Bartuś Kurek ma ładne oczy"? – dodaje Skorupa i zaznacza, że popularność sportu kobiecego wynika też ze stereotypowej roli kobiety w społeczeństwie.
Ale są też pozytywne przypadki. Sofia Ennaoui została wykreowana jako "Zosieńka" i... dziś jej to nie przeszkadza. – Zostałam wykreowana w ten sposób i dziś mówią tak do mnie wszyscy. Są rzeczy, z którymi nie chcę walczyć i uważam, że to generalnie sympatyczny zwrot. Nie odbieram tego w ten sposób, że ktoś próbuje mi umniejszać jako kobiecie. Fakt, że trochę zatrzymano się w tej kwestii na początkowym etapie mojej kariery, ale staram się do tego nie podchodzić w ten sposób – zapewnia.
Debata podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki była świetnym wstępem do poważniejszej dyskusji na temat roli kobiety w sporcie i przepisów, które uregulują sprawy nierówności płci.