Na Krzysztofie Piątku można polegać jak na Zawiszy. Gdy tylko pojawia się na boisku, zazwyczaj dzieje się coś dobrego. Podobnie było w meczu z Chile. Snajper Salernitany najpierw rozruszał polską ofensywę, a po chwili trafił do bramki. Jego gol zapewnił Polakom zwycięstwo, a jemu miejsce w annałach.