Przejdź do pełnej wersji artykułu

Skoki. Polacy dotarli do Kuusamo. Wracają wspomnienia, takie pod Dawida Kubackiego

/ Dawid Kubacki stawał już w Ruce na podium. (fot. PAP) Dawid Kubacki stawał już w Ruce na podium. (fot. PAP)

Kadra polskich skoczków dotarła do Kuusamo i od środy będzie trenowała na skoczni. Dla Dawida Kubackiego i kolegów to pierwszy kontakt ze śniegiem tej zimy. W Finlandii każdy z nich ma inny cel. Kamil Stoch nigdy nie wygrał na Rukatunturi, a co ciekawe, robił to nawet Tomasz Pilch. W weekend PŚ powraca po najdłuższej przerwie od wybuchu małyszomanii. Nawiązania do 2000 roku są uzasadnione. Tym bardziej, że lider Pucharu Świata już dowiódł, że potrafi tam latać.

>> WARTO PRZECZYTAĆ: JAK TO MOŻLIWE, ŻE SKOCZKOWIE SIĘ SKURCZYLI?

Kiedy FIS ogłaszała, że z uwagi na mistrzostwa świata w piłce nożnej konkursy skoczków w Ruce będą się odbywały o wczesnych porankach, Jakub Wolny w mediach społecznościowych wprost wyraził swoje zaskoczenie. Ale wstanie. Wszyscy będą musieli, nawet jeżeli o tej porze dnia (1. serie w oba dni mają zaczynać się o godz. 9 rano) zazwyczaj z łóżek zrywali się tylko kombinatorzy norwescy.

W polskim obozie panuje taka mobilizacja, że po przymusowej przerwie po starcie Pucharu Świata poszliby skakać nawet w środku nocy.

Czytaj też:

Skocznia w Zakopanem (fot. PAP/Grzegorz Momot)

PŚ w Zakopanem. Trwa wyścig z czasem. Trzeba wymienić pęknięte koło od kolejki krzesełkowej

Puchar Świata wraca w Ruce. Przerwa Polaków pracowita nie tylko dla skoczków


Ale dla kadry to nie był czas odpoczynku. Matthiasowi Hafele, który szyje kadrze kombinezony, czas przerwy upłynął przede wszystkim na korektach w krojach strojów. Niewykluczone zresztą, że w przypadku Kamila Stocha zobaczymy zupełnie nowe ubranie – takie, które pozwoli uniknąć kolejnego rozczarowania związanego z dyskwalifikacją. Gdy stało się to w Wiśle, Thomas Thurnbichler wyraźnie zaznaczył, że to jeden z istotniejszych punktów programu na kolejne dni. Jego asystent Mark Noelke zasiał zresztą niepewność, sugerując, że być może teraz przez jakiś czas grupa będzie się decydowała na egzemplarze niebędące na aż takim limicie przepisów. Ale to niejedyny sprzętowy problem, jaki obnażyły pierwsze zawody. Serwismeni po starcie zimy kolejny raz przekonali się, że muszą w jakiś sposób rozpracować kłopot wypinających się wiązań mistrza olimpijskiego. Odkąd wiosną w PZN pojawiła się nowa ekipa, 35-latkowi zdarzyło się to już dwa razy. Teraz w Wiśle o mały włos straciłby równowagę po lądowaniu i upadł. Tymczasem w Finlandii wszystkich czeka równy, ale bardzo twardy zeskok.

To jedno z lepszych miejsc do zaczynania prawdziwej zimy. Jest mróz, zwykle stabilny, a przez to organizatorzy mogą przygotować naprawdę równy śnieg. Można tam też daleko polatać, bez ryzyka, że wpadnie się w dziurę i narobi kłopotów. Mało kto nie lubi tam jeździć – opowiadał trzy tygodnie temu Stoch.


Najbardziej utytułowany skoczek kadry zapewnia, że zapomniał już o przykrym doświadczeniu z Wisły. Choć na Instagramie, gdzie przeprowadził live'a dla kibiców, przyznał, że start na Rukatunturi jest dla niego wyzwaniem. Stoch, mający aż 39 zwycięstw w PŚ, na liście odhaczył już większość stałych miejscowości z kalendarza. Jednak Ruki nie. Trwa jego 20. sezon w elicie w karierze, ale w tym czasie dotąd tylko dwukrotnie udawało mu się stawać tam na podium – w sezonie 2018/19 był drugi i trzeci. Nigdy również nie miał tam sukcesu jako junior. A co ciekawe, takim może pochwalić się m.in. Tomasz Pilch, który przed pięcioma laty odniósł pod Kuusamo jedno z trzech dotychczasowych zwycięstw w Pucharze Kontynentalnym. To był mocny start jego kariery, która jednak później zahamowała. Teraz Thurnbichler postawił na Pilcha, również, dlatego że na domowej skoczni był jedynym punktującym spośród skoczków kadry B. Jeżeli w ten weekend uda mu się raz jeszcze, niewykluczone, że w elicie spędzi czas przynajmniej do Turnieju Czterech Skoczni.

Czytaj też:

Daniela Iraschko-Stolz: po szkole nie miałam niczego [WYWIAD]

Obóz był w Wiśle, bo Zakopane nadal nieczynne. Ciekawe wideo Wąska


Identyczne cele na Rukę mają pewnie Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł, wokół powołania których toczyły się dość żywe dyskusje w sieci. Ich forma pozostaje zagadką, bo w Wiśle obaj wystąpili przeciętnie i mając duże aspiracje, nie zdołali zdobyć choćby punktu do klasyfikacji PŚ. Thurnbichler raczej tego nie powie, ale gdy ruszy druga liga i grupa Macieja Maciusiaka zrobi w niej niezły wynik, to w przypadku kolejnego rozczarowania ekipy z PŚ może zechcieć zamieszać w układzie personalnym na kolejne zawody. To zresztą Austriak deklarował tuż po objęciu stanowiska.

Dlatego dodatkowe treningi na śniegu, na które Polacy pojechali wcześniej do Finlandii, będą cenne. Biało-czerwoni, z liderem cyklu Dawidem Kubackim na pokładzie, przerwę spędzali bowiem głównie w tzw. grupach bazowych. Thurnbichler (który w międzyczasie odwiedził Innsbruck i spotkał się m.in. z Alexandrem Pointnerem) zarządził w międzyczasie niedługie zgrupowanie, ale wciąż w warunkach hybrydowych. Kadrowicze pracowali na Skalite w Szczyrku i w Wiśle-Malince, którą pod koniec ubiegłego tygodnia zamknięto już w celu produkcji śniegu. W Zakopanem nie skakano. Wyciąg na Wielką Krokiew po wiosennej awarii nadal jest wyłączony z użytku.

Niemniej, nieoficjalnie słyszymy, że sztab jest zadowolony z tego, co zobaczył w Beskidach. Do sieci nie trafiało zbyt wiele nagrań, chociaż jeden z filmów z lotem Pawła Wąska poza ostatnią linię na zeskoku w Wiśle z pewnością mógł zrobić wrażenie. 23-latek błysnął na inaugurację cyklu, ale teraz czeka go dużo trudniejsze zadanie. Rukatunturi to kapryśny, niewdzięczny obiekt, na którym – jak sam dawniej przyznawał – przy dużych wiatrach czasami zdarza mu się bać. To skutek traumy, z którą zawodnik nadal czasami mierzy się po ciężkim upadku. Szkoleniowiec przekonuje jednak, że Wąsek jest gotowy na start w Finlandii. Zresztą, gdy po Wiśle ogłaszał skład na następne zawody, zaznaczył, że z uwagi na okoliczności chce zabrać tam najpewniejszych. A Paweł tak właśnie teraz skacze.

Czytaj też:

Skoki. Stoch u Gonciarza o poprzednich trenerach: "byliśmy jak 80-latkowie"

Historia sugeruje: wygrana Kubackiego to bilet do podium sezonu


Chociaż na wiele stać obecnie również Piotra Żyłę, co zrozumiałe, najwięcej uwagi w Ruce będzie skupionej na Kubackim. Podobno w kadrze żartuje się, że gdy w końcu rusza zimowa część PŚ, "króla igelitu" będzie już łatwiej dogonić. Czy rzeczywiście? Weryfikacja nastąpi w niełatwych warunkach, jednak 32-latek ostatnim razem wydawał się szalenie odporny na presję. A ta będzie już tylko rosnąć, oczywiście o ile on sam dostarczy fanom kolejnych pozytywnych wrażeń. To możliwe, skoro w sezonie 2020/21 dwukrotnie był tam trzeci. Statystycy już teraz sprawdzili, że ewentualny triumf w sobotę mógłby znacząco zbliżyć Polaka do upragnionego końcowego podium sezonu. Do tej pory, czyli od zimy 1979/80, tylko pięciu skoczków otwierało sezon z minimum trzema wygranymi z rzędu. Każdemu na koniec udawało się znaleźć w TOP3. Thomas Morgenstern (2008), Janne Ahonen (2005) i Martin Schmitt (1999) sięgali nawet po kryształowe kule.

Trwająca zima, z uwagi na szkodliwy dla narciarstwa termin święta futbolu, jest jednak nietypowa. Tak długiej przerwy po inauguracji startów nie było w kalendarzu od 22 lat, choć wówczas – jesienią 2000 roku – problemem był nie mundial, lecz brak śniegu w Europie. Starsze pokolenie kibiców doskonale pamięta jednak, jak skończyła się tamta historia i kim po tamtym czasie stał się dla kraju Adam Małysz. Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, aby z Kubackim było tak samo.

Tego jednak dowiemy się dopiero 2 kwietnia. Do tej pory, o ile niczego nie odwołają, czeka nas jeszcze 30 indywidualnych konkursów. To dużo, zwłaszcza przy tak ściśniętej czołówce stawki.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także