Przejdź do pełnej wersji artykułu

PŚ w narciarstwie alpejskim. Gąsienica-Daniel nie pościga się w najbliższym czasie. Śniegu brakuje prawie wszędzie

Maryna Gąsienica-Daniel i stok PŚ w Lech/Zeurs (fot. Getty/Instagram) Maryna Gąsienica-Daniel i stok w Lech/Zeurs 4 listopada (fot. Getty/Instagram)

Alpejski Puchar Świata ruszył już pod koniec października, ale tylko dla mężczyzn. Kobiety nadal czekają na swój pierwszy start, a jak się okazuje, będą musiały poczekać jeszcze dłużej. Wśród nich Maryna Gąsienica-Daniel, która specjalizuje się w slalomie gigancie. Zakopianka na swoje pierwsze zawody poczeka przynajmniej do 26 listopada, a i one są zagrożony, bo śniegu brakuje prawie na całym świecie.

Stabilna jak Maryna. "Jestem jeszcze bardziej powtarzalna"

Czytaj też:

Magdalena Łuczak na trasie slalomu giganta podczas igrzysk w Pekinie (fot. Getty)

Narciarstwo alpejskie. Magdalena Łuczak puka do bram Pucharu Świata i chce się tam zadomowić: wystartuję w większości gigantów

Jak co roku, pierwszą zimową dyscypliną, która otwiera nowy sezon, jest narciarstwo alpejskie. Już od kilkunastu lat inauguracja odbywa się na lodowcu Rettenbach w Soelden. Niestety tegoroczne rozpoczęcie alpejskiego PŚ nie przebiegło zgodnie z planem. 22 października na starcie slalomu giganta miały pojawić się kobiety, a wśród nich Maryna Gąsienica-Daniel i Magdalena Łuczak. Tak się jednak nie stało, gdyż opady deszczu i mokry śnieg uniemożliwiły przeprowadzenie równej i bezpiecznej rywalizacji. Na szczęście zaplanowany na następny dzień gigant mężczyzn doszedł do skutku, a dominację pokazał Marco Odermatt, czyli obrońca wielkiej Kryształowej Kuli za zeszły sezon.


Wobec odwołanych zawodów kobiet następnym przystankiem, gdzie miały wystartować zawodniczki, był zjazd po nowej, transgranicznej trasie Gran Becca w Zermatt/Cervinia. Niestety ta impreza również się nie odbyła, bo FIS po kilkukrotnej kontroli śniegu stwierdził, że jest go za mało. Tym samym odwołano zarówno konkurs dla pań jak i panów.


Kolejnym miejscem w kalendarzu było austriackie Lech/Zeurs, gdzie zaplanowano slalom równoległy dla obu płci. Od dłuższego czasu pojawiały się jednak obawy, że zbyt małe opady śniegu w Alpach i za wysokie temperatury uniemożliwią przeprowadzenie rywalizacji. Czarny scenariusz niestety spełnił się, a FIS musiał poinformować, że ochłodzenie w tym rejonie przyszło za późno, przez co organizatorom nie uda się na czas zgromadzić wystarczającej ilości śniegu. To już szóste i siódme odwołane zawody w tym sezonie. 




Czytaj też:

Maryna Gąsienica-Daniel i spółka wkraczają do akcji. Rusza alpejski Puchar Świata

Gdzie kolejne zawody PŚ w narciarstwie alpejskim?

Wydaje się, że następne zawody odbędą się już zgodnie z harmonogram, bo będą to dwa slalomy kobiet w Skandynawii. A dokładnie w fińskim Levi, gdzie panują dobre warunki śniegowe – oczywiście głównie za sprawą armatek, bo świeżego puchu dookoła nie jest za wiele. Od dłuższego czasu trenuje tam czołówka PŚ, a od środy wśród nich Magdalena Łuczak. Reprezentantka Polski decyzję o wyjeździe do Finlandii podjęła wraz ze sztabem trenerskim tuż po informacji o odwołaniu rywalizacji w Lech/Zeurs. Łodzianka 19 i 20 listopada powalczy w Levi o pierwsze slalomowe punkty PŚ.


A co z Maryną Gąsienicą-Daniel?

Gorzej wygląda sytuacja Maryny Gąsienicy-Daniel, która specjalizuje się w slalomach gigantach i nie jeździ slalomów. Dla niej pierwszy start prawdopodobnie odbędzie się dopiero 26 listopada w amerykańskim Killington, gdzie zaplanowano pierwszy gigant. Prawdopodobnie, ponieważ sytuacja śniegowa w tym rejonie jest na razie bardzo zła. Organizatorzy jednak zapewniają, że potrzebują kilku dni przymrozków i szybko zaśnieżą cały stok. Zakopianka jak na razie przygotowuje się we włoskim Masso Corto, gdzie ostatnio spadł blisko metr białego puchu.

Miejmy nadzieję, że to samo stanie się w USA, ale niewątpliwie problemy braku śniegu nie dotyczą tylko Europy. To efekt ocieplenia klimatu, które opóźnia w czasie nadejście niskich temperatur. Dlatego też FIS powinien rozważyć, czy tak wczesne organizowanie zawodów PŚ ma sens, bo to ogromne przedsięwzięcie, które wymaga potężnych nakładów finansowych i pracy bardzo dużej ilości osób. W amerykańskich zawodach nie zobaczymy za to Magdaleny Łuczak, która w tym czasie będzie trenowała w Europie. Decyzja ta wynika z faktu długiej i męczącej podróży do Stanów, gdzie Polka i tak miałaby wystartować tylko w Killington. 

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także