| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lechia po ostatniej porażce z Piastem Gliwice wróciła do strefy spadkowej. W piątek gdańszczanie rozegrają zaległe spotkanie z Górnikiem Zabrze i staną przed szansą zakończenia roku na "bezpiecznej" pozycji. – Nie chcę się tłumaczyć, ale zastałem drużynę w określonej formie. Na ten moment mogliśmy podjąć jedynie doraźne działania – opowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL trener Marcin Kaczmarek.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jest pan zadowolony z tego, co udało się osiągnąć od momentu powrotu do Lechii?
Marcin Kaczmarek: – Zawsze chciałoby się mieć więcej punktów. Od początku wiedziałem jednak na co się pisze i jaka jest sytuacja w klubie. Lekki niedosyt z pewnością jest, bo uważam, że dorobek powinien być większy. Nie będę jednak myślał o tym, co było. Trzeba to przeanalizować i iść dalej. Przed nami zaległy mecz z Górnikiem Zabrze i na nim się skupiamy.
– Udało się poprawić atmosferę w szatni? Konflikty zostały wygaszone?
– Od tego zaczęliśmy. Dużo czasu poświęcałem na rozmowy, wszyscy wiedzą, że jeśli mamy wyjść z tej trudnej sytuacji, to tylko razem. Zawodnicy również są odpowiedzialni za to, co się wydarzyło. Oczywiście, wiadomo jaka jest sytuacja i co jakiś czas pojawiają się jakieś negatywne impulsy. Mam na myśli chociażby porażkę z Piastem Gliwice, gdy w naszej grze nic się nie zgadzało. Cały czas obserwuję tę grupę i wyciągam swoje wnioski. Co do konfliktów, to atmosferę zawsze będzie budował wynik. Pojawiłem się tutaj w trudnym momencie, na klub spadały ciosy i nie chodzi mi tylko o porażki sportowe. To rodziło pewne napięcia, ale jestem przekonany, że najgorsze jest już za nami.
– Porażki z Piastem i Rakowem to najsłabsze mecze Lechii pod pana wodzą?
– Myślę, że tak, chociaż postrzegam je inaczej. Mecz z Rakowem Częstochowa przyszedł dość szybko po tym, jak pojawiłem się w Lechii. Wiadomo, jak dzisiaj prezentuje się Raków, to najlepsza drużyna w Polsce. Porażka była bolesna. Bardziej dotknęło jednak to, co wydarzyło się ostatnio, ponieważ od mojego powrotu do klubu minęło już trochę czasu. Wyglądało to coraz lepiej i nagle przyszedł taki występ.
– Mecz z Piastem mocno popsuł nastroje w drużynie?
– Chcemy to przekuć w pozytywną sportową złość. Coś się nie udało, jesteśmy źli, a teraz zrobimy wszystko, żeby takie rozczarowanie się nie powtórzyło.
– Wasze wyniki to sinusoida. Tylko raz udało się Lechii wygrać dwa spotkania z rzędu...
– To wypadkowa różnych zdarzeń. Nie chcę się tłumaczyć, ale zastałem drużynę w określonej formie. Na ten moment mogliśmy podjąć jedynie doraźne działania. Na przygotowania czy kształt kadry nie miałem wpływu. Teraz cały czas staramy się poprawić naszą dyspozycję i pozycję w tabeli. To, co robimy podczas codziennej pracy, ma też pomóc mi w tym, by zimą przedstawić władzom klubu konkretne wnioski i ustalić plan dalszych działań.
– Zimą zespół czekają duże zmiany?
– Zimowy okres transferowy nie jest łatwy. Wielu zawodników ma kontrakty, dlatego nie dojdzie do jakiejś rewolucji. Liczę jednak, że coś uda się w tym kontekście zrobić. Trzeba patrzeć również na możliwości klubu. Pewne decyzje zapadną i będziemy o nich informować na bieżąco. W tej chwili jest jednak przed nami ważne spotkanie i myślimy głównie o tym.
– Jak istotny będzie dla pana mecz z Górnikiem?
– Przed nami jeszcze cała runda wiosenna, dlatego zwycięstwo czy też porażka o niczym nie zadecydują. Wiadomo jednak, że trzy punkty dałyby nam wyjście ze strefy spadkowej. Wygrana pozwoliłaby nam przygotowywać się do rundy rewanżować w lepszych nastrojach.
– Niedawno przegraliście dwa spotkania z Legią. Jedno w lidze, drugie po rzutach karnych w Pucharze Polski. Jak bardzo żal tych spotkań? Wygrana chyba dałaby wam potężną dawkę pewności siebie...
– W obu spotkaniach nie odstawaliśmy od tak mocnego rywala. Oczywiście szkoda, że nie udało się zdobyć punktów w Ekstraklasie czy awansować w Pucharze Polski. Zabrakło kropki nad "i". To jednak cenne doświadczenie i ważny sygnał dla zawodników. Zobaczyli, że mogą walczyć jak równy z równym z zespołem, który jest wiceliderem rozgrywek.
– Klimat wokół klubu chociaż trochę się poprawił?
– Przed nami nadal dużo pracy, w wielu aspektach. Na początku powiedziałem, że nie boję się wyzwań i tak traktuję to, z czym mierzę się w Lechii. Pracujemy zgodnie z planem.
– Jak wyobraża sobie pan scenariusz rundy wiosennej? Lechia do ostatniej kolejki będzie walczyć o utrzymanie?
– Idealnie byłoby wygrać z Górnikiem, a potem na wiosnę złapać serię zwycięstw, po której nie musielibyśmy oglądać się za siebie. Trzeba spojrzeć jednak na konkurencję, która jest na dole tabeli i na to, kto jest dzisiaj zaangażowany w grę o utrzymanie. Będzie trudno, kluczowy dla losów rundy rewanżowej może okazać się jej początek. Chcemy solidnie przepracować zimę i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.