{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mundial 2022. Tomasz Marciniak: mamy bardzo podobny charakter. Nawet w głupich zabawach staramy się być najlepsi
Jakub Kłyszejko /
Nikt nie zna lepiej Szymona Marciniaka niż jego brat Tomasz, również bardzo dobry sędzia piłkarski. O charakterze, relacjach rodzinnych, przeżywaniu finału i... umiejętności przegrywania opowiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL. – Brat ma jeszcze bardziej pod górkę (śmiech) – przyznał.
Marciniak ma cel. "Zrobimy wszystko, aby nie mówiono o..."
Czytaj też:

Mundial 2022. Gigantyczny sukces Szymona Marciniaka. Przypominamy rozmowę z polskim sędzią
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Jak zareagował pan na czwartkową finałową nominację Szymona Marciniaka?
Tomasz Marciniak, sędzia Fortuna 1.Ligi, brat Szymona Marciniaka: – Od dłuższego czasu, gdy rozmawialiśmy z Szymonem, mówiliśmy między wierszami, że coś takiego może mieć miejsce. Bardzo dobrze wyglądał na boisku i poza nim. Po jego meczach było cicho, a to najważniejsze w naszym zawodzie. Jeśli mało mówi się o sędziach, to znak, że dobrze wykonali swoją robotę. W przypadku pozostałych arbitrów było z tym różnie. Szymon nabrał pewności siebie, hest odporny na trudniejsze sytuacje. Nauczył się wiele w poprzednich latach. Czuliśmy, że coś może się wydarzyć, ale nie spodziewałem się finału. Myślałem, że być może będzie to przygotowanie pod kolejne mistrzostwa i dopiero za cztery lata uda się posędziować najważniejsze spotkanie. Los płata figle i od przedwczoraj czułem, że może wydarzy się to już w Katarze.
Finał mistrzostw świata jest marzeniem każdego związanego ze sportem. To fantastyczna sprawa. Każdy dzieciak, który zaczyna grać w piłkę, chce zostać piłkarzem. Potem piłkarz marzy o tym, aby trafić na sam szczyt. Niektórzy grają w Lidze Mistrzów, Lidze Europy, reprezentują swój kraj. Szymonowi udało się wszystko. Mnie jako brata rozpiera duma. Nie mogę się doczekać niedzielnego popołudnia. Chciałbym, żeby mówiło się o efektownych akcjach i świetnych paradach, ale też dobrej racy Szymona. Sędziowanie to nie tylko podejmowanie decyzji, lecz również zarządzanie ludźmi. Oby Szymon poradził sobie z tym fantastycznie. Jestem pewien, że tak będzie!
– Wzruszenie, niedowierzanie, ogromna radość. Jakie emocje towarzyszyły Szymonowi?
– Na tym ostatnim etapie została tylko garstka sędziów. Wszyscy czekali na ostateczną obsadę i każdy po cichu liczył na nominację, Szymon także. Pojawił się u niego dreszczyk emocji, bo taki mecz jest spełnieniem marzeń. Kilka lat temu deklarował, że posędziuje finał mistrzostw świata. Niektórzy śmiali się i patrzyli z przymrużeniem oka. Mówiono, że to się nie uda, bo jest sędzią z Polski. Jego upór i ciężka praca sprawiły, że doszedł na sam szczyt. Reprezentacja odpadła z mundialu wcześniej i dzięki temu będziemy mogli mieć w finale swojego przedstawiciela. Myślę, że przez to jeszcze więcej osób zasiądzie przed telewizorami i mam nadzieję, że nawet w naszym, czasami zawistnym narodzie, każdy Polak będzie trzymać kciuki za Szymona i jego zespół.
– Zna pan Szymona od najmłodszych lat. Kiedy zobaczył pan u niego talent i pomyślał sobie, że za jakiś czas może dojść na sam szczyt?
– Mamy bardzo podobny charakter i nie potrafimy przegrywać. Często nawet w głupich zabawach staramy się być najlepsi. Jesteśmy uparci i dążymy do celu. Razem zaczynaliśmy przygodę z gwizdkiem w Płocku. Szymon szybciej na to postawił i zawsze był w tym konsekwentny. Kilka lat temu, gdy byłem na jego meczu o Superpuchar Europy w Tallinie pomiędzy Realem a Atletico, zobaczyłem, że poradzi sobie z każdym zadaniem. Już wtedy po cichu liczyłem, że coś takiego może się wydarzyć. Finałowa nominacja jest spełnieniem marzeń. Jesteśmy dumni i bardzo mocno trzymamy kciuki.
Czytaj też:
Mundial 2022. Szymon Marciniak dziękuję za szansę i wspomina trudne chwile. "Życie oddało nam podwójnie"
– Sam Szymon podkreślał, że w ostatnich kilku latach dość mocno się zmienił. Inaczej reaguje na trudne sytuacje. Zapewne jakiś czas temu oczekiwanie na kolejny mecz wzbudziłoby w nim inne emocje.
– Najwięcej w życiu uczą nas porażki. Często potknięcia i błędy pokazują nasze możliwości. Kiedy jesteś dobrze przygotowany, to nawet z gorszych chwil możesz potem wyciągnąć pozytywy. On to potrafił zrobić. Dzięki temu niepowodzenia sprawiły, że stał się jeszcze silniejszy. Sędziowie nie są robotami. System VAR pomaga, ale nas boli każdy błąd. Wiem, jak Szymon wszystko przeżywa. Nie jest tak, że wracamy do domu i przestajemy o tym myśleć. Doświadczenie procentuje i jego zespół z Tomkiem Listkiewiczem, Pawłem Sokolnickim i Tomkiem Kwiatkowskim przeszedł z nim całą ścieżkę. Fajnie jest być w jego teamie, w którym również jestem od wielu lat na poziomie krajowym. Szymon sprzed kilku lat i Szymon dziś to dwie różne osoby. Dzięki temu będziemy mogli podziwiać go na najważniejszym meczu świata.
– Wiemy, że Szymon jest bardzo wymagającym szefem dla swojego zespołu. Brat może liczyć na taryfę ulgową czy wręcz przeciwnie?
– Brat ma jeszcze bardziej pod górkę (śmiech). Często jestem w stanie dużo więcej powiedzieć Szymonowi. Żaden człowiek nie lubi krytyki, a my często wytykaliśmy sobie błędy i nawet małe niedoskonałości. Nie po to, żeby sobie dopiec, tylko byśmy stawali się jeszcze lepsi. Kiedy debiutowałem w pierwszej lidze, to moim sędzią technicznym był Szymon. Zawsze to ja pełniłem tę funkcję u niego w meczach Ekstraklasy. Wtedy się zamieniliśmy i on był u mnie. To taki mój Anioł Stróż. Zawsze trzymał za mnie kciuki. Cieszę się bardzo, że jemu się udało. Czekam teraz na wisienkę na torcie, aby skosztować ją w niedzielne popołudnie.
– Jak ten finał będzie wyglądał w waszym domu? Jest już pomysł na oglądanie meczu?
– W czwartek był plan szybkiego lotu do Kataru. Niektórym z naszych członków rodziny to się uda. Na pewno wspólnie zasiądziemy przy stole i będziemy trzymać kciuki za Szymona. Jego żona poleci do Kataru i obejrzy mecz z perspektywy trybun. My z dzieciakami, narzeczoną i rodzicami będziemy śledzić mecz w domu.
– Po powrocie do domu zapewne na Szymona czekać będzie niespodzianka. Z czego ucieszyłby się najbardziej?
– "Simon" najmocniej ucieszy się z obecności rodziny. My mamy fajną robotę, bo robimy to, co kochamy. To tak naprawdę nie jest praca, lecz przyjemność. Często odpoczywamy poprzez pracę. Czas rodzinnych spotkań jest bardzo ważny. Sukces ma wielu ojców, lecz trzeba pamiętać, że w momentach porażek zostajemy z najbliższymi. Mamy partnerki życiowe, siebie z Szymonem i rodziców, na których zawsze możemy polegać.
– Co powiedziałby pan młodym sędziom, osobom, które chciałyby rozpocząć przygodę z gwizdkiem, lecz może się wahają i takim, które zrezygnowały przez niepowodzenia?
– Trzeba mieć w tym wszystkim duży upór. Nie można iść tam za karę, albo po to, aby spełnić ambicje kolegi, mamy lub taty. Trzeba to czuć. Im częściej się potykacie, tym szybciej pójdziecie do przodu. Nie załamujcie się niepowodzeniami, bo my na swojej drodze mieliśmy ich sporo. Dążenie do doskonałości sprawi, że po jakimś czasie poczujecie fun z sędziowania. Awans na szczebel centralny sprawia, że można poczuć polskie zawodowstwo. Potem wszystko zależy od naszego samorozwoju. To samo tyczy się sędziów, jak i sportowców.
Mundial Katar 2022, finał Argentyna – Francja [szczegóły transmisji na żywo]
Kiedy mecz: niedziela, 18 grudnia o godzinie 16:00
O której i gdzie transmisja: studio od 13:15 w TVP Sport, TVP 4K, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV oraz od 15:10 w TVP 1
Kto skomentuje: Dariusz Szpakowski i Sebastian Mila (PL), Peter Drury i Alan Smith (EN), Mateusz Juza (AD)
Prowadzący studio: Jacek Kurowski
Goście/eksperci: Marek Wasiluk, Łukasz Trałka, Bartłomiej Rabij oraz Rafał Ulatowski (analiza taktyczna), Michał Listkiewicz (analiza sędziowska)
Reporterzy: Szymon Borczuch, Hubert Bugaj, Marcin Wojtasik