Kiedy dowiedziałem się, że w PlusLidze będzie szesnaście zespołów, jeszcze bardziej ucieszyłem się z tego, że trafię do ligi, gdzie gra ich dwanaście. Uznałem, że będzie lżej. Tak było jednak tylko przez pierwszy miesiąc – mówi w TVPSPORT.PL o początku sezonu w Sir Safety Perugia Kamil Semeniuk, przyjmujący reprezentacji Polski siatkarzy.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Superpuchar, zwycięstwo za zwycięstwem... Przeszedłeś z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która wygrywała, do Sir Safety Perugia, która wygrywa. Wydaje się, że większych problemów to nie sprawiło. A może to tylko pozorne wrażenie?
Kamil Semeniuk: – Wybierając Perugię zdawałem sobie sprawę z tego, że presja będzie bardzo wysoka, ale jednocześnie zbliżona do sytuacji w Kędzierzynie-Koźlu. Każda porażka w jakiejkolwiek rywalizacji – czy to w Superpucharze, Pucharze, lidze, Lidze Mistrzów – będzie uważana za bardzo negatywne zaskoczenie. Oczekiwania są bardzo wysokie, ale byłem tego świadomy. To motywujące do tego, by dawać z siebie maksimum nie tylko na treningach, ale przede wszystkim w trakcie spotkań i rywalizacji o trofea.
– Motywacja to jedna rzecz. Inną jest zderzenie się z nową rzeczywistością. Jakie ono dla ciebie było?
– Przed samym wylotem do Włoch otrzymałem wiele informacji od zawodników, którzy mieli okazję do gry w tym kraju, czy też od trenera Nikoli Grbicia. Musiałem się jednak przekonać na własnej skórze, jak to wszystko funkcjonuje. Potrzebowaliśmy razem z narzeczoną trochę czasu, by się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W ciągu tygodnia wszystko sobie jednak zorganizowaliśmy i mówię tu o kwestiach bankowości, dojazdów do hali, organizacji zakupów czy planu działania na każdy dzień. Zadomowiliśmy się w końcu.
– Co rozmawiam z Wilfredo Leonem, narzeka trochę na internet w Perugii. Znajomy problem?
– Oj, tak. Akurat w Perugii, w miejscu, w którym mieszkam, sygnał i zasięg sieci generalnie są słabe. Czasami trzeba się przemieszczać pomiędzy pokojami, by złapać jakąkolwiek jakość internetu. To jednak specyfika ukształtowania terenu.
– Myśląc o zawodnikach, którzy mogliby cię "wprowadzać" do Sir Safty Perugia, są to Wilfredo Leon, z którym grasz w jednej kadrze, i Kamil Rychlicki, który mówi po polsku. Dobrze trafiłam?
– Masz stuprocentową rację. To nie zaskoczenie, że tych dwóch chłopaków na początku bardzo pomagało mi wdrożyć się w zespół i życie we Włoszech. Ponadto, trener przygotowania fizycznego mówi trochę po polsku, więc też mi doradzał. Z czasem dotyczyło to jednak całego sztabu szkoleniowego i reszty zespołu.
– Jesteś we Włoszech, trener jest Włochem, macie kilku zawodników z Italii w składzie. Włoski to język obowiązujący czy też przeważa angielski?
– W tym sezonie w Sir Safety Perugia jest multikulti – jest wielu zagranicznych zawodników z Kuby, Brazylii, Polski czy Ukrainy. Siatkarze z Włoch rozmawiają między sobą po włosku. Ich angielski nie jest na nie wiadomo jakim poziomie, ale wystarcza, by się komunikować z resztą drużyny. Między sobą rozmawiamy głównie po angielsku, choć powoli staram się przestawiać na podstawowy włoski, co nie jest łatwe. Nie rozumiem wszystkiego, zwłaszcza kiedy mówią szybko, ale mimo to jest to dla mnie fajna lekcja osłuchiwania się z nowym językiem. Mam nadzieję, że z biegiem czasu będę wiedział coraz więcej.
– Uczysz się sam czy chodzisz na lekcje?
– Uczę się sam. Mam jednak w głowie postanowienie noworoczne – znaleźć czas na lekcje włoskiego. Nie mówię tu o nauczycielu języka włoskiego, ale bardziej o internetowym kursie. Kalendarz i natłok spotkań nie pozwalają mi niestety na regularne lekcje. Wcześniej korzystałem z prostych rozmówek włoskich i z aplikacji. Wszystko po to, by przyswoić choć podstawy.
– Czy podejście do treningu różni się we Włoszech i Polsce?
– Jeśli jest różnica, to minimalna. W przeszłości miałem okazję współpracować ze szkoleniowcami, którzy mieli typowo włoskie podejście do treningu. Co do Andrei Anastasiego, wiele się ono nie różni. Mnie osobiście bardzo odpowiada to jak trenujemy. Zajęcia są ciężkie i wystarczające. Dodatkowo, nasz szkoleniowec jest świadomy tego, jak napięty jest grafik drużyny, jeśli chodzi o mecze. Wie, w których momentach trening skończyć wcześniej, by dobrze zbilansować siły na spotkania.
Jedyną rzeczą, którą od razu włączyłem do funkcjonowania w zespole, jest rozgrzewka meczowa. "Zabrałem ją" z Kędzierzyna-Koźla i reprezentacji Polski siatkarzy. W trakcie spotkania rozgrzewam się indywidualnie, mam własny schemat. Reszta zespołu rozgrzewa się z trenerem od przygotowania fizycznego. Wszystko to rzecz jasna ustaliłem z właśnie z tym szkoleniowcem, za aprobatą Andrei Anastasiego. Lepiej się czuję, jeśli rozgrzewam się tak, jak to robiłem w poprzednim klubie i w kadrze. Nikt nie ma z tym problemu, co jest dla mnie bardzo fajne.
– Słyszałam od Andrei, że w hali Perugii spędzasz tyle czasu, że trzeba cię z niej "wyrzucać". To prawda?
– Lubię pracować. Jeśli przyjeżdżam na trening, to robię to nie po to, by się nie spocić, ale by czas, który tam spędzam przepracować odpowiednio. Bywają momenty, w których trener troszeczkę mnie hamuje, bym nie przesadzał. Z drugiej strony jednak nasz obiekt dzielimy z drużyną żeńską, więc nie mogę sobie pozwolić na to, by w nim siedzieć 24 godziny na dobę. Jestem jednak zadowolony z tego jak trenuję. Jeżeli mam potrzebę dodatkowej pracy na maszynach, szkoleniowiec błyskawicznie organizuje sztab, by je przygotować. Współpraca jest bardzo dobra.
– Kiedy ostatnio rozmawiałem z trenerem Anastasim, również wspominał o sztabie, a konkretnie o tych, którzy dbają o wasze zdrowie. Po poprzednim sezonie, kiedy mówiło się o tym, że w Perugii panuje rygor i może nie do końca aż tak bardzo przykłada się wagę do nieprzeciążania zawodników, faktycznie postawiono teraz przede wszystkim na bezpieczeństwo i profilaktykę?
– Na to pytanie lepiej odpowiedziałaby osoba, która często odwiedza fizjoterapeutów. Jestem zawodnikiem, który stara się przede wszystkim panować we własnym zakresie nad ciałem, dbać o regenerację i opiekę nad organizmem, by każdego dnia móc dawać z siebie maksimum. Jeśli pojawia się ból, który mi nie przechodzi, fizjoterapeuci zawsze stają na wysokości zadania i potrafią rozwiązać wszelkie problemy. Gdy z kolei pojawia się przeziębienie, mamy do dyspozycji lekarza, który przepisuje odpowiednie leki, by zwalczyć grypę w ciągu jednej nocy i być gotowym następnego dnia do treningu lub meczu. Zaplecze medyczne jest naprawdę na topowym poziomie. Nie mamy o co się martwić. Jedyne co nam zostaje, to koncentracja na siatkówce.
– Który z meczów był na ten moment dla ciebie najtrudniejszy?
– Wydaje mi się, że to był półfinał Superpucharu z Trento. Rywal był bardzo wymagający. Mecz sam w sobie był niezwykle szarpany. Od strony fizycznej było to jedno z najtrudniejszych spotkań w życiu. Jeśli chodzi o stronę mentalną, to zdecydowanie najbardziej wymagający był mecz finałowy. Zagrałem tragicznie, a moja postawa utkwiła mi w głowie na dzień, dwa. Byłem podłamany swoim występem, ale na szczęście jest tyle spotkań w kalendarzu, że nie trzeba było długo czekać, by grę poprawić i szybko zaprezentować się lepiej.
– W meczu finałowym Superpucharu zostałeś w pewnym momencie zmieniony.
– Nie mam z takimi rzeczami problemu. Jeżeli gram tragicznie i nie pomagam zespołowi, a wręcz przeciwnie – obciążam go błędami – nie widzę powodu, abym był na boisku. Bardzo dobrze, że trener nie trzyma mnie na siłę i nie uważa, że jestem jakąś "gwiazdą" tylko mówi, że zjeżdżam do kwadratu. To proste. Wtedy wszedł za mnie Oleh Płotnicki, który od razu zaczął punktować. "Wyciągnął" nam ten finał i zdobyliśmy Superpuchar. Cieszę się, że trener reaguje, a nie trzyma mnie bez sensu na boisku.
– Powiedziałeś, że meczów jest tak dużo, że nawet nie ma za bardzo czasu, by roztrząsać te mniej udane spotkania. Czujesz, że jest ich za wiele? Przed sezonem PlusLigi mówiło się bardzo dużo o tym, że gra na szesnaście zespołów będzie zbyt wymagająca dla drużyn. Jak jest we Włoszech?
– Kiedy dowiedziałem się, że w PlusLidze będzie szesnaście zespołów, jeszcze bardziej ucieszyłem się z tego, że trafię do ligi, gdzie gra ich dwanaście. Uznałem, że będzie lżej. Tak było jednak tylko przez pierwszy miesiąc, w którym graliśmy wyłącznie w weekendy. Po każdym spotkaniu był dzień wolnego na regenerację. W ciągu tygodnia mogliśmy zrobić mocniejszą siłownię. Kiedy zaczęła się Liga Mistrzów, krajowe puchary i w perspektywie Klubowe Mistrzostwa Świata, zrobiło się bardzo gęsto. Meczów jest sporo. Staram się jednak bardzo uważać na regenerację organizmu i jak najlepiej zdrowotnie przygotować się do wielu spotkań na raz. Jeśli tylko nie złapie mnie jakaś grypa, fizycznie będę gotowy nawet na najgorszy terminarz.
– Regeneracja to nie tylko ćwiczenia, ale również codzienne życie. Czy już choć trochę spróbowałeś włoskiego "la dolce vita"?
– Pomalutku z narzeczoną odkrywamy włoskie życie. Byliśmy już w centrum miasta w restauracji spróbować typowej włoskiej pizzy. Wdrażamy się i kosztujemy nowych rzeczy. Nie jest jednak tak, że kuchnia polska poszła w odstawkę.
– Narzeczona robi schabowe?
– Tak! Narzeczona gotuje typowe polskie przysmaki – mielone, ziemniaczki, mizerię, kotlety schabowe. Mieszamy dwie kuchnie i na razie fajnie to wychodzi.
Czytaj również:
– Nauka polskiego i czytanie książek o... komunikacji. "Wolne" Nikoli Grbicia
– Paweł Woicki zakończył karierę. Teraz prowadzi Cerrad Czarnych Radom
– Były medale, są nerwy. Skra na zakręcie. "Zawodnik wylądował w szpitalu"
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.