Reprezentacja Polski zakończyła udział w mistrzostwach świata na 1/8 finału po porażce 1:3 z Francją. Po powrocie z Kataru rozpoczął się czas podsumowań i rozliczeń. Posada selekcjonera Czesława Michniewicza wisi na włosku – w tle pojawiła się kwestia niezadowolenia czołowych reprezentantów ze stylu gry oraz podział premii. Tylko czy można się dziwić? Od 1986 roku niemal każdy mundialowy występ Polaków w kończył się w podobnej atmosferze.
Patrząc na postawę Polaków i wszystko co działo się wokół boiska trudno uciec zwłaszcza od wspomnień związanych z poprzednim mundialem, gdzie udało się wywalczyć awans do fazy pucharowej. W 1986 roku mecze grupowe ułożyły się niemal identycznie. Zespół prowadzony przez Antoniego Piechniczka rozpoczął od bezbramkowego remisu z Marokiem. W drugiej kolejce pokonał 1:0 Portugalię.
Wtedy do fazy pucharowej 24-zespołowego mundialu awansowały jednak także najlepsze zespoły z trzecich miejsc w grupie. W ostatniej kolejce Polacy przegrali 0:3 z Anglią, która była pod ścianą i potrzebowała zwycięstwa. Ozdobą meczu - i przekleństwem w kolejnych latach - okazał się hat-trick Gary'ego Linekera strzelony już w pierwszej połowie. Przy tej przegranej kadrowicze mieli jednak sporo szczęścia, bo awans z trzeciego miejsca w grupie umożliwiła nieoczekiwana wygrana Maroka z Portugalią (3:1).
Przed meczem 1/8 finału było więc pod wieloma względami jak w Katarze, gdzie droga do awansu wiodła od 0:0 z Meksykiem przez 2:0 z Arabią Saudyjską aż po porażkę 0:2 z Argentyną w ostatnim meczu po bardzo słabej grze. W ostatniej kolejce również trzeba było patrzeć na równolegle rozgrywany mecz i liczyć tam na korzystny wynik.
Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka...
Na tym podobieństwa się nie kończą – w obu przypadkach biało-czerwoni trafili w drugiej rundzie na zdecydowanego faworyta, z którym podjęli otwartą grę i w pierwszej połowie mieli swoje momenty. W 1986 roku z Brazylią przy wyniku 0:0 najpierw w słupek trafił Ryszard Tarasiewicz, a kilka chwil później bramka zatrzęsła się po potężnym strzale Jana Karasia w poprzeczkę.
Po tak dobrym momencie rywale odpowiedzieli akcją, która zakończyła się kontrowersyjnym rzutem karnym. "Po raz raz pierwszy w tym turnieju Brazylijczycy zostali zmuszeni do tak dużego wysiłku, ale szczęście tego dnia było po ich stronie" – podsumowała agencja DPA. "Polacy zagrali lepiej niż z Anglią i gdyby wykorzystali dwie okazje z pierwszych minut to ten mecz mógł być zupełnie inny" – wtórował Reuters.
W 2022 roku biało-czerwoni jeszcze przy bezbramkowym remisie błysnęli koronkową akcją Bartosza Bereszyńskiego lewą stroną, która zakończyła się mocnym strzałem Piotra Zielińskiego w Hugo Llorisa. Sytuacyjna dobitka Jakuba Kamińskiego została z kolei wybita z linii bramkowej. Potem było podobnie – jeden gol stracony przed przerwą i już nie tak dobra druga połowa. Jak na ironię tuż przed meczem z Francją... do piłkarzy przemówił Antoni Piechniczek, nagrany na życzenie Czesława Michniewicza.
Oczywiście są też zasadnicze różnice – w Katarze mimo wszystko udało się pożegnać z 1/8 finału golem. Jak na ironię biało-czerwoni dużo więcej z gry mieli jednak w 1986 roku – to nie tylko strzały w słupek i poprzeczkę w pierwszej połowie, ale też legendarna przewrotka Zbigniewa Bońka, po której piłka o centymetry minęła bramkę Brazylijczyków.
Efekt końcowy w obu przypadkach był jednak podobny – po mundialu w Meksyku kadrę również krytykowano przede wszystkim za mało atrakcyjny styl gry w ofensywie, czego efektem była tylko jedna zdobyta bramka w czterech meczach. W obu przypadkach dyskusja także rozpoczęła się tuż po końcowym gwizdku, a kluczowe były pomeczowe wywiady.
K"lątwa Bońka"?
– Dwa razy wprowadziłem zespół Polski do finałów mistrzostw świata. Raz zdobyliśmy brązowy medal, raz weszliśmy do grona 16 najlepszych drużyn. Wystarczy, odchodzę. Życzę mojemu następcy, by żegnał się z kadrą z podobnym, a nawet lepszym dorobkiem – komentował na gorąco selekcjoner Antoni Piechniczek w rozmowie z Dariuszem Szpakowskim.
Najwyższa porażka reprezentacji Polski w historii mundialowych występów rozczarowała również Zbigniewa Bońka. Po wyliczeniu wyników mundialowych z ostatnich lat kluczowy zawodnik kadry wypowiedział słowa, które po latach przedstawiano jako słynną "klątwę".
– Jeżeli w następnych czterech kolejnych edycjach mistrzostw świata osiągniemy podobny sukces, będzie satysfakcja zarówna dla nas sportowców, trenerów, działaczy i przede wszystkim dla kibiców w Polsce – zaznaczył. Nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że na kolejny mundialowy występ trzeba będzie poczekać aż 16 lat.
W kolejnych godzinach selekcjoner i kapitan nie mówili już jednym głosem. Podczas konferencji trener Piechniczek nie krył rozczarowania. – Spodziewałem się, że w kluczową rolę w naszej drużynie w tych mistrzostwach odegra Zbigniew Boniek. Tak się jednak nie stało, a o przyczyny trzeba pytać jego samego. Jest to gracz o znacznie większych możliwościach niż te, które zaprezentował – komentował ustępujący ze stanowiska selekcjoner.
Po mundialu w Katarze media również szeroko rozpisują się o relacjach trenera z kapitanem. Według "Przeglądu Sportowego" miało dojść do różnicy zdań w sprawie podziału premii obiecanych przez premiera Mateusza Morawieckiego. Pomeczowy wywiad "Lewego" po porażce z Francją (1:3) również interpretowano jako krytykę odnoszącą się głównie pod adresem selekcjonera. – Radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet w niedalekiej przyszłości – skomentował kapitan w rozmowie z Szymonem Borczuchem.
Obie mundialowe drużyny miały stanowić wybuchową mieszankę rutyny z młodością. W Meksyku ten pierwszy zestaw reprezentowali Józef Młynarczyk (32 lata), Władysław Żmuda (31), Stefan Majewski (30) i Zbigniew Boniek (30). Cenne mundialowe doświadczenie mieli zebrać Dariusz Dziekanowski (23), Jan Furtok (24), Ryszard Tarasiewicz (24) i Jan Urban (24). Żaden z tego kwartetu nie zagrał już jednak na wielkim turnieju.
Ponad trzy dekady później sytuacja wyglądała podobnie. Na zawodników powoli schodzących ze sceny wyglądali Kamil Glik (34), Grzegorz Krychowiak (32), Kamil Grosicki (34) i Robert Lewandowski (34). Bezcenne reprezentacyjne doświadczenia zebrali za to Jakub Kiwior (22), Nikola Zalewski (20), Sebastian Szymański (23) czy Jakub Kamiński (22), ale żaden tak naprawdę na boisku nie zachwycił.
Mundiale w Meksyku i Katarze za kilka dekad mogą doczekać się kolejnego wspólnego mianownika. Już dziś Zbigniew Boniek i Robert Lewandowski są wskazywani jako najlepsi zawodnicy w historii reprezentacyjnych występów, ale z różnych powodów. Za tym pierwszym przemawiają osiągnięcia sportowe (brąz MŚ w 1982 roku) oraz indywidualny dorobek 6 goli na trzech mundialach. Z „Zibim” na boisku drużyna odniosła aż 7 zwycięstw, 5 razy remisowała i 4 razy przegrała.
"Lewy" z kolei tylko raz dotarł do 1/8 finału, co w przypadku Bońka oznaczało... najgorszy z osiągniętych wyników. Na obu mundialach strzelił tylko dwa gole (oba w 2022 roku). Jego bilans to dwie wygrane, jeden remis i cztery porażki. Z czasem nie wygrał jeszcze nikt – w 2022 roku podczas mundialu szeroko krytykowany jest 37-letni Cristiano Ronaldo, który stracił miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji Portugalii. A "Lewy" w 2026 roku będzie jeszcze starszy od Portugalczyka... Może się zatem okazać, że kolejna okazja do poprawienia wyniku nigdy nie nadejdzie, a mundial w Katarze będzie dla niego tym, czym dla Bońka ten w Meksyku.
Zupki, powołania i eksperymenty
Choć "klątwa Bońka" została ostatecznie złamana w XXI wieku, to kolejne mundialowe występy również kończyły się mniejszymi lub większymi kontrowersjami. W 2002 roku kadrowicze zaangażowali się w serię reklam (między innymi zupek instant), a szanse na awans stracili po porażkach z Koreą Południową (0:2) i Portugalią (0:4). "Gazeta Wyborcza" pisała wówczas o reprezentantach "piłkarze do zupy".
W 2006 roku awantura rozpoczęła się długo przed pierwszym meczem. Selekcjoner Paweł Janas ogłosił listę powołanych w programie na żywo. Jerzy Dudek, Tomasz Frankowski, Tomasz Rząsa i Tomasz Kłos z telewizji dowiedzieli się, że nie ma dla nich miejsca w mundialowej kadrze. Po przegranej (0:2) z Ekwadorem trener potrafił wysłać na konferencję prasową… kucharza. Mimo powtórki scenariusza z poprzedniego mundialu dymisja selekcjonera wcale nie była przesądzona.
– Niepotrzebnie uległem presji politycznej oraz medialnej i zwolniłem go z funkcji selekcjonera po mistrzostwach świata w 2006 roku. To była jego inicjatywa, jednak ja absolutnie nie powinienem się zgodzić. Występ w Niemczech wcale nie był tragiczny. (…) Jednak cała atmosfera, presja mediów, nacisk polityczny – z panem ministrem Lipcem na czele – spowodowały, że ratując swoją skórę wyrzuciłem Pawła z sań. Niepotrzebnie – podsumował wiele lat później w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Michał Listkiewicz, ówczesny prezes PZPN.
W 2018 roku Adam Nawałka został trzecim selekcjonerem, który w XXI wieku stracił posadę po mundialowym występie. Turniej znów miał podobny przebieg – dwie pierwsze porażki (1:2 z Senegalem i 0:3 z Kolumbią) szybko pogrzebały szanse biało-czerwonych na awans z grupy. Szeroko dyskutowano zwłaszcza o zmianie ustawienia przed pierwszym meczem. Na korzyść selekcjonera pracowały jednak wyniki z poprzednich lat – w 2016 roku kadra dotarła do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
– Pewien etap się zakończył, pewna formuła się wyczerpała i z pełną odpowiedzialnością podjąłem decyzję o pożegnaniu z reprezentacją Polski – poinformował ustępujący ze stanowiska selekcjoner na konferencji prasowej. Od tego momentu rozpoczął się okres burzliwych zmian – Jerzy Brzęczek wygrał eliminacje do mistrzostw Europy, ale został zwolniony ze względu na krytykę stylu gry kadry.
Zastąpił go Paulo Sousa, który nie zdołał wyjść z grupy podczas Euro 2020 i zostawił reprezentację tuż przed barażem decydującym o awansie na mistrzostwa świata. W styczniu 2022 roku w grze pojawił się Czesław Michniewicz, który wprowadził Polskę na mundial, a w Katarze osiągnął najlepszy wynik od 36 lat. Może się jednak okazać, że to za mało by utrzymać posadę.
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!