22 gru 2022 | Inne

MŚ w darcie. Krzysztof Ratajski wkracza do gry na mistrzostwach świata. Powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat niezwykle trudne

Jan Pęczak

Sebastian Białecki w 1. rundzie pożegnał się z mistrzostwami świata w darcie, ale zawodnik, z którym wiążemy największe nadzieje dopiero wkroczy do gry. Krzysztof Ratajski chce znów rozpalić serca polskich kibiców i nawiązać do sukcesu sprzed dwóch lat. Powtórzenie tamtego wyniku będzie jednak sprawą niezwykle trudną.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Było tak blisko... 19-letni Polak pożegnał się z mistrzostwami świata

MŚ w darcie: sprawdź program ostatnich dni turnieju

Czytaj też

Dart, MŚ w darcie: terminarz i plan transmisji

MŚ w darcie: sprawdź program ostatnich dni turnieju

Dart? Może kiedyś obiło się o uszy, ale dla przeciętnego Polaka, nawet interesującego się sportem, była to nisza. Dyscyplina bardziej przywołująca obraz baru niż poważnej rywalizacji. Do czasu. Perspektywę na mistrzostwach świata na przełomie 2020 i 2021 roku zmienił Krzysztof Ratajski (obecnie 18. w rankingu PDC).

To dzięki niemu zaczęła się moda na darta. W sklepach brakowało tarcz, a piórka sygnowane nazwiskiem "Ratajski" schodziły w zastraszającym tempie. Skąd właściwie takie nagłe "boom" na ten sport? Jak to najczęściej bywa – z sukcesu.

A takim niewątpliwie był awans Ratajskiego do ćwierćfinału mistrzostw świata. Samo przejście do najlepszej ósemki to jedna sprawa. Drugą, która sprawiła, że Polacy zakochali się w darcie, był sposób, w jaki darter zapewnił sobie grę w ćwierćfinale.

Wynik 3:3 w setach, 2:2 w legach i o awansie decydować miały pojedyncze podejścia do tarczy. Finał rywalizacji Ratajskiego z Gabrielem Clemensem był jednak niespotykany. Obaj zawodnicy męczyli się na podwójnej "1", aż decydujący rzut oddał Polak zapewniając sobie tym samym awans do ćwierćfinału.

Tam jego przygoda w turnieju już się zakończyła, ale dopiero rozpoczęła zainteresowanie dartem w kraju. Zainteresowanie, które na nowo odżyło przy okazji tegorocznych mistrzostw świata. A kibice znów liczą, że najlepszy obecnie polski darter ponownie zapewni im ponadprzeciętne emocje przy tarczy.

Na sprawę trzeba jednak spojrzeć trzeźwo. W 2. rundzie, od której rywalizację zaczyna Polak, to on będzie faworytem, ale w dalszych fazach już nie. Szybko poprzeczka powędruje w górę i trzeba będzie mierzyć się ze światową czołówką.

A i sam pierwszy mecz nie może znów okazać się dla Ratajskiego mylący. W końcu to na nim polski darter przejechał się przed rokiem. Wówczas nadzieje Polaka zabił Steve Lennon.

W tym roku w pierwszym meczu na 45-latka czeka jeden z najmłodszych uczestników – 20-letni Danny Jensen (83. w rankingu PDC). Faworytem jest Ratajski, ale dla niego będzie to pierwsze zetknięcie w tym roku z pełną kibiców londyńską sceną. Holender ma już za sobą przetarcie w postaci spotkania w 1. rundzie. Pokonał w nim 3:2 Paolo Nebridę.

Lekceważyć rywala nie można, ale od polskiego dartera należy wymagać. W końcu jego doświadczenie i ogranie na dużych turniejach powinno znaleźć pokrycie w rzeczywistości. A wtedy Polak zagrałby w 3. rundzie mistrzostw ze znacznie bardziej wymagającym rywalem.

Jeśli Ratajski wygra z Jensenem, to w kolejnym starciu zagra z Belgiem Dimitrim Van den Berghiem (15. PDC). Rywal bardzo wymagający, choć w zasięgu 45-latka. A dalej? Tam już żadnej taryfy ulgowej nie będzie. W razie przebrnięcia przez 3. rundę, o awans do ćwierćfinału Ratajski będzie grać z obecnym mistrzem świata – Peterem Wright'em (oczywiście zakładając, że nie potknie się on w starciu z Kimem Huybrechtsem).

To jednak na razie perspektywa bardzo odległa. Polski darter musi pokonać pierwszą przeszkodę w postaci 20-letniego Holendra. Mecz Ratajskiego z Jensenem rozpocznie się 22 grudnia koło godz. 13:40. Transmisja w TVP Sport, na TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej.

MŚ w darcie: sprawdź program ostatnich dni turnieju