Reprezentacja Chorwacji zaczyna grę na mundialu. Wicemistrzowie świata na początku zmierzą się z Kanadą. – Być może mamy najlepszy środek pola spośród wszystkich uczestników turnieju, ale brakuje nam klasowego snajpera – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Ivica Vrdoljak, były kapitan Legii Warszawa, w przeszłości także młodzieżowy reprezentant Chorwacji. Transmisja starcia w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są oczekiwania Chorwatów wobec drużyny narodowej na mundialu?
Ivica Vrdoljak: – Wszyscy liczą na wynik podobny do tego sprzed czterech lat czyli finał. Wiadomo, że oczekiwania przed mundialem w Rosji były mniejsze. Jeśli jednak w 1998 roku zajęliśmy trzecie miejsce, a ostatnio drugie, to teraz idealnie byłoby wreszcie sięgnąć po trofeum. Czy to możliwe? Trudno to przewidzieć w tej chwili. Dużym plusem jest to, że w ostatnim czasie mało kto był kontuzjowany. Jedynym zmartwieniem było zdrowie Marcelo Brozovicia, ale i on doszedł do siebie.
– Olbrzymie wrażenie robi środek pola. Wspomniany Brozović będzie partnerował Mateo Kovaciciowi i Luce Modriciowi.
– To być może najlepsza środkowa linia na całym mundialu. Do dyspozycji Zlatko Dalicia są też przecież Lovro Majer czy Nikola Vlasić. Z drugiej strony, dość dużym problemem jest prawe skrzydło i pozycja napastnika. Tam nie mamy aż takiego wyboru. Na prawej stronie zazwyczaj gra nominalny środkowy pomocnik, ewentualnie napastnik. Podstawową "dziewiątką" jest Andrej Kramarić, ale trudno porównać go z najlepszymi – Robertem Lewandowskim czy Harrym Kanem.
– Jak bardzo obecne drużyna różni się od tej z 2018 roku? Z najważniejszych postaci brakuje Danijela Subasicia, Ivana Rakitica czy Mario Mandzukicia.
– Największym ubytkiem okazało się odejście Mandzukicia. Jak już wspomniałem, brak napastnika to nasz główny problem. Mandzukić nie był może zbyt bramkostrzelny, ale strzelał ważne gole. Dodatkowo, to była duża osobowość. Mimo nieobecności Rakiticia w środku wciąż jest wielkie pole manewru. Na prawej obronie zamiast Sime Vrsaljko gra Josip Juranović. Subasicia w bramce zastąpił Dominik Livaković – to pewny punkt zespołu, który regularnie gra w Dinamie. Co roku występuje w ważnych meczach w Lidze Mistrzów. Nie chce opuścić Chorwacji, ponieważ w mocniejszym klubie zagranicą mógłby sobie nie poradzić. Problemem są jego warunki fizyczne. Jest chudy i nie jest zbyt wysoki, jak na bramkarzy w obecnych czasach.
– Chorwacja jest uzależniona od Luki Modricia?
– Wiadomo, że to najlepszy piłkarz. U jego boku jest też Mateo Kovacić, który jednak nie gra na miarę możliwości. Ma ogromny potencjał, czasami trochę przypomina Kakę w tym, że jest o wiele szybszy z piłką przy nodze, niż bez niej. Potrafi przeprowadzić imponującą akcję, minąć kilku zawodników. Szkoda tylko, że robi to tak rzadko. Można odnieść wrażenie, że w najważniejszych momentach wciąż jest w cieniu Modricia. Sam mógłby zdecydować o jakimś podaniu, tymczasem oddaje piłkę koledze. "Luka, ty to zrób" – tak to czasami wygląda. Na razie nikt aż tak bardzo nie zwraca na to uwagi. Luka nie będzie jednak zawsze stał tam obok. To Kovacić niebawem ma być głównym rozgrywającym kadry.
– Po wicemistrzostwie świata odpadliście z mistrzostw Europy już w 1/8 finału. Jak wielkie to było rozvzarowanie?
– Chorwacja nie była głównym faworytem na poprzednim mundialu, nie była nim także na Euro 2020. To prawda, wychowujemy mnóstwo talentów w różnych dyscyplinach sportu, lecz jesteśmy małym krajem. Za każdym razem, także w Katarze, musimy skupić się na wyjściu z grupy. Spójrzmy na mundial w 2018 roku. Dwukrotnie potrzebowaliśmy rzutów karnych, raz dogrywki. W półfinale Anglicy mogli prowadzić 3:0 po pół godzinie, też mieliśmy szczęście. Najważniejsze jest to, by w fazie pucharowej najważniejsi piłkarze byli zdrowi i nie byli zawieszeni za kartki.
– Co do finału w 2018 roku. Te dogrywki sprawiły, że Chorwaci w finale nie mieli siły?
– Patrzę na to kompletnie inaczej. Uważam, że to był najlepszy mecz w fazie play-off, a jednak przegraliśmy. Zastanawiałem się, dlaczego w każdym spotkaniu nie graliśmy tak dobrze. Nie pogniewam się jednak, jeśli w Katarze także dojdziemy do finału przez dogrywki i rzuty karne. Moim zdaniem, zmęczenie meczami poprzedzającymi finał nie powinno służyć za wymówkę.
– Udany występ w Lidze Narodów i awans do Final Four to też sygnał, że Chorwacja jest w wysokiej dyspozycji?
– Na początku selekcjoner deklarował, że Liga Narodów nie jest priorytetem. Spojrzenie zmienia się jednak, gdy wygrywasz kolejne mecze. Zwycięstwa dodają pewności siebie. Widać, że jesteśmy mocni. Nie musimy się obawiać, ale też nie mamy nic do udowodnienia.
– Jakieś powołania cię zaskoczyły?
– Brakuje mi Antonio Colaka z Rangers. Ma bardzo dobry czas, strzela mnóstwo goli, a mimo to selekcjoner postawił na innych. Nie wiem, co jeszcze musiałby zrobić Colak, żeby znaleźć się w kadrze. Szkoda mi go, on może czuć niedosyt. Z drugiej strony, nie krytykuję Dalicia, bo żaden trener nie podejmuje przecież decyzji na swoją niekorzyść.
– Na początku zagracie z Marokiem i Kanadą. Czego się spodziewasz?
– Oczywiście, faworytami do awansu jesteśmy my i Belgowie. Nie ma jednak stuprocentowej pewności tego, co się wydarzy. Zobaczymy, jaką jakość ma Maroko i Kanada. Europejskie drużyny nie mierzą się zbyt często z rywalami z innych kontynentów.
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!