Rozpoczęcie sezonu Pucharu Świata dopiero za dwa tygodnie w Ruce, ale polska kadra biegaczy narciarskich ma już za sobą pierwszy weekend startów. W zawodach FIS w Olos-Muonio w niedzielę błysnął Dominik Bury. To on i 22-letnia Izabela Marcisz mają najwięcej powodów do optymizmu przed zimą. Teraz drużyna wraca na chwilę do kraju.
Zawody w Olos-Muonio to już tradycyjnie pierwszy poważny test formy dla części ekip, które na północy Europy przygotowują się do występów w Pucharze Świata. Finowie w swoim ośrodku organizują zawody rangi FIS, w których poza gospodarzami chętnie występują także m.in. Norwegowie, Niemcy, Szwedzi czy Polacy. Tym razem było podobnie. Musiało, szczególnie w chwili, gdy na większości kontynentu notuje się rekordowo ciepłą i bezśnieżną jesień.
Pierwszy test biegaczy pełen niepewności. Skinder zniknęła
Rywalizacja w Finlandii trwała trzy dni. W piątkowych sprintach najszybsza z naszego obozu była Monika Skinder, którą sklasyfikowano na siódmym miejscu. Ani ona, ani Izabela Marcisz nie zdołały dostać się do finału.
– Pierwsze koty za płoty. Warunki trudne, mocna obsada – komentowała Justyna Kowalczyk, była trenerka kadry narodowej.
W sobotę i niedzielę biegano na dystansach – najpierw łyżwą, a w niedzielę klasykiem. Tu już zdecydowanie lepiej wystąpiła Marcisz, która w oba dni dobiegała z niespełna 1,5-minutową stratą do zwyciężczyń z Niemiec. Niestety, forma Skinder pozostaje zagadką. W mocniejszym teoretycznie dla siebie klasyku kompletnie nie liczyła się w walce o czołowe lokaty, a dzień później w łyżwie w ogóle nie pojawiła się na starcie. Niezależnie od przyczyn, bo te mogą być różne, taki falstart utalentowanej tomaszowianki na pewno może martwić.
Wśród panów najlepszy weekend zanotował Dominik Bury. Wprawdzie w sprincie to jego brat Kamil oraz Maciej Staręga awansowali do ćwierćfinałów (nie przeszli ich), to już na dystansach Dominik okazał się liderem kadry prowadzonej przez Lukasa Bauera. W klasyku na 15 km stracił do najlepszego na mecie Simena Kruegera 1:15, a dzień później łyżwą 1:07 do Friedricha Mocha.
Biegacze wracają do Polski. Potem PŚ w Ruce
Wnioski po starcie zimy? Trudno o jednoznaczne. Imponująco mocni wydają się reprezentanci Niemiec, chociaż poważna weryfikacja nastąpi dopiero w Ruce i później. W naszym przypadku trudno o wielki optymizm. Poza Burym i Marcisz, którzy trzymają kontakt z czołówką, nasze biegi narciarskie nadal wydają się być daleko w tyle za najlepszymi reprezentacjami. Wyniki pozostałych kadrowiczów były bardzo kiepskie, nawet jeżeli trudno było oczekiwać lepszych.
Sezon jednak jest długi, a szczyt ma przyjść na mistrzostwa świata w Planicy w lutym i marcu. Do tej pory biało-czerwoni powinni od czasu do czasu pojawiać się w TOP30, z pojedynczymi niespodziankami na wyższych lokatach. Najwięcej optymizmu może mieć Marcisz, która w przeszłości już pokazywała, że ambitnie goni światową czołówkę. Jej celem jest jednak dopiero 2026 rok i sezon igrzysk w Cortinie d'Ampezzo. Warto pamiętać, że ma dopiero 22 lata. Skinder jest jeszcze o rok młodsza.
Kadra z Olos wraca do Polski. We wtorek w siedzibie PZN zaplanowano media day z zawodnikami. Pierwszy bieg w PŚ 25 listopada w Ruce.