Otwarcie Centrum Badawczo-Rozwojowego Akademii Lecha Poznań we Wronkach. "Chcieliśmy być na topie technologicznym"

Hit! Najlepszy strzelec Lecha przedłużył kontrakt

Duch najsłynniejszych wychowanków jest obecny na niemal każdym kroku. Już na wejściu do głównego budynku wita nas fragment toru kolejowego, choć bardziej kojarzy się z drabiną. Każdy szczebel zawiera nazwisko wychowanka, natomiast na jej górze znajduje się miejsce dla kolejnych uzdolnionych graczy. Ponadto każde pomieszczenie funkcyjne ma swojego patrona. I tak młodzi piłkarze będą ćwiczyć na siłowni w Sali Bednarka, rozmawiać z trenerem w Sali Kędziory oraz odpowiadać na pytania dziennikarzy w Sali Modera.

– Łączymy w ten sposób przyszłość i innowacyjność z przeszłością oraz pamięcią o ważnych wydarzeniach w historii Lecha – mówi prezes Lecha Karol Klimczak. Tych nawiązań jest zresztą dużo więcej. Pomieszczenia na piętrze mają nazwy pochodzące od nazw dzielnic Poznania. W jadalni na ścianie namalowano natomiast olbrzymią mapę stolicy Wielkopolski z wyszczególnionymi atrakcjami miasta.

– To dla nas istotne. Chcemy, aby zawodnicy, którzy przebywają większość czasu tutaj, wiedzieli skąd pochodzimy. Liczymy, że każdy gracz, który opuści te mury, choć raz odwiedzi każde z tych miejsc i dzięki temu przybliży sobie historię miasta – podkreśla Michał Kokotek, kierownik działu organizacji Akademii Lecha Poznań, osoba odpowiedzialna za projekt centrum.

Listwy, podesty, telewizory

Zwiedzając obiekt, można było dostrzec, że w projekcie zwrócono uwagę na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. To efekt wizyt przedstawicieli klubu w około 30 akademiach z Niemiec, Francji, Hiszpanii i innych części Europy. – Sfotografowaliśmy wszystkie najmniejsze szczegóły: od klamek po listwy czy kubły na śmieci. Potem oglądaliśmy te zdjęcia ze 100 razy po to, aby o niczym nie zapomnieć i wszystko było perfekcyjne – zaznacza prezes Piotr Rutkowski.

Przykłady? W centrum znajduje się specjalne pomieszczenie do czyszczenia butów, aby korytarze i inne pokoje były jak najczystsze. Niemal wszystkie przestrzenie wspólne mają okna skierowane na główne boisko. Tyczy się to chociażby siłowni. – Otrzymaliśmy informacje, że zawodnik, który dochodzi do pełnej sprawności, widząc kolegów na boisku, bardziej motywuje się do pracy i przykłada się do dalszej rehabilitacji – wyjaśnia Kokotek. Rozmowy były na tyle szczegółowe, że długo dyskutowano o tym, czy zawodnicy powinni mieć telewizory w swoich pokojach.

Przedstawiciel akademii zaznacza, że w tworzeniu nowego domu akademii brał udział każdy, kto na co dzień w niej pracuje bądź przybywa. Także i zawodnicy dorzucili swoją cegiełkę, wybierając hasła motywacyjne na ściany szatni i innych pomieszczeń. – Chcieliśmy poznać zdanie ludzi, którzy najlepiej wiedzą, czego potrzebujemy. Każda osoba – od sprzątających po szkolących i zarządzających – została przepytana i wskazywała swoje potrzeby. Na przykład pani zajmująca się praniem powiedziała, że potrzebuje podestu pod pralkami, bo inaczej nie wjeżdżają kosze – tłumaczy Kokotek.

Liceum Lecha
Wronki już wcześniej były bardzo dobrze zorganizowane jako miejsce prowadzenia akademii piłkarskiej. Wszystko znajdowało się w promieniu kilkuset metrów. – Wszystko mieliśmy pod nosem. Nie mogliśmy też wpadać na jakieś głupie pomysły, bo we Wronkach nie ma za dużo do roboty, więc mogliśmy się skupić tylko na piłce i dalszym rozwoju – wspomina Michał Skóraś, reprezentant Polski, który do akademii Lecha trafił z Górnego Śląska.

Teraz niezbędne miejsca zamknięto w obrębie jednego budynku. Trenerzy już nie będą musieli rezerwować sal multimedialnych w przystadionowym hotelu. Co więcej, w CBR znajduje się nawet… szkoła. Od września funkcjonuje Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące Mistrzostwa Sportowego. – Otworzyliśmy je po to, żeby nie tylko szkolić zawodników, ale też ich wychowywać – tłumaczy Klimczak.

Prezes lepszy od piłkarzy
Wisienką na torcie Centrum Badawczo-Rozwojowego jest symulator skills.lab, stanowiący osobny budynek na terenie stadionu. W specjalnym, multimedialnym pomieszczeniu zawodnicy wykonują jedno z setek ćwiczeń. Komputer mierzy nie tylko dokładność i celność, ale także siłę zagrania czy też czas wykonania. Urządzenie wystrzeliwuje piłki z sześciu otworów. Maksymalna prędkość to nawet 130 km/godz., co w teorii może się przydać także przy szkoleniu piłkarzy.

Wyjątkowość skills.lab potęguje jego ekskluzywność. Lech jest dopiero trzecim klubem na świecie – po Bayernie i Sturmie Graz – który posiada ten symulator. Gracze z Poznania mogą na żywo porównywać się z tymi z Monachium. – Widzieliśmy podobne urządzenia w Benfice, Hoffenheim czy Borussii Dortmund, ale dzisiaj najnowocześniejszy jest właśnie skills.lab. To była kluczowa decyzja. Nie szukaliśmy rozwiązań, od których Zachód już odchodzi, tylko chcieliśmy być na topie w zakresie technologicznym – opowiada dyrektor Akademii Lecha Marcin Wróbel.

Urządzenie zainteresowało także piłkarzy pierwszego zespołu. – Trener van den Brom przeprowadził jeden trening w formie bardziej integracyjnej. Po nim stwierdził, że to niesamowite urządzenie, którym można podnosić swoje umiejętności. Przyjeżdżają tutaj zawodnicy z pierwszego zespołu. Rozmawiałem z Kamilem Jóźwiakiem, który za kilka dni też chciałby się sprawdzić i porównać z wynikami innych zawodników – zaznacza Wróbel. W skills.labie próbowali się także… prezesi. – Muszą pobić mój rekord. To upokarzające, gdy wchodzi zawodnik i widzi, że mam więcej punktów niż on. Będą musieli również ze mną rywalizować – uśmiecha się Rutkowski.

Teraz pora na suche fakty, liczby i statystyki. Centrum Badawczo-Rozwojowe we Wronkach to ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych przylegających do stadionu przy ulicy Leśnej. Plany jego budowy powstały pięć lat temu, natomiast sama realizacja trwała 1,5 roku. Całkowity koszt to około 55 milionów złotych, z czego 20 milionów pochodziło z ministerialnej dotacji.

Dogonili Europę
W obiekcie znajdują się między innymi: szatnie rezerw i juniorów starszych, pomieszczenia dla trenerów, salki konferencyjne, kuchnia, pokój rozrywki oraz 41 dwu- i trzy osobowych pokojów dla zawodników. Jest nawet… w pełni wyposażone mieszkanie dla opiekunów, którzy mają stanowić dla młodych piłkarzy namiastkę rodziny.

– Pamiętam, jak tutaj stały dwie stare, małe i brudne budynki. My mieliśmy marzenie, żeby powstało tutaj coś wyjątkowego – opowiada Rutkowski. – Dzisiaj możemy powiedzieć, że zawitała do nas Europa. To wieloletni nakład pracy. Chcąc rywalizować z innymi drużynami sportowo, musimy nadążać infrastrukturalnie – dodaje Wróbel. – Możemy zazdrościć tym wszystkim chłopakom tego ośrodka i możliwości, jakie im daje. Lech idzie w dobrym kierunku. Wybudowanie takiego obiektu i możliwość rozwoju w nim zawodników to coś wspaniałego – podkreśla Marcin Kamiński, pierwszy wychowanek na akademickiej "drabinie".

Lech do opinii silnej akademii dołożył zaplecze techniczne z prawdziwego zdarzenia. Tym samym Kolejorz chce uciec rywalom z Ekstraklasy w walce o najzdolniejszych graczy w Polsce. – Potrzebujemy takiej przewagi aby przekonać ich, żeby nam zaufali. To nie tylko ścieżka wydeptana przez starych wychowanków, ale teraz ten obiekt, skills.lab czy własna szkoła to kolejne argumenty do tego, aby dołączyć do Lecha Poznań – mówi Rutkowski.

– Dzisiaj na pewno jesteśmy na czele, ale to jest niekończący się proces, udoskonalanie. Być może mamy teraz najlepszą infrastrukturę w tej części Europy, a za pięć lat tak nie będzie. Musimy ją cały czas rozwijać i inwestować po to, żeby była kontrowersyjna i atrakcyjna – dodaje Klimczak.