Przejdź do pełnej wersji artykułu

PŚ w skokach. Siedem nazwisk na siedem dni do inauguracji. Komu warto się przyglądać?

/ skoki narciarskie, PŚ w skokach narciarskich, PŚ w skokach 2022/23
Już w następny piątek start Pucharu Świata w skokach (Fot. PAP)

Już za siedem dni kwalifikacje do pierwszego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 2022/23. A jak nowy sezon, to i nowe twarze, na które warto patrzeć. Choć niektórzy na najwyższym poziomie już startowali, tej zimy mogą wypalić. Komu warto się przyglądać?

Polak przeskoczył skocznię w Planicy. Ma 15 lat! [WIDEO]

Czytaj też:

Adam Małysz i Sandro Pertile (fot. PAP).

Skoki narciarskie. Rewolucja w polskich nartach? "Nie konkurują z FIS", przynajmniej oficjalnie...

Za siedem dni będziemy się emocjonować pierwszymi skokami w Pucharze Świata. Niecodziennie, bo na igelicie. Tylko tory najazdowe będą zmrożone. Tak ma wyglądać inauguracja na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. I jak zawsze, wszyscy starają się wytypować zwycięzców, przewidzieć, kto może włączyć się do walki o wygraną.

Kilka nazwisk jest oczywistych, bo w gronie faworytów będą oczywiście Ryoyu Kobayashi, Karl Geiger, Dawid Kubacki, pewnie też Kamil Stoch i Piotr Żyła. A kto może zaatakować z drugiego szeregu? A może niekoniecznie drugiego, bo część z niżej wymienionych zawodników pokazywała już, na jak wiele ich stać.

Komu zatem warto się przyglądać nadchodzącej zimy? Oto kilka propozycji. W tym nasze, polskie.

Daniel Tschofenig (Austria)


W skokach nigdy nie ma nic na pewno. Ale na pewno ten chłopak ma wszystko, żeby dla mojej ojczyzny być takim Kraftem bis. I tej zimy możemy wszyscy się o tym przekonaćpowiedział o nim trener Polaków, Thomas Thurnbichler. Pracowali razem jeszcze niedawno. Zeszłej zimy Daniel Tschofenig otarł się już o podium w Zakopanem i regularnie punktował. Latem na cztery starty tylko jeden skończył poza Top 10, bo był jedenasty. Ma potencjał, by walczyć o podia i zwycięstwa nadchodzącej zimy.

Ren Nikaido (Japonia)


Nowa twarz w japońskiej kadrze, ale Ren Nikaido może namieszać. Niech świadczy o tym fakt, że kilka dni temu został mistrzem Japonii i pokonał samego Ryoyu Kobayashiego. Trudno o lepszą rekomendację. Latem też spisywał się wybornie, choć oczywiście obsada zawodów choćby w Rasnovie nie powalała. Ale i tak zwycięstwo w debiucie robi wrażenie. Wystartował w trzech konkursach i zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej ze 159 punktami. 21-latek to z pewnością jeden ze skoczków, którym warto przyglądać się nadchodzącej zimy z największą uwagą.

Paweł Wąsek (Polska)


Był Austriak, był Japończyk, ale czemu to Polak nie miałby zadziwić świata skoków? Paweł Wąsek latem był numerem trzy w naszej kadrze. Letnie Grand Prix zakończył na czwartej pozycji, a cztery z pięciu startów kończył w czołowej "10". Stanął też na podium w Rasnovie i ostatecznie ustąpił tylko Manuelowi Fettnerowi i dwóm kolegom z kadry. Zeszłej zimy pod koniec plasował się już w drugiej "10". Nie zachwycał, bo zachwyt to duże słowo, ale w tym sezonie jak najbardziej może. Czekamy na Wisłę i dalekie loty 23-latka.

Paweł Wąsek, Paweł Wąsek skoki Paweł Wąsek może pokazać najbliższej zimy, na co go stać (Fot. PAP)

Kacper Juroszek (Polska)


Kolejny z Polaków i kolejny z ogromnym potencjałem. – Gdy robił imitację odbicia przed treningami można było zauważyć ogromny potencjał. Miał sprężynkę w nogachpowiedział o nim Jan Szturc. – Ma niesamowite odbicie. Są papiery na bardzo dobre skakanie w przyszłości – dodawał Apoloniusz Tajner. Minionej zimy zadebiutował już w Pucharze Świata, ale punktów nie zdobył. Latem Kacper Juroszek wystartował w trzech konkursach i uzbierał w nich 60 "oczek". Był dwudziesty, dziewiąty i trzynasty. To oczywiście lato, skakanie na igelicie, ale w końcu na zielonej nawierzchni zawodnicy będą lądować podczas inauguracji w Wiśle. I niewykluczone, że Juroszek wyląduje daleko. Stać go na to.

Philipp Raimund (Niemcy)


Przebić się do składu reprezentacji Niemiec nie jest łatwo. Utarło się wszak stwierdzenie "betonowy Stefan". To o trenerze naszych zachodnich sąsiadów, Horngacherze. Karierę zakończył jednak Severin Freund, więc zwolniło się jedno miejsce w kadrze. Philipp Raimund to dwukrotny mistrz świata w drużynie. Indywidualnie tak świetnie nie wypadł, ale też kręcił się niedaleko czołówki. A kiedy rok temu dostał szansę w Pucharze Świata w Titisee-Neustadt, dwukrotnie zapunktował. Latem w dwóch startach zajął siódme i dwunaste miejsce. Może zaskoczyć.

Francisco Moerth (Austria)


Być może nie zobaczymy go w Wiśle, może nie zobaczymy też w pierwszej części Pucharu Świata, ale nazwisko warto zapamiętać. To już nie te czasy, kiedy sześciu Austriaków okupowało miejsca w czołowej "10", a co za tym idzie, rośnie szansa, aby się pokazać. Tym bardziej jeśli mowa o zwycięzcy klasyfikacji generalnej FIS Cup w sezonie 2021/22 i zawodniku, który miał mocną końcówkę Pucharu Kontynentalnego. 23-latek zadebiutował w Letnim Grand Prix w Wiśle i w drugim konkursie zajął piąte miejsce. Może to jednorazowy wyskok, a może nagle Francisco Moerth wywalczy miejsce w zespole i zobaczymy go zimą w Pucharze Świata.

Giovanni Bresadola (Włochy)


Włoch w czołówce? Tego w skokach dawno nie było. Owszem, zdarzały się wyskoki Aleksowi Insamowi, ale wicemistrz świata juniorów z 2017 roku popadł w marazm i już nie rokuje tak dobrze jak jeszcze parę lat temu. Co innego Giovanni Bresadola. Nazwisko nieobce? To brat Davide Bresadoli, któremu zdarzało się lądować w czołowej "30" Pucharu Świata. Bresadola ma papiery na naprawdę dobrego zawodnika i kwestią czasu zdaje się być nie tylko, kiedy prześcignie brata, ale osiągnie przyzwoite wyniki. Latem 21-latek raz wskoczył do czołowej "10" konkursu LGP, raz znalazł się tuż za nią. Potrafi daleko fruwać, bo w mistrzostwach świata w lotach był 24. i 21. Całkiem niezłe wyniki jak na Włocha, choć do Roberto Cecona czy Sebastiana Colloredo wciąż daleko. Ale Bresadoli warto się przyglądać.

Ruczynów wzorem dla Kielc. Adam Małysz otworzył nową skocznię narciarską
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także