Ma za sobą nietypową karierę, a teraz zdecydował się na nietypowy ruch. Adam Kokoszka został latem prezesem siatkarskiego klubu Roleski Grupa Azoty Tarnów, który właśnie wywalczył awans do Tauron Ligi. W sobotę wieczorem beniaminek z Tarnowa rozegra pierwsze spotkanie. – Zarządzanie klubem jest podobne, bez względu na dyscyplinę – mówi Kokoszka w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga: – Skąd się wziąłeś w siatkówce?
Adam Kokoszka: – Po awansie do Tauron Ligi w klubie pojawiło się zapotrzebowanie na nową osobę, bo promocja oznacza spory przeskok organizacyjny. Osobiście uważam, że zarządzanie klubem jest podobne, bez względu na dyscyplinę. Marketing, dzień meczowy – te rzeczy są bardzo podobne. Nie jestem w klubie sam, a do tego mamy paru wiernych kibiców, którzy zawsze są gotowi pomóc. Uważam, że w Tarnowie siatkówka ma spory potencjał.
– Ale dlaczego akurat właśnie ty zostałeś prezesem?
– O to trzeba zapytać osoby, które mi tę szansę dały. Mam pewne doświadczenie w sporcie, byłem w kilku klubach, wiem, jak to prowadzić, kilka umów też w życiu podpisałem. Tu w Tarnowie rozmowy chwilę trwały, ale z tego co wiem, na razie nikt nie żałuje, że padło właśnie na mnie.
– Nie wahałeś się? Musiałeś zmienić dyscyplinę, a przy okazji od razu wchodzisz w rolę prezesa.
– Jest to coś nowego, ale chciałem spróbować. Na tematy sportowe nie chcę się wypowiadać, zresztą drużyna została zbudowana w większości jeszcze przez poprzedniego prezesa, my dobraliśmy jeszcze dwie nowe zawodniczki. Na mecze chodzę w zasadzie jako kibic i wszystkiego się uczę. Są w klubie ludzie związani z siatkówką od lat i oni podejmują z trenerem pewne decyzje.
– Po awansie została powołana nowa spółka?
– Tak, bo takie są wymogi licencyjne stawiane przez Tauron Ligę i Polski Związek Piłki Siatkowej. Stowarzyszenie jest jedynym udziałowcem, więc to generalnie była formalność.
– Od pewnego czasu prowadzisz też akademię piłkarską.
– Od marca prowadzę z kolegami w Tarnowie akademię. Rozwijamy się i niedługo będziemy mieli setkę dzieci. Stawiamy na rozwój ogólny, bo z tym w kraju jest spory problem.
– Rośnie trema przed pierwszym meczem w roli prezesa?
– Mamy przed sobą długie, dwumiesięczne przygotowania. Zagraliśmy ostatnio dobry sparing w Bielsku-Białej, ale niepewność jest. Wierzę, że mamy potencjał, stać nas na kilka niespodzianek, ale początek na pewno nie będzie łatwy, tym bardziej, że zaczynamy od trzech wyjazdów.
– Dziewczyny dobrze przyjęły prezesa ze świata piłki nożnej?
– Nie odczułem większych problemów. Nie wszyscy to rozumieją, ale ja jestem zdania, że każdego trzeba traktować tak samo. Sprawy, którymi się zajmowałem do tej pory, czyli licencja i kontrakty są potwierdzone.
– A co było najtrudniejsze w tych pierwszych tygodniach?
– Na pewno musiałem zaznajomić się z przepisami, regulaminami itd. Zaskoczyło mnie, że w siatkówce praktycznie wszystkie kluby podpisują z zawodniczkami tylko roczne kontrakty. Z jednej strony jest to wygodne, ale z drugiej zaraz po Nowym Roku trzeba na nowo brać się za budowanie kadry.
– W piłce nożnej roczny kontrakt to sygnał: "Nie ufamy ci".
– A tutaj jest to bardzo naturalne, ale nie ukrywam, że było to dla mnie zaskakujące.
– Celem jest utrzymanie w Tauron Lidze?
– Tak. Dla beniaminka to bezpieczne rozwiązanie. Awans oznacza spory przeskok i musimy szybko nauczyć się funkcjonować w tym nowym środowisku.
– Kto wspiera wasz klub?
– Fantastycznym oparciem jest firma Roleski. To miejscowa firma, która ma największy udział w naszym budżecie. Bardzo doceniamy to wsparcie, bo takich ludzi jest coraz mniej. Obecnie jesteśmy w trakcie rozmów z Grupą Azoty i wierzę, że dojdziemy do porozumienia. Inna sprawa, że przed nami wszystkimi trudne czasy...
– Łapiesz kilka srok za ogon, bo równocześnie jesteś w trakcie kursu trenerskiego.
– Tak i obecnie jestem w trakcie stażu w Wisłoce Dębica. To wymagany element kursu. Więc mam ten staż, jest siatkówka, kurs trenerski… Mam co robić. Zobaczymy, jak to się potoczy po kursie, bo przecież nie tak łatwo o szansę w zawodzie trenera. Ze względu na akademię, skupiam się na szkoleniu młodzieży, bo na tym polu mamy w Polsce wciąż największe rezerwy.
– Macie na kursie wesołą grupę. Sławomir Peszko zapowiada się na trenera?
– Nie wiem, jaki ma plan na siebie. Uważam, że warto mieć wiedzę trenerską nawet wtedy, gdy piastujesz w klubie inną rolę.
– A ty myślisz o pracy trenera w seniorach?
– Wszystko zależy od możliwości. Trenerów jest dużo, ale nie każdy się przebije. Na razie praca z dziećmi, bo ta wiedza przyda się zawsze. Nawet, gdy już jesteś trenerem seniorów, bo dzięki temu łatwiej zrozumieć młodszych zawodników.
– Wróćmy na chwilę do twojej kariery. Chyba przyznasz, że była mocno nietypowa. Powołania od Leo Beenhakkera, choć w Wiśle Kraków byłeś tylko rezerwowy. Potem podejście na zasadzie prawa Webstera, które bardzo rzadko było wykorzystywane przez zawodników.
– Było sporo wyzwań. Z perspektywy czasu myślę, że odejście z Wisły można było przeprowadzić inaczej, ale nie mam czego żałować. Ciężko było o miejsce, bo konkurencja była ogromna. A ostatecznie Wisła za mnie pieniądze otrzymała i to z odsetkami, choć musieli trochę poczekać.
– Trudno dziwić się twojej frustracji. Nawet na Euro 2008 pojechałeś jako zawodnik niepewny miejsca w klubie.
– Na wiosnę rozegrałem wtedy 11 meczów. Myślę, że dziś dużo łatwiej jest wyjechać z Polski. Ja byłem pierwszym Polakiem w Empoli i chyba byli zadowoleni, bo potem co rusz trafiali tam inni zawodnicy z Polski. Wcześniej we Włoszech bardzo popularny był rynek bałkański, ale jak ceny poszły w górę to zaczęli uważniej przyglądać się Polsce.
– U którego trenera w Wiśle byłeś najbardziej sfrustrowany?
– Trochę ich przerobiłem, bo był Okuka, Petrescu, Nawałka, Engel, Skorża… Najbardziej odważni byli Nawałka i Petrescu. Dla nich nie liczył się wiek zawodnika. U Petrescu zagrałem w kwalifikacjach do Ligi Europy. On w stawianiu na młodzież był tak odważny jak dziś choćby Jan Urban.
– Miałeś wtedy agenta?
– Nie, w kwestii odejścia z Wisły pomagał mi prawnik. W Wiśle był wtedy burzliwy okres. Zresztą jak zawsze... Trenerzy i dyrektorzy ciągle się zmieniali. Z jednym umawiałeś się na coś, a zaraz wszystko się zmieniało. Nie było ścieżki rozwoju.
– Ścieżka rozwoju planowana na tydzień do przodu.
– Albo do zmiany trenera...
– Na Euro zagrałeś 45 minut przeciwko Chorwacji. Co zostało ci w głowie z tego meczu?
– Do dziś nie obejrzałem tej połówki meczu. Rzadko oglądałem mecze w swoim wykonaniu, ale chyba to spotkanie kiedyś obejrzę. Siądę z synem i wspólnie przeanalizujemy. Pamiętam, jak straciliśmy bramkę…
– Do kadry powoływał cię też Adam Nawałka.
– Na wyjazd do Abu Zabi. Zagrałem też u Smudy, przeciwko Rumunii. To był jeden z pierwszych meczów Roberta Lewandowskiego w kadrze. Graliśmy na stadionie Legii, który był wtedy w przebudowie.
– Masz ulubione wspomnienie z kariery?
– Ciekawie było w Polonii Warszawa, gdzie prezesowi Józefowi Wojciechowskiemu zdarzało się mylić zawodników. Ja natomiast pamiętam jedno zdarzenie z Włoch. Nasz piłkarz zrobił karnego, a trener analizując to zdarzenie tak się zdenerwować, że rzucił komputerem. Przewrócił szklany stół na którym stał stacjonarny komputer. Wszystko poszło w drzazgi, łącznie z koszulą trenera. Zamarliśmy na pięć sekund. Nikt nie wiedział, co dalej, a trener po prostu wyszedł z sali.
– Ostygł?
– Na popołudniowym treningu chyba go nie było, ale na drugi dzień pracowaliśmy już dalej normalnie. To było ciekawe doświadczenie.
– Raz jeszcze zdecydowałeś się na nietypowy krok. Z powodu zaległości finansowych wypowiedziałeś kontrakt w Unii Tarnów, gdzie grałeś przez pewien czas już niejako po zakończeniu kariery.
– Tak. Na drugi dzień koledzy dostali zaległości, ale ja nie.
– Do dzisiaj?
– Tak. Sprawa jest w PZPN. Byłem w Unii dziewięć miesięcy z czego za pięć miesięcy mam nie zapłacone. A za marzec 2021 klub nie zapłacił nikomu. Nie wiadomo czemu.
– Nie bałeś się, że tym ruchem zamkniesz sobie w Tarnowie różne drzwi?
– Wtedy wiedziałem już, że będę tu mieszkał, ale są pewne granice, których nie powinno się przekraczać. Jeśli przez pięć miesięcy byłem oszukiwany, to jak miałem zareagować? Uważam, że zawsze należy traktować się po partnersku.
– Czy twój syn odziedziczył po tacie smykałkę do piłki?
– Dla mnie najważniejsze jest to, by uprawiał sport, bo z tym jest dziś problem. Widzę u niego pewne pozytywne cechy, ale jeszcze długa droga, by zaistniał jako piłkarz. Myślę, że ma potencjał, by grać na pewnym poziomie.
– Jesteś zadowolony ze swojej kariery?
– Pewnie można było wyciągnąć więcej, ale jakbym w wieku 15 lat usłyszał, że zagram w reprezentacji, na pewno byłbym zadowolony. Pewną historię napisałem.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.