Reprezentacja Polski zagra z Chile w ostatnim sprawdzianie przed mistrzostwami świata w Katarze. Drużyna z Ameryki Południowej przegrała cztery z pięciu starć za kadencji nowego selekcjonera. Ostatni raz wygrała... 1 lutego tego roku. – Ta kadra przechodzi przebudowę, która i tak nadeszła za późno – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Bartłomiej Rabij, znawca południowoamerykańskiego futbolu. Transmisja meczu Polska – Chile w środę w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Chile za kadencji Eduardo Berizzo jeszcze nie wygrało meczu. Co takiego dzieje się z rywalami reprezentacji Polski?
Bartłomiej Rabij: – Trwa przebudowa drużyny. Kończy się złote pokolenie i Chiljczycy wrócili do poziomu sprzed tego okresu. To przeciętniak w skali kontynentu, który po prostu miał przebłyski. Nie da się w nieskończoność "jechać" na Arturo Vidalu i Alexisie Sanchezie. Te zmiany i tak przychodzą za późno. Prosiło się o nie już po nieudanych eliminacjach mundialu 2018.
– Vidal i Sanchez nadal są jednak w kadrze. Jaką rolę odgrywają?
– Wciąż są liderami, zawsze mieli specjalne prawa. Stara gwardia stopniowo się wykrusza, Vidal ma już zmęczony organizm. We Flamengo nie jest nawet podstawowym piłkarzem. To już dzisiaj bardziej "gwiazda życia" niż futbolu.
– Jakie nadzieje wiąże się z pracą Eduardo Berizzo?
– Dostał duży kredyt zaufania, bo był asystentem Marcelo Bielsy, który osiągał z reprezentacją Chile wielkie sukcesy. Wtedy ta drużyna potrafiła postraszyć każdego przeciwnika. Facet po przygodzie z Sevillą ma lekki niedosyt, bo nie popracował dłużej w mocnym europejskim klubie. Został tam nieładnie potraktowany. Zwolniono go z pracy w czasie, gdy walczył z nowotworem. Co do Chile, ma tam dobrą renomę także dlatego, że w 2014 roku został mistrzem tego kraju z CD O'Higgins. Berizzo wciąż jest na etapie poszukiwań. Myślę, że nawet na Copa America 2024 nie uda się odpowiednio przebudować tego zespołu.
– Czego spodziewać się po Chile w meczu z Polską?
– Trudno cokolwiek powiedzieć. Powołano kilkunastu nowych zawodników. Jeśli ktoś myśli, że da się w jakikolwiek sposób porównać Chile do reprezentacji Argentyny, z którą zagramy na mundialu, to jest w błędzie. Tak naprawdę nie wiadomo, na co stać ten zespół. Nie śledzę ligi chilijskiej, ale widziałem tamtejsze klubu w Copa Libertadores i Copa Sudamericana. Prezentowały się bardzo przeciętnie. Chilijczycy mają też problem, bo nie odnoszą sukcesów w piłce młodzieżowej. W Argentynie regularnie do drużyny wchodzą kolejne, coraz młodsze roczniki. W Chile nie jest z tym tak dobrze.
– Chciałem zapytać też o możliwości i szanse zespołów z Ameryki Południowej na mundialu. Na co stać Ekwadorczyków, którzy zagrają z Katarczykami w meczu otwarcia?
– W przypadku Ekwadoru sukcesem będzie wyjście z grupy. Ta drużyna nie prezentuje żadnego wielkiego poziomu, cały czas jest w niej wiele elementów do doszlifowania. Jeśli trener Gustavo Alfaro dostanie czas, to może stworzy solidny zespół na Copa America 2024. Ten selekcjoner znalazł sposób na to, by poprawić grę w obronie, która była piętą achillesową. Straconych bramek było mnóstwo, ostatnio wygląda to znacznie lepiej. Ekwadorczycy mają poważny problem z wyprowadzeniem piłki spod własnej bramki. Nie wiem, na jakim poziomie są Katarczycy i czy będą w stanie to wykorzystać. Mam jednak duże obawy w związku z meczem z Holendrami. Reprezentacja Oranje potrafi stłamsić drużyny, które nie potrafią rozgrywać piłki od tyłu. Jestem ciekaw, jak Ekwador poradzą sobie z mocnym fizycznie Senegalem. Wydaje mi się, że w tym spotkaniu będie sporo żółtych kartek.
– Co osiągnie Urugwaj? Dla Luisa Suareza, Edinsona Cavaniego czy Diego Godina będzie to pożegnanie z mundialem.
– Oczywiście, te wielkie gwiazdy chciałyby pożegnać się honorowo. Kłopotem Urugwaju jest to, że nie wszyscy następcy odchodzących liderów rozwinęli się tak, jak tego oczekiwano. Jedynym topowym napastnikiem jest Darwin Nunez, w pomocy to Fede Valverde. Reszta nie dotarła do oczekiwanego poziomu. Urugwajczycy wyjdą z grupy, ale nie sądzę, by dotarli do strefy medalowej, o której marzą. Istnieje możliwość, że w 1/8 finału Urugwaj trafi na Brazylię. W takim starciu stawiałbym na Canarinhos.
– Polskich kibiców najbardziej interesuje Argentyna, która zmierzy się z biało-czerwonymi w ostatnim spotkaniu fazy grupowej.
– To nie jest kandydat do wygrania mundialu. Jak najbardziej stać ich jednak na to, by znaleźć się w półfinale i rozegrać w turnieju siedem spotkań. Jako pasjonat południowoamerykańskiego futbolu nie obraziłbym się, gdyby sięgnęli nawet po tytuł. Wciąż mam jednak wrażenie, że tej drużynie czegoś brakuje.
– W Argentynie nie ma obecnie aż tak dużej liczby wielkich nazwisk, jak na poprzednich mundialach.
– To akurat zaliczyłbym na plus. To teraz prawdziwa drużyna, a nie zlepek nazwisk. Główna postać to wciąż Lionel Messi, który jest mądrze obudowany. Piłkarze zdali sobie sprawę, że Messi nie jest nieśmiertelny i też się starzej. To on nadal będzie rozdawał karty, ale może liczyć na poukładaną grupę zawodników. Ważną rolę odgrywa Lautaro Martinez, tytaniczną pracę wykonuje Rodrigo De Paul. Pierwszy raz od dawna Argentyńczycy stanowią zespół.
– Co może okazać się dla Polaków kluczowe do zatrzymania Argentyny?
– Trudno dzisiaj o tym dyskutować. Nie wiadomo, w jakiej sytuacji będą oba zespoły przed ostatnim meczem w grupie. Jeśli zagramy jak na ostatnich mundialach, to ostatnie spotkanie będzie dla nas o pietruszkę. Biorąc pod uwagę wariant optymistyczny, to może być również tak, że oba zespoły wygrają dwa pierwsze starcia i spojrzenie na ostatnie spotkanie będzie zupełnie inne.
– Jaki wynik pana zdaniem osiągnie na mundialu Polska?
– Olbrzymim znakiem zapytania jest to, jak poradzimy sobie z drużynami spoza Europy. To jednak inna specyfika, inny styl. Nie wiemy, jak biało-czerwoni poradzą sobie z takimi przeciwnikami.
– Nie porozmawialiśmy jeszcze o Brazylii. Canarinhos to jeden z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa świata?
– Nie widzę ich w roli najlepszej drużyny tego mundialu. Jestem pewny, że Brazylijczycy w grupie wcale nie będą tłamsić rywali. Ten zespół zawsze grał ekonomicznie, dlatego tak często sięgał po trofeum. Tete został zatrudniony właśnie po to, by wdrażać i doskonalić cierpliwą grę w ataku pozycyjnym. Wszyscy oczami wyobraźni już widzą ten atak, Viniciusa Juniora, Neymara czy Gabriela Jesusa strzelających kolejne gole. Nie wiem jednak, czy ludzie zastanawiają się, kim Brazylia dysponuje w obronie. 39-letnim Danim Alvesem na prawej obronie i 38-letnim Thiago Silvą, półprawym stoperem. Wystarczy wpuścić Brazylijczyków na własną połowę, a następnie rzucać piłki za plecy Alvesa i Silvy. Jeśli rywale będą mieli z przodu szybkiego piłkarza, Canarinhos znajdą się w olbrzymich kłopotach. Minusem Brazylii jest jednak to, że rzadko gra mecze towarzyskie z drużynami z Europy. Tite często na to narzeka, podobnie jak Lionel Scaloni. Możliwość konfrontacji z najlepszymi jest przez to mocno ograniczona.
– Kto zatem wygra mundial?
– Myślę, że mistrzem świata zostanie jeden z europejskich zespołów. Nie odważę się jednak teraz wskazać jednego faworyta.