Dwa dni rywalizacji w Pucharze Świata skoczków narciarskich w Wiśle dowiodły, że nawet w tzw. hybrydowych warunkach obiekt im. Adama Małysza nie obroni się bez harówki organizatorów. Błoto wokół skoczni to jedno. O wiele gorszy jest deszcz, który staje w torach lodowych. – Gąbki, to jest nasza tajna broń – śmieją się w PZN. A mimo to FIS jest pod wrażeniem jakości zastanej w Beskidach.