| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Niedzielny mecz w Poznaniu broniącego tytułu Lecha z aktualnym liderem Rakowem Częstochowa zapowiada się najciekawiej spośród spotkań 15. kolejki PKO Ekstraklasy. Szanse tych zespołów ocenił były piłkarz obu drużyn Maciej Wilusz. – Jeśli chodzi o jakość poszczególnych zawodników to w szeregach Lecha jest jej więcej. Poznaniacy mają najlepszą kadrę w całej lidze – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Jak pan odnajduje się w nowej roli? Niedawno został pan asystentem trenera młodzieżowej drużyny Lecha Poznań.
Maciej Wilusz (były reprezentant Polski, grał m.in. w Lechu i Rakowie): – Jeśli chodzi o mnie to czuję się doskonale wykonując nowe zajęcie. Zależało mi, żeby pozostać przy futbolu i tak się stało. Chciałem nadal być na boisku, na tym najbardziej mi zależało. Wspaniale jest wciąż czuć atmosferę treningu, szatni, meczu. W dniu, w którym zadecydowałem, że kończę karierę, wiedziałem, że chcę uczestniczyć w piłce nożnej w nowej roli. Bardzo podoba mi się, że pracuję z młodymi piłkarzami, którzy już są w takim wieku, że widać po nich, kto jaki ma potencjał. Są to chłopcy, którzy jeszcze wielu rzeczy nie wiedzą, a także nie doświadczyli pewnych sytuacji. Jestem od tego, żeby im pomóc. Staram się nakreślać im na co muszą uważać oraz co pomoże im w rozwoju. Mam nadzieję, że moje wskazówki są pomocne. Ja sam się wciąż uczę nowych obowiązków. Od 7. roku życia do niemal 34 lat grałem w piłkę i teraz musiałem przestawić się na pracę po drugiej stronie.
– Nie żałuje pan decyzji o zakończeniu kariery? Nie ciągnie wilka do lasu?
– Mogę powiedzieć, że z perspektywy czasu, bo minęło już wiele miesięcy od mojej decyzji, było trochę żal. Przede wszystkim nie tak wyobrażałem sobie koniec kariery. Chciałem zakończyć ją na moich zasadach, ale widocznie tak miało być. Teraz, gdy obserwuję grę piłkarzy Lech U-17 z bliska to przyznaję, że ciągnie mnie na boisko. Cały czas biorę czynny udział w ćwiczeniach i gierkach. Jest to piękny sport i chciałoby się w tym dalej uczestniczyć. Nie dam rady tylko się przyglądać. Często zostaję z chłopakami po zajęciach, żeby móc dłużej pokopać piłkę i popracować z nimi nad dodatkowymi elementami. Czucie futbolówki zostało, bo pozostaję cały czas w ruchu.
– Młode pokolenie piłkarzy nie rozczarowało pana? Pan karierę zaczynał w zupełnie innej rzeczywistości, gdzie trzeba było mieć do piłki mocny charakter.
– Nie, wręcz przeciwnie. Bez grama przesady muszę przyznać, że przyszło mi pracować ze świetną grupą zawodników. Są nie tylko utalentowani, ale przy tym również pracowici. Są żądni rozwoju i chcą czerpać z każdego treningu. Bardzo podoba mi się ich podejście. Cieszę się, że choć w małym stopniu mogę przyczynić się do ich lepszego funkcjonowania na przyszłość. Jestem zadowolony, że pracuję w Lechu, bo ten klub od dawna był dla mnie szczególny.
– Nie będzie miał pan rozdartego serca podczas niedzielnego meczu Lech – Raków?
– Przy okazji poprzednich meczów, gdy jeszcze nie byłem pracownikiem Lecha również trzymałem kciuki za Kolejorza. Nikomu nie życzę źle, ale są kluby, w których czułem się lepiej, a w innych gorzej. Zawsze do pewnych miejsc ma się większy sentyment, a do innych mniejszy. Tak po prostu bywa w życiu. Będę wspierał Lecha, tak jak było w poprzednich pojedynkach tych klubów. Z kolei, gdy Raków gra w europejskich pucharach, wtedy może liczyć na moje wsparcie.
– Mimo że to Lech jest gospodarzem, większe szanse na zwycięstwo daje się Rakowowi, który jest na fali. Kolejorz po dobrym okresie wpadł w dołek. W pana odczuciu to częstochowianie będą faworytem?
– Liczę na zwycięstwo Lecha w tym spotkaniu. Trener musi rotować składem, bo spotkania w Lidze Konferencji prowokują do zmian w składzie. Z kolei patrząc na Raków, widać, że oni nie zmieniają swojej filozofii gry. Mają żelazną dyscyplinę taktyczną i rzeczywiście prezentują niezwykle równy poziom. Pod tym względem imponują, bo wysoka forma przekłada się na pozycję w lidze. To najbardziej stabilny zespół w naszej Ekstraklasie. Przed Lechem bardzo trudne zadanie, ale wierzę, że jest w stanie wygrać ten mecz. Z pomocą trybun mają na to szansę.
– W czym Lech góruje nad Rakowem?
– Jestem zdania, że jeśli chodzi o jakość poszczególnych zawodników to w szeregach Lecha jest jej więcej. Poznaniacy mają najlepszą kadrę w całej lidze. Natomiast Raków może poszczycić się dużą dyscypliną taktyczną i działaniami indywidualnymi poszczególnych zawodników.
– W dużej mierze to zasługa tego, że trener Marek Papszun pracuje w Częstochowie od lat. To zamordysta z ludzką twarzą, który krótko trzyma piłkarzy?
– Dzięki temu, że ten trener pracuje w Częstochowie od ponad sześciu lat perfekcyjnie wypracował sobie swoją filozofię, której się trzyma. Dla ludzi związanymi z Rakowem najważniejsze, że współpraca z nim stale przynosi efekty. Tyle mogę powiedzieć na ten temat.
– Niedawny mecz, w którym Lech mierzył się ze Śląskiem Wrocław sprawił, że miał pan dylemat komu kibicować?
– Oba kluby darzę ogromnym sentymentem. Jednak starałem się podejść do tego meczu bardziej zawodowo, żeby realnie określić jakość i formę każdej z drużyn. Wiadomo, że jeśli pracuje się dla danego klubu to liczy się na jego zwycięstwo. Podszedłem czysto zawodowo do rywalizacji, w której mierzył się mój pracodawca z klubem, którego jestem wychowankiem.