PŚ kobiet w Wiśle. Eva Pinkelnig zwyciężczynią drugiego konkursu. Konderla i Rajda znów bez punktów

Gdy pęka wiązanie. Stoch w Wiśle i tak miał szczęście, Doleżal już nie

Czytaj też

Gdy pęka wiązanie. Stoch w Wiśle i tak miał szczęście, Doleżal już nie

Po słabym występie Polek w sobotnim konkursie indywidualnym na skoczni im. Adama Małysza wszyscy liczyli na poprawę rezultatów następnego dnia. W pierwszej rundzie znów mogliśmy oglądać Nicolę Konderlę oraz Kingę Rajdę, które po nie najgorszych skokach przebrnęły kwalifikację. Ta sztuka nie udała się 16-letniej debiutantce, Sarze Tajner, która zajęła 44. miejsce.

Jako pierwsza z naszych reprezentantek wystartowała Konderla, która wylądowała na 107. metrze. Pomimo lepszej próby, niż tej z poprzedniego dnia, Polce niestety nie udało się zakwalifikować do serii finałowej. Skoczkini AZS-AWF Katowice do zrealizowania tego celu zabrakło zaledwie dwóch pozycji. Bez powodzenia skoczyła również Kinga Rajda, która osiągnęła tylko 99 metrów i ponownie została sklasyfikowana na 36. miejscu.

W czołówce natomiast brylowały te same zawodniczki co w niedzielę oprócz triumfatorki inauguracyjnego konkursu. Startująca jako ostatnia Silje Opseth zaliczyła 117,5 metra, co dało jej dopiero 11. lokatę. Liderką na półmetku była Eva Pinkelnig. Austriaczka, która dzień wcześniej była trzecia, poszybowała na odległość 129 metrów i z notą 136,3 punktu przewodziła w stawce. Drugie miejsce ze stratą 6,4 punktu piastowała Frida Westman (127 m). Z kolei trzecia była obrończyni wielkiej Kryształowej Kuli, Marita Kramer, tracąca do liderki blisko 12 punktów.

O podium w drugich zawodach sezonu mogły powalczyć jeszcze Nika Kriznar (124.6 pkt.), Sara Takanashi (124,3 pkt.), Katharina Althaus (123,9 pkt.) oraz siódma Yuki Ito (121,5 pkt.).

Gdy pęka wiązanie. Stoch w Wiśle i tak miał szczęście, Doleżal już nie

Czytaj też

Gdy pęka wiązanie. Stoch w Wiśle i tak miał szczęście, Doleżal już nie

Druga odsłona konkursu w Wiśle przyniosła jeszcze dalsze loty. Przepiękny skok, którego nie powstydziliby się koledzy po fachu, oddała Katharina Althaus. Niemka skoczyła aż 131 metrów, co jest zimowym, kobiecym rekordem obiektu im. Adama Małysza. Jak się okazało, ta próba dała jej awans z szóstego na drugie miejsce. Zwyciężyła prowadząca po pierwszej serii Eva Pinkelnig, która poszybowała na odległość 128,5 metra i odniosła tym samym czwarty w karierze triumf w zawodach PŚ. Na trzecim miejscu niedzielnego konkursu sensacyjnie znalazła się Frida Westman (127,5 m). Szwedka straciła do Austriaczki 13,6 punktu i tym samym wywalczyła pierwsze podium w PŚ w skokach dla Szwecji od 30 lat. 

Na czwartym oraz piątym miejscu pozostały kolejno Nika Kriznar (129 m) oraz Sara Takanashi (129 m). Z kolei na szóstą lokatę spadła trzecia po pierwszej serii, Marita Kramer (124 m). Awans o cztery lokaty względem premierowej rundy zaliczyła sobotnia triumfatorka, Silje Opseth (127 m). Z Wisły w nienajlepszych humorach z będzie wyjeżdżać Maren Lundby, która powróciła do skakana po rocznej przerwie. Mistrzyni olimpijska w sobotę była 16., natomiast w niedzielę zajęła dopiero 24. miejsce.