Na gali w Londynie Brytyjczyk Tyson Fury (33-0-1, 24 KO) pokonał rodaka Derecka Chisorę (33-13, 23 KO) przez techniczny nokaut w 10. rundzie i obronił tytuł mistrza świata WBC wagi ciężkiej. Jak sugerują brytyjskie media, "Król Cyganów" zgarnął za ten pojedynek prawdziwą fortunę.
To była absolutna dominacja. Na stadionie Tottenhamu w Londynie Fury nie dał żadnych szans Dereckowi Chisorze i wygrał z nim po raz trzeci w zawodowej karierze (poprzednio walczył z nim w 2011 i 2014 roku). Chisora co prawda wykazał się nie lada ambicją, ale nie był w stanie w żaden sposób zagrozić mistrzowi. Pod koniec dziesiątej rundy miał już bardzo opuchniętą twarz i praktycznie nie zadawał ciosów, dlatego sędzia ringowy Victor Loughlin przerwał pojedynek.
Jak informowały media, Fury miał zagwarantowane 25 milionów dolarów (prawie 111 mln złotych) za samo wyjście do ringu. Informacje te potwierdziła także agencja DPA. Do tego należy doliczyć wpływ ze sprzedaży pakietów pay-per-view, których proporcje ustalono na 80:20 na korzyść Fury'ego. Portal Sports Zion szacuje, że łącznie "Król Cyganów" może zarobić około 36,5 mln dolarów (prawie 162 mln złotych). Chisora, co oczywiste, otrzyma dużo niższą kwotę. W mediach padały różne stawki, jakie "War" miał mieć zagwarantowane: od 3,8 mln dolarów do nawet 4,5 mln dolarów (niecałe 20 mln złotych).