Czy brak Adama Buksy na mundialu to duża strata dla kadry? Czy treningi Karola Świderskiego w Jagiellonii to dobry pomysł? Na te i inne pytania odpowiedział były napastnik reprezentacji Polski i uczestnik mundialu w 2002 roku – Paweł Kryszałowicz. – Sądzę, że selekcjoner Michniewicz zabierze pięciu napastników do Kataru – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Karol Świderski wrócił do Polski i do mundialu przygotowuje się trenując z Jagiellonią. Co sądzi pan o tego typu praktykach?
Paweł Kryszałowicz (33-krotny reprezentant Polski i strzelec 10 goli w kadrze): – Jego drużyna klubowa już prawie miesiąc temu zakończyła sezon i był poniekąd zmuszony do takiego posunięcia. Podejrzewam, że nie chciał zostać w Stanach Zjednoczonych, ponieważ na tę chwilę, tam miałby gorsze warunki do treningów niż w Białymstoku. Pewnie ćwiczyłby w dużej mierze indywidualnie, a tutaj ma możliwość pracy z zespołem. To jest zupełnie inny trening niż praca samemu. Tak czy inaczej nie jest to łatwy czas dla Świderskiego czy Grześka Krychowiaka. Od jakiegoś czasu są oni bez poważnego grania, a formę muszą przecież utrzymać. Nie da się być w rytmie meczowym bez regularnego grania. To jest całkowicie inna sytuacja, gdy jest się w treningu przed meczem, bo masz motywację przygotowując się do spotkania o stawkę. Nasi reprezentanci w miarę możliwości podjęli chyba i tak najlepsze z możliwych decyzji. Lepiej jest przygotowywać się z drużyną niż indywidualnie.
– W szerokiej kadrze znajduje się również Kamil Jóźwiak, który trenuje z Lechem Poznań. Może dobrze byłoby, gdyby Krychowiak, Świderski i Jóźwiak trenowali wspólnie w jednym zespole?
– Nie sądzę, żeby miało to jakieś duże znaczenie. We trzech nikt się ze sobą przecież nie zgra. Poza tym ważne było dla nich na pewno to, że przygotowują się w swoich środowiskach. "Świder" świetnie czuje się w Jadze, tak samo jak Jóźwiak w Lechu. Z kolei Krychowiak prowadzi swój biznes w Warszawie oraz z tego, co słyszałem zna się z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. Świderski i Jóźwiak wychowali się piłkarsko w tych środowiskach i jest im po prostu łatwiej i wygodniej wejść do tych drużyn, bo znają je doskonale.
– Kto w tej chwili jest napastnikiem numer dwa w reprezentacji Polski?
– Oprócz Roberta Lewandowskiego na pewno nie zawodzili w ostatnim czasie Świderski i Adam Buksa. Krzysztof Piątek przez dłuższy czas miał trudny okres, bo w Herthcie grał mało albo wcale. Powoli wraca do formy i przede wszystkim do regularnego grania po transferze do Salernitany. Do tego on jest od innych zadań niż pozostali. Jak dostanie piłkę w polu karnym to potrafi to wykorzystać. Jeśli chodzi o budowanie akcji to Piątek nie jest od tego. Z kolei Arkadiusz Milik jest bardzo dobrym zawodnikiem do gry kombinacyjnej, ale ma jeden poważny problem. Zbyt często psuje dobre okazje strzeleckie. Musi poprawić skuteczność, bo często brakuje mu zimnej krwi pod bramką rywala. Na Świderskiego zawsze selekcjoner mógł liczyć. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zawiódł w meczach biało-czerwonych. "Świder" oraz Buksa wnieśli wiele dobrego do tej kadry. Kto będzie jednak dwójką obok Roberta niebawem się dowiemy.
– Brak Buksy to duża strata dla reprezentacji Polski na mundialu?
– Adam będąc w formie udowodnił, że potrafi być ważnym elementem drużyny narodowej. Jednak on od dawna szukał dobrej dyspozycji. Ponadto zmagał się z kontuzją i po transferze do nowego klubu miał niezwykle trudno, żeby zaistnieć. Zmiana drużyny, otoczenia oraz w jego przypadku kontynentu podziałała na niego jak na razie niekorzystnie. Liga francuska jest bardziej wymagająca od MLS i ten przeskok był na pewno spory. Nawet, gdyby Buksa był zdrowy to wydaje mi się, że byśmy z niego zbytnio pożytku na mundialu nie mieli. Jeśli się nie gra w klubie to trudno wymagać, żeby zawodnik był w wysokiej dyspozycji. Często jest tak, że trenerzy przywiązują się do nazwisk, a forma sportowa jest daleka od idealnej. Najgorsze, co trener może zrobić to bazować na przywiązaniu do nazwisk. Wracając do Buksy, w przyszłości znowu może być istotnym graczem dla biało-czerwonych. Nie można go skreślać, ale musi się odbudować grając w RC Lens.
– Buksa wybrał zły moment na transfer? Może lepiej byłoby dokończyć sezon w MLS i zmienić pracodawcę po mundialu?
– Na pewno Ligue 1 i MLS to zupełnie inne progi. Wymagania we Francji są dużo wyższe niż w USA. Jednak rozumiem Adama, że chciał zmienić ligę na mocniejszą. Szukał nowych wyzwań i liczył, że jeszcze bardziej poprawi swoje umiejętności. Co za tym idzie na pewno zyskał też finansowo. Życie piłkarza polega również na zarabianiu pieniędzy i muszą oni zabezpieczyć swoją przyszłość. Pech jednak chciał, że łapał kontuzję za kontuzją. To pokazuje jaka jest intensywność pracy we Francji i w Stanach Zjednoczonych. Grając za oceanem nie zmagał się z urazami. Po powrocie do Europy ma problemy zdrowotne i mogą one w dużym stopniu wynikać ze zwiększonych obciążeń treningowych.
– Po tym jak wypadł Buksa z szerokiej kadry zostało pięciu napastników. Któryś z nich zostanie skreślony przez selekcjonera czy pojedzie piątka atakujących do Kataru?
– Sądzę, że zostanie pięciu napastników. Trzeba pamiętać, że Dawid Kownacki może grać również na skrzydle. Jeśli trener będzie zamierzał grać dwójką napastników to kilku zmienników się przyda. Zawodników ofensywnych nigdy za wielu. Ponadto zostały jeszcze dwa tygodnie gry i różnie może być, ale miejmy nadzieję, że już nikt poza Buksą nie wypadnie. Już i tak mamy sporo zmartwień.
– Co ma pan na myśli?
– Do szerokiej kadry zostało powołanych wielu chłopaków, którzy aktualnie nie nadają się do gry w reprezentacji. Pozostają jednak w kręgu zainteresowania, ale sporo piłkarzy nie gra obecnie w klubach. Nie ma zatem podstaw, żeby wsiedli do samolotu lecącego do Kataru. Nie oczekujmy, żeby byli w formie, bo najzwyczajniej w świecie nie mają prawa w niej być. Sam jestem ciekaw, jak będzie wyglądała ostateczna kadra na mundial. Trener nie ma jednak łatwego zadania, bo problemów nie brakuje.
– Dobrze się stało, że FC Barcelona odpuściła Robertowi Lewandowskiemu grę w ostatnim meczu Ligi Mistrzów?
– Po beznadziejnych meczach w Lidze Mistrzów, klub Lewandowskiego doszedł do wniosku, że nie będzie go eksploatować w ostatnim spotkaniu z Viktorią Pilzno. To rozsądny krok ze strony Dumy Katalonii. Dobrze się stało również dla naszej reprezentacji, bo dzięki temu Robert będzie miał mniej meczów w nogach. W spotkaniu o nic nie było potrzeby, żeby ryzykować kontuzję. Patrzyli przede wszystkim na swój interes, żeby "Lewy" odpoczął przed kolejnym starciem ligowym.