Za ostatnim polskim mistrzem świata w boksie zawodowym Krzysztofem Głowackim (32-3, 20 KO) bardzo trudny rok. "Główka" stoczył tylko jedną walkę, którą zresztą łatwo wygrał, natomiast jego długo wyczekiwany pojedynek z Richardem Riakporhe'em (15-0, 11 KO) był już kilka razy przekładany. – Nie ukrywam, że jestem coraz bardziej sfrustrowany i poważnie myślę o zakończeniu kariery – powiedział nam pięściarz z Wałcza.
Mateusz Fudala, TVPSPORT.PL: – W tym roku okres przedświąteczny jest u ciebie chyba wyjątkowo nerwowy i nie ma to związku z przygotowaniami do Wigilii?
Krzysztof Głowacki, były mistrz świata wagi junior ciężkiej federacji WBO: – Zdecydowanie, gdyby nie to, że jestem łysy, to chyba cały bym posiwiał, tyle było nerwów. O walce z Riakporhe'em dowiedziałem się na początku października. Od razu się zgodziłem, a na walkę czekam do tej pory, chociaż były już trzy terminy...
– Zacznijmy od początku: we wrześniu grupa KnockOut Promotions wygrała przetarg na organizację walki o mistrzostwo Europy z Francuzem Dylanem Bregeonem (12-2-1, 3 KO). Gdy pojawiła się propozycja walki z Riakporhe'em, od razu odrzuciłeś możliwość pojedynku o pas ME?
– Tak jest. Z góry było powiedziane, że walka z Francuzem odbędzie się w 2023 roku, a ja szczerze mówiąc, nie chciałem znów tak długo czekać. Byłaby to kolejna długa przerwa w karierze. Dlatego, kiedy pojawiła się propozycja pojedynku z Riakporhe'em jesienią, to nawet się nie zastanawiałem. Lepszy przeciwnik, lepsza walka, a ewentualne zwycięstwo dałoby mi więcej, niż wygrana z Francuzem. Najpierw pojedynek miał odbyć się w listopadzie, potem na początku grudnia, następnie w połowie grudnia... 21 stycznia to czwarty termin, który słyszę.
– Wydaje się jednak, że ta data jest podtrzymana. W Wielkiej Brytanii już odbyła się konferencja z udziałem bohaterów walki wieczoru Liamem Smithem i Chrisem Eubankiem juniorem.
– I pod tę datę się szykuję, ale jak będzie, to nie wiem. Teraz to już nie można być pewnym niczego, dopóki nie wyjdzie się do ringu.
– Domyślam się, że ciągłe przekładanie walk denerwuje nie tylko ciebie, twoich bliskich, ale także sponsorów.
– Jasne, że się denerwują. Trudno im się dziwić, skoro boksuję raz w roku. Dlatego też staram się być aktywny w mediach społecznościowych, chociaż tego nie lubię, ale wiem, że muszę. Taka praca.