09 lis 2022 | Skoki

Skoki. Polski turniej tylko, jeżeli Włosi nie wezmą FIS Games. Decydujące ustalenia

Kibice podczas konkursów Pucharu Świata w Polsce. Czy doczekają turnieju na trzech skoczniach? (fot. PAP)

Udana hybrydowa inauguracja Pucharu Świata w skokach w Wiśle rozpoczęła dyskusję, jaka przyszłość czeka polskie konkursy w kalendarzu elitarnego cyklu. – Możemy robić to dalej – zapowiadają w Beskidach. Tu jednak zaczyna się międzynarodowa polityka. Za kulisami toczą się ostatnie rozmowy, czy w 2024 roku dojdzie do skutku zapowiadany w naszym kraju turniej. Na drodze nieoczekiwanie stanęli Włosi.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

WARTO PRZECZYTAĆ: DYSKWALIFIKACJA STOCHA, KONTROLER FIS WYJAŚNIA POLAKOM

Pomijając architekturę i ciasnotę wokół skoczni w Wiśle-Malince, hybrydowa inauguracja Pucharu Świata 2022/23 w skokach okazała się sukcesem. Pomysł łączenia zimowych torów z igelitowym zeskokiem jest tańszy dla organizatorów i bezpieczniejszy dla zawodników, którzy nie musieli teraz walczyć z twardym i nierównym lądowiskiem. Przypadł do gustu na tyle, że dyrektor skoczni im. Adama Małysza Andrzej Wąsowicz zapowiedział gotowość do powtarzania imprezy w podobnym terminie w przyszłości.

– Ale jednocześnie nie rezygnujemy z "zimowego" terminu obok Szczyrku i Zakopanego, gdyby do skutku doszedł w końcu polski turniej – zadeklarował.

I tu, jak dowiedział się TVPSPORT.PL, zaczynają się nieoczekiwane kłopoty.

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Czytaj też

Dawid Kubacki pierwszym liderem Pucharu Świata w skokach 2022/23 (fot. PAP/Grzegorz Momot)

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Polski turniej w skokach narciarskich w 2024? Decyzja do końca listopada, ale jest problem

Od początku mówiło się, że idealny na start takiego turnieju byłby sezon 2023/24, czyli jedyny w olimpijskim czteroleciu, w którym nie ma docelowej imprezy mistrzowskiej poza MŚ w lotach. Kalendarz Pucharu Świata jest wtedy luźniejszy, więc debiut Szczyrku – bo to tę miejscowość PZN chce dołożyć do elity – byłby łatwy do przeprowadzenia. Jednak te deklaracje były ważne, dopóki nowe władze FIS ogłosiły chęć powstania tzw. FIS Games. To coś w rodzaju wszechnarciarskich mistrzostw w mikroskali, które w jednej lokalizacji łączyłyby konkurencje wszystkich dyscyplin, które ma pod sobą światowa centrala. Takie wewnętrzne igrzyska w wersji mini, na których dałoby się zarobić, sprzedając na rynek telewizji nowy rodzaj praw do transmisji.

– Szczegółów nie znamy. Poza tym w FIS nie wiedzą jeszcze, czy ma to debiutować w 2028 roku, czy już w 2024 – zdradzał kilka tygodni temu Jan Winkiel, sekretarz PZN. Niestety dla Polski, od tamtej pory trochę się pozmieniało.

Według nieoficjalnych informacji, poważnie zainteresowane FIS Games 2024 są Włosi. Gdzie? Jako że dwa lata później Mediolan i Cortina d'Ampezzo goszczą igrzyska olimpijskie i obiekty w Val di Fiemme są właśnie remontowane, to jedyną alternatywą wydają się góry na zachodzie kraju – te na północ od Turynu, ze zdewastowanymi skoczniami w Pragelato włącznie. Nie wiadomo, jak daleko posunęły się rozmowy, jednak dla działaczy w Krakowie to jasne, że przyszłej zimy jest miejsce tylko na jedną z dwóch nowych imprez. Gdyby Italia faktycznie powiedziała "tak", można przypuszczać, że FIS bez wahania wybierze tamtą opcję, spychając polski temat na koniec kolejki. W najbliższych dniach ma dojść do ostatecznych rozstrzygnięć. W Krakowie, jak usłyszeliśmy za kulisami, zostawiają sobie uchyloną furtkę do końca listopada. Jeżeli polski turniej w skokach ma debiutować z przytupem, to nikt nie zaryzykuje organizacji imprezy na wariackich papierach. Zielone światło musi zapalić się lada chwila albo inicjatywa na nieokreślony czas trafi do zamrażarki.

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Czytaj też

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Nie wszystkim ulżyło. Kadra skoczków nadal jak ikoniczny mem

Czytaj też

Maciej Kot i Klemens Murańka byli cieniem dawnych skoczków podczas PŚ w Wiśle. A nadzieje mieli spore. (fot. PAP)

Nie wszystkim ulżyło. Kadra skoczków nadal jak ikoniczny mem

Dwa puchary w Wiśle nierealne. Ale rozszerzony sezon na hybrydach już tak

Jeżeli FIS Games faktycznie odbędą się we Włoszech w 2024 roku, marzenia Wąsowicza o podwójnym Pucharze Świata w Wiśle – tym jesiennym i później w pełni zimowym – legną w gruzach. Zresztą, beskidzki optymizm i tak studzi ekipa Sandro Pertile. Na tę chwilę podobno i tak nie rozważa się powtórki hybrydowej inauguracji kolejnej jesieni; Wisła za rok miałaby powrócić w kalendarzu na połowę grudnia. Ale kto wie, jak będzie w przyszłości.

Temat hybrydowych zawodów PŚ zostanie na tapecie – to pewne, szczególnie przy tak zaangażowanych organizatorach, którzy rok w rok godzą się na kolejne eksperymenty. Część naszych rozmówców uważa, że w perspektywie lat od Letniego Grand Prix odłączą się zawody w Hinzenbach i Klingenthal, teraz stanowiące finał tej rywalizacji. W skokach "po nowemu" cykl będzie kończył się pod koniec wakacji, ale zbitka Austrii, Niemiec i Polski zostanie ulokowana na przełomie października i listopada. Skoczkowie w tych lokalizacjach będą już walczyć o punkty do zimowej klasyfikacji – tak jak w miniony weekend. I gdy skoczkowie przypomną się kibicom o swoim istnieniu, znów zrobią sobie kilkutygodniową przerwę przed właściwą, w pełni zimową częścią PŚ.

To wszystko jednak tylko plotki i dywagacje. Niestety dla fanów skoków w Polsce temat FIS Games 2024 we Włoszech jest realną konkurencją dla turnieju w naszym kraju.

Nie wszystkim ulżyło. Kadra skoczków nadal jak ikoniczny mem